Re: Kącik akwarystyczny
: 3 maja 2021, o 22:38
No dobra, tylko, że ja miałem Neonków dwie partie i pierwsza też miała się dobrze do czasu aż przywiozłem drugą. Od tamtej pory sukcesywnie zaczęły padać wszystkie, tak, żę do dziś uchowało się pięć sztuk. Pięć - jednak pięć, ten jeden się wtedy gdzieś chował.
NIe mówię, żę Twoja teoria nie ma sensu - bardzo możliwe, że ma, ale nie zmienia to faktu, że ja już nie chcę Neonków i nigdy ich nie powinienem chcieć mając takie akwaria jakie mam.
To jest zbrodnia!
Znam historię tej rybki w akwarystyce i wiem, jak na początku o mały włos nie doprowadziliśmy do jej wyginięcia, bo nie potrafiliśmy jej rozmnażać, a tak zwani "koneserzy" gotowi byli płacić chore pieniądze, za to żeby te rybki mieć.
NIE WOLNO trzymać tej ryby w takich akwariach w jakich my ją trzymamy. NIE WOLNO I JUŻ.
Prawnego zakazu nie ma, więc jak ktoś trzyma, z powodzeniem - fajnie, lać za to nie będę i niech się cieszy.
Ale ja nie chcę.
Ta rybka żyje w tak zwanych czarnych wodach. Koniec, kropka.
Jak sobie kiedyś postawię takie akwarium, akwarium z czarnymi wodami (a raczej się na to nie zanosi, bo jest z tym za dużo zabawy w Polsce), to wtedy może spróbuję podejść do Neonków.
To był ostatni eksperyment na który się zdecydowałem wiedząc i czując, że nie jest to dobry pomysł.
Nawet gdybym nie przywlókł ze sobą tego patogenu który mi te Neonki wytłukł, to prędzej czy później wytłukłoby je coś innego.
Z jakiegoś powodu epidemia położyła mi tylko Neonki. Nic więcej.
Dlaczego?
BO Neonki NIE BYŁY u mnie w dobrych dla siebie warunkach. Czuły się źle, miały kiepską odporność...
...
Tobie padło kilka sztuk... No tak - stres po transportowy... Normalne...
NIE! Nie normalne. Gdyby zarówno w hodowli, jak i w transporcie jak i w docelowym baniaku miały warunki w których naturalnie żyją to nic by nie padło.
Stres nie jest może najlepszym czynnikiem wpływającym na zdrowie i kondycję organizmów żywych, ale nie dajmy się zwariować - w naturalnych warunkach większość stworzeń co chwila żyje w ekstremalnym stresie (może poza tymi znajdującymi się na samym szczycie łańcucha pokarmowego).
I co?
Jak tygrys goni antylopę, a jej się uda uciec, albo sprzedać mu kopa w nos i go skutecznie do siebie zniechęcić, to potem antylopa i tak umiera ze stresu?
No chyba nie.
Za chwilę spokojnie sobie skubie trawkę tak jakby nic się nie stało.
To samo dotyczy ryby która ucieka przed inną rybą.
---
I nie, nie znaczy to, że nagle stałem się nie wiadomo jakim nawiedzonym purystą ewangelistą, który trzyma w swoim baniaku tylko gatunki pochodzące ze ściśle określonego biotopu.
Nie!
Mam Brzanki, mam Molinezje od Ciebie - dwa różne krańce świata, ale zobacz jakie parametry wody lubią jedne, jakie drugie.
Wspólny zakres jest bardzo duży (twardość, pH, temperatura).
Z grubsza to samo.
Polski kranowit, 25 na termostacie i dobrze będzie.
A Neonki?
Nic tu blać nie jest tak samo.
Zakres parametrów wody akceptowalny dla Neonków ledwie się pokrywa albo i wręcz nie pokrywa...
To nie wina Neonków... Gdybym stworzył akwarium w którym Neonki dobrze by się czuły, to takie problemy jak mam z Neonkami miałbym z Molinezjami i Brzankami.
---
No ja wiem, są jeszcze tacy jak Majki. Którzy olewają wszystkie zasady, mają za małe akwarium, za dużo ryb, dobór obsady taki, że niektórzy by zawałów podostawali... wszystko co może być źle - jest źle, a rybki zdrowe, szczęśliwe, radosne, ruchliwe, rzucają się na pokarm, jedzą, srają, nie umierają...
Tego wyjaśnić nie umiem.
Może to właśnie kwestia tego, że to jest Majki i to jakim jest człowiekiem.
Może to, że sam ma tyle woli życia i przeżycia i pozytywnej energii, że obdzieliłby tym z dziesięciu takich jak ja.
Może to wszystko co wiemy, ma też aspekt taki o którym nie wiemy, w który niektórzy wierzą, a moje szkiełko i oko dostaje skrętu kiszek jak o nim słyszy (mowa tu o jakiejś tak zwanej dobrej energii i tym podobnych pierdołach).
Nie wiem. Po prostu nie wiem.
U mnie to w każdym razie nie działa.
A wiem co wiem i wiem co działa u mnie... i tego będę się trzymał.
