Wczoraj i dzisiaj latalem drugim Protosem. Ogien niesamowity. Ten silnik XTS 4530 jest odczuwalnie mocniejszy. Polatalem, adrenalinka byla, a potem przykrecilem fatalnie na ogon przez to, ze wypadl mi kabelek miedzy power busem i kosmikiem. Byl na nim ferrytowy pierscien, ktory nie byl przytrytkowany i przy tic-tocach wyciagnal mi wtyczke. Taki glupi blad...
Straty: optyczna eksterminacja sekcji ogonowej, lopaty, lopatki, 2 orczyki do serw.
W sumie nie tak zle ale troche bedzie trzeba podlubac
Drugim Protosem latalem mimo tego, ze glowny pasek byl nieco "nadjedzony" przez to, ze zebatka atakujaca byla zbyt daleko wysunieta na wale i pasek haczyl krawedzia zebatki. Jak to Tymina wytropil to zabralismy sie za przesuwanie tej zebatki. Udalo sie w koncu.
Polecialem. Fajnie.
Wieksze obroty. Oooo fajnie.
Cos pierdzi.
Tymina: paaaaseeeekkkk pieeeerddziziii!!! laaaaduuuuj!
No faktycznie po chwili poczulem, ze nie mam napedu na wirnik. Bez tego paska on tak pieknie autorotuje
Udalo sie autosem wyladowac i brak strat.
Przy okazji wymiany paska okazalo sie, ze jest to operacja na 5 min. W malym protosie odkrecalo sie podpore walu i przekrecalo o 90 stopni. Tutaj ta popora wylazi cala przez podloge i wymiana paska jest bezproblemowa.
Wiec w skrocie: drugim MAXem pocieszylm sie troche wieksza moca po czym go rozjebalem. Drugi stracil pasek ale naprawiony.
No. Sezon rozpoczety