Re: Kącik muzyczny
: 2 paź 2022, o 15:03
Eee, Panie, no fulll profeska!!!
Wkleje tak żeby było!!!
Szacun!! I gratulacje i zaszczyt!!
Serio!!
Ja w tak profesjonalnym bandzie nigdy nie grałem
Znaczy .... w sumie to raz grałem... jak mnie wzięli to bałem się, że nie podołam technicznie, ale założenie było, że to jest ich drugi projekt i traktują go raczej na luzie i bez spiny...
... no i okazało się, że to TO był problem.
Dla każdego "na luzie i bez spiny" znaczyło co innego.
Dla mnie - próba raz na tydzień, raz na dwa tygodnie po dwie - trzy godziny max.
Dla nich - minimum dwa razy w tygodniu, po minimum dwie godziny.
Szkoda.
Kapela naprawdę miała potencjał i przez jakiś miesiąc zaczął się nawet klarować materiał na ... powiedzmy pół płyty.
Nie pykło i dziś już nie mam złudzeń - nie pyknie, jeśli przyłoży się do tego tyle uwagi co ja chcę przykładać.
Skończy się zawsze na garażowych próbach i bootlegach do archiwum.
...
Co innego...
Co innego okazjonalne produkcje zrobione na .... specjalne okoliczności.
W sumie to brałem udział ... do tej pory w dwóch takich projektach.
Z jednego jest tylko audio, bo kiedyś okazało się, że nasz gitarz to bliski znajomy pewnego jegomościa, który z kolei jest bliskim znajomym.... samego Marka Knopflera!!
I on grał koncert w Warszawie. No i nasz gitarz postanowił zrobić dla niego cover ich utworu... Wyszło tak sobie, ale jak na dwa weekendy to w sumie nieźle.
Niestety jest tylko audio.
Jak znajdę (a mam na pewno) to powieszę gdzieś i podlinkuję.
Druga... to okoliczność bardzo smutna... Tak kur3wsko smutna, że do tej pory rozrywa mi serce...
Całkiem nie dawno minął rok, jak dowiedziałem się, że oto nie żyje... człowiek, który ... Był dla mnie CHOLERNIE ważny, a jednocześnie... z tej ważności zdałem sobie sprawę dopiero w chwili kiedy Go zabrakło.
Był moim kolegą z pracy, przez chwilę szefem... Szefem tak zajebistym, że nie spodziewałem się, że można mieć takiego szefa... i przyjacielem, ważniejszym niż zdawałem sobie sprawę...
No i razem z koleżanką (też jego dawną pracowniczką) kolegami z zespołu (z których jeden, Żoro, nadal pracuje w tej firmie) postanowiliśmy oddać Maćkowi hołd...
I takie coś nam się wyrwało:
Nie publikowałem tego nigdy nigdzie, linka dostały tylko te osoby które miały dostać... ale minął rok i jakoś tak uznałem, że można.
Wkleje tak żeby było!!!
Szacun!! I gratulacje i zaszczyt!!
Serio!!
Ja w tak profesjonalnym bandzie nigdy nie grałem
Znaczy .... w sumie to raz grałem... jak mnie wzięli to bałem się, że nie podołam technicznie, ale założenie było, że to jest ich drugi projekt i traktują go raczej na luzie i bez spiny...
... no i okazało się, że to TO był problem.
Dla każdego "na luzie i bez spiny" znaczyło co innego.
Dla mnie - próba raz na tydzień, raz na dwa tygodnie po dwie - trzy godziny max.
Dla nich - minimum dwa razy w tygodniu, po minimum dwie godziny.
Szkoda.
Kapela naprawdę miała potencjał i przez jakiś miesiąc zaczął się nawet klarować materiał na ... powiedzmy pół płyty.
Nie pykło i dziś już nie mam złudzeń - nie pyknie, jeśli przyłoży się do tego tyle uwagi co ja chcę przykładać.
Skończy się zawsze na garażowych próbach i bootlegach do archiwum.
...
Co innego...
Co innego okazjonalne produkcje zrobione na .... specjalne okoliczności.
W sumie to brałem udział ... do tej pory w dwóch takich projektach.
Z jednego jest tylko audio, bo kiedyś okazało się, że nasz gitarz to bliski znajomy pewnego jegomościa, który z kolei jest bliskim znajomym.... samego Marka Knopflera!!
I on grał koncert w Warszawie. No i nasz gitarz postanowił zrobić dla niego cover ich utworu... Wyszło tak sobie, ale jak na dwa weekendy to w sumie nieźle.
Niestety jest tylko audio.
Jak znajdę (a mam na pewno) to powieszę gdzieś i podlinkuję.
Druga... to okoliczność bardzo smutna... Tak kur3wsko smutna, że do tej pory rozrywa mi serce...
Całkiem nie dawno minął rok, jak dowiedziałem się, że oto nie żyje... człowiek, który ... Był dla mnie CHOLERNIE ważny, a jednocześnie... z tej ważności zdałem sobie sprawę dopiero w chwili kiedy Go zabrakło.
Był moim kolegą z pracy, przez chwilę szefem... Szefem tak zajebistym, że nie spodziewałem się, że można mieć takiego szefa... i przyjacielem, ważniejszym niż zdawałem sobie sprawę...
No i razem z koleżanką (też jego dawną pracowniczką) kolegami z zespołu (z których jeden, Żoro, nadal pracuje w tej firmie) postanowiliśmy oddać Maćkowi hołd...
I takie coś nam się wyrwało:
Nie publikowałem tego nigdy nigdzie, linka dostały tylko te osoby które miały dostać... ale minął rok i jakoś tak uznałem, że można.