Przynajmniej z tego jednego nie będę się musiał jakoś trudno i głupio tłumaczyć, jak mnie kiedyś Święty Piotr zapyta "A te Neonki to czemu tak męczyłeś i mordowałeś...?"
NIe mówię, żę Twoja teoria nie ma sensu - bardzo możliwe, że ma, ale nie zmienia to faktu, że ja już nie chcę Neonków i nigdy ich nie powinienem chcieć mając takie akwaria jakie mam.
To jest zbrodnia!
Znam historię tej rybki w akwarystyce i wiem, jak na początku o mały włos nie doprowadziliśmy do jej wyginięcia, bo nie potrafiliśmy jej rozmnażać, a tak zwani "koneserzy" gotowi byli płacić chore pieniądze, za to żeby te rybki mieć.
NIE WOLNO trzymać tej ryby w takich akwariach w jakich my ją trzymamy. NIE WOLNO I JUŻ.
Prawnego zakazu nie ma, więc jak ktoś trzyma, z powodzeniem - fajnie, lać za to nie będę i niech się cieszy.
Ale ja nie chcę.
Ta rybka żyje w tak zwanych czarnych wodach. Koniec, kropka.
Jak sobie kiedyś postawię takie akwarium, akwarium z czarnymi wodami (a raczej się na to nie zanosi, bo jest z tym za dużo zabawy w Polsce), to wtedy może spróbuję podejść do Neonków.
To był ostatni eksperyment na który się zdecydowałem wiedząc i czując, że nie jest to dobry pomysł.
Nawet gdybym nie przywlókł ze sobą tego patogenu który mi te Neonki wytłukł, to prędzej czy później wytłukłoby je coś innego.
Z jakiegoś powodu epidemia położyła mi tylko Neonki. Nic więcej.
Dlaczego?
BO Neonki NIE BYŁY u mnie w dobrych dla siebie warunkach. Czuły się źle, miały kiepską odporność...
...
Tobie padło kilka sztuk... No tak - stres po transportowy... Normalne...
NIE! Nie normalne. Gdyby zarówno w hodowli, jak i w transporcie jak i w docelowym baniaku miały warunki w których naturalnie żyją to nic by nie padło.
Stres nie jest może najlepszym czynnikiem wpływającym na zdrowie i kondycję organizmów żywych, ale nie dajmy się zwariować - w naturalnych warunkach większość stworzeń co chwila żyje w ekstremalnym stresie (może poza tymi znajdującymi się na samym szczycie łańcucha pokarmowego).
I co?
Jak tygrys goni antylopę, a jej się uda uciec, albo sprzedać mu kopa w nos i go skutecznie do siebie zniechęcić, to potem antylopa i tak umiera ze stresu?
No chyba nie.
Za chwilę spokojnie sobie skubie trawkę tak jakby nic się nie stało.
To samo dotyczy ryby która ucieka przed inną rybą.
---
I nie, nie znaczy to, że nagle stałem się nie wiadomo jakim nawiedzonym purystą ewangelistą, który trzyma w swoim baniaku tylko gatunki pochodzące ze ściśle określonego biotopu.
Nie!
Mam Brzanki, mam Molinezje od Ciebie - dwa różne krańce świata, ale zobacz jakie parametry wody lubią jedne, jakie drugie.
Wspólny zakres jest bardzo duży (twardość, pH, temperatura).
Z grubsza to samo.
Polski kranowit, 25 na termostacie i dobrze będzie.
A Neonki?
Nic tu blać nie jest tak samo.
Zakres parametrów wody akceptowalny dla Neonków ledwie się pokrywa albo i wręcz nie pokrywa...
To nie wina Neonków... Gdybym stworzył akwarium w którym Neonki dobrze by się czuły, to takie problemy jak mam z Neonkami miałbym z Molinezjami i Brzankami.
---
No ja wiem, są jeszcze tacy jak Majki. Którzy olewają wszystkie zasady, mają za małe akwarium, za dużo ryb, dobór obsady taki, że niektórzy by zawałów podostawali... wszystko co może być źle - jest źle, a rybki zdrowe, szczęśliwe, radosne, ruchliwe, rzucają się na pokarm, jedzą, srają, nie umierają...
Tego wyjaśnić nie umiem.
Może to właśnie kwestia tego, że to jest Majki i to jakim jest człowiekiem.
Może to, że sam ma tyle woli życia i przeżycia i pozytywnej energii, że obdzieliłby tym z dziesięciu takich jak ja.
Może to wszystko co wiemy, ma też aspekt taki o którym nie wiemy, w który niektórzy wierzą, a moje szkiełko i oko dostaje skrętu kiszek jak o nim słyszy (mowa tu o jakiejś tak zwanej dobrej energii i tym podobnych pierdołach).
Nie wiem. Po prostu nie wiem.
U mnie to w każdym razie nie działa.
A wiem co wiem i wiem co działa u mnie... i tego będę się trzymał.
Przynajmniej z tego jednego nie będę się musiał jakoś trudno i głupio tłumaczyć, jak mnie kiedyś Święty Piotr zapyta "A te Neonki to czemu tak męczyłeś i mordowałeś...?"