Wtrącę się troszkę. Wybaczcie jeśli temat niedodpowiedni - pewnie nie doszedłem jeszcze do wątku o lataniu nocnym (można wywalić, przenieść... spalić łorewer)
Przy okazji czytania o foliach i innych rozwiązaniach pozwalających "uwidocznić" latadło, przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
Do latania w dzień przyda się pewnie conajmniej średnio, ale na latanie nocne/późnowieczorne/wczesnoporanne mogło by się przydać.
Jakiś czas temu prowadziłem pracownię artystyczną i trafiłem na kryształki fluorescencyjne, które można nanosić jak farbę na różne powierzchnie. Dostarczono mi je w całkiem innym kontekście, jednak wyobraziłem sobie, że kilka kropel tu i ówdzie mogło by zmienić wiele podczas niskiego nasycenia światłem okolicy i śmiem twierdzić, że mogłoby wyglądać całkiem fajnie.
Kryształki mocno różnią się od zwykłych farb fluorescencyjnych, które występują w kolorze... zielonkawym, pistacjowym, zielonkawopistacjowym i w
mniej więcej w jakimś takim. Sukcesywnie oddają swiatło przez niespełna kilka minut. Natomiast to ustrojstwo świeci zdecydowanie dłużej, mocniej i w kilku kolorach. O ile dobrze pamiętam, występowały w dwóch wersjach Long i Short (umowna nazwa robocza). Long dłużej się naświetlały, ale i świeciły dłużej (po naświetleniu wieczorem można je było jeszcze zobaczyć nad ranem), a Short szybciej się naświetlały i proporcjonalnie krócej świeciły (w zależności od koloru kilkanaście - kilkadziesiąt minut). Można to było kupić w formie proszku na gramy w cenie jakichś kilku-kilkunastu złotych, czyli do przejścia. Najlepszym nośnikiem był toulen zdaje się.
Mgliście przypominam sobie jeszcze rozmowy o takich, które reagują na temperaturę, UV i jeszcze jakieś cuda.
Mogę rozpytać szerzej jakby co.
Nie widziałem na heliku, mogę wrzucić... w pokoiku.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.