Znajomy dal mi do "byc moze naprawienia" takie oto cudo:
https://goo.gl/photos/frN1cQvdfpYqYrBm8
Na pierwszy rzut oka naprawa wydawala sie banalna: Manipulator (zeby nie uzywac slowa pilot) nie mial jednej srubki, w skutek czego wysunal sie z niego wezelek na kabelku ktory mial zabezpieczac ten kabel przed urwaniem. Typowa sprawa.
No i jeden kabel sie urwal, akurat byl to glowny kabel zasilajacy, wiec piesek nie dzialal.
Niestety po naprawie kabla okazal sie, ze piesek buczy, ale nic nie robi... a powinien chocby biegac, czy cos...
No to coz - prujemy pieska, robimy pieskowi operacje.
Po rozpruciu i krotkim dochodzeniu wylonil sie droga dedukcji prawdopodobny scenariusz zdarzen.
Od chwili kiedy piesek przestal dzialac, dziecko bawilo sie nim jak zwykla zabawka pluszowa na sznurku.
Ilosc mechanicznych uszkodzen w srodku jest masakryczna.
Zmielona jedna zebatka, mnostwo mocowan poulamywanych, do tego plastik chyba ze starosci zrobil sie kruchy i dosc latwo peka...
Nie ma szans tego ozywic. Ja w kazdym razie mowie pas.
Ale jest i drugi aspekt!!
Czym ten piesek BYL za czasow kiedy byl sprawny.... o chryste mac....
To jest naprawde SZOK!!!!
Mechaniczny komputer!!
Piesek biegal, wysuwal jezyk, tym jezykiem pil wode, woda w srodku zbierala sie do zasobnika, potem piesek juz bedac gdzie indziej, unosil lape i robil siusiu.
W srodku sa dwie miniaturowe pompy zebate oraz zasobnik.
Do tego dwa silniki sterujace lechanizmem lap.
Kilka trazystorow, rezstorow, kondensatorow... Zadnego procesora!!! Wszystko na krancowkach i wyzwalaczach mechanicznych.
Do tego ... nie wiem jak, ale szczekal. Szczekal, bo udalo mi sie recznie wydobyc z niego to szczekanie.
Niestety CHYBA zostal m.in. raz nakarmiony jakims klejem czym czyms, bo pompki