W tym kraju newsy z rana są jak śmietana. Nic to że waniajet, grunt że podano do stołu. Jako że mój idol ad personam - sir Antonio, mało się ostatnio udziela, tym razem padło na dotacje wszelkich sekt kościelnych. Nie ważne, czarne, czerwone, czy zielone, ichni Fundusz rzutem na taśmę zgarnął z budżetu cieplutkie 126 baniek w dwóch ratach, z czego druga to głupie 8 baniek wysmarkane na otarcie łez, bo śniegu tej zimy nie było.
Przecież to jest nieśmieszne i genialne w swej prostocie, działa już dwa tysiące lat i ani myśli zdechnąć Wszak aby possać cyca z rzeczonego Funduszu, wystarczy jedynie zarejestrować kościół Zakręconych Śmigłami Wszelakimi. Wszystki jest jak trzeba, wyznawców przybywa z każdym dniem, są w nim różne odłamy, zdarzają się schizmy, mamy kapłanów, arcykapłanów, proroków i misjonarzy. Ba, istnieją nawet całe sekty po kryjomu i cichaczem sprowadzające chińskie relikwie, czczone pod pod kołderką i oblatywane po zmierzchu, gdy już wszyscy w domu pójdą spać.
Co prawda, jest kilka ważkich problemów z którymi należałoby się uporać. Chociażby nie do końca jasne jest, jak rozdysponować dobra martwej ręki, tudzież ujawnić wartość majątku przed współmałżonkiem. Osobną kwestią jest, jak przekonać apostoła Mirosława aby nie nadużywał symboliki obcej wiary, z którą obnosi się publicznie. Chodzi oczywiście o to, aby środki z Funduszu trafiły na właściwe konto. Do ewangelii może dodałbym jeszcze encyklikę niwelującą kąty widzenia mieszkańców Olimpu ze światopoglądem reszty wiernych.
Przeto powiadam wam, dzień nasz wkrótce nadejdzie, a ofiary nasze nie poszły na marne...
126 baniek... blać, ja pierdole... Amen.