Cześć, mam na imię Henio i jestem lekko "stuknięty" przez łopaty z helikoptera
Zaczęło się wszystko od tego, że od paru lat leżał u mnie w piwnicy depronowy nielot, no i tak jakoś na wiosnę zeszłego roku postanowiłem go ulotnić. Spodobało się i przybyło parę modeli, jakiś Sky Surfer, FunCub, V900 itp. No, ale gdzieś tam we mnie od zawsze siedział pociąg do helikopterów i też zauważyłem pewien niedosyt emocji przy lotach samolotami, w związku z czym pojawił się w moim hangarze T-Rex 450 i tak sobie zacząłem tą przygodę. Dla mnie to zaszczyt, że mogę do takiego grona dołączyć, ale tak naprawdę to będzie zaszczyt z kimś z Was polatać. Do tego niestety jeszcze długa droga, bo na chwilę obecną to strach stać w pobliżu jak latam Na razie sukcesem dla mnie jest wymiana pakietu na nowy po locie, a nie jak zwykle powrót do samochodu ze spuszczoną głową trzymając w ręce "prawie" helikopter Całe szczęście w tym, że lubię przy helikach coś podłubać to się nie zniechęcam, nawet przy zastanawiających spojrzeniach mojej żony Jak będę miał problemy to będę Was męczył. Pozdrawiam wszystkich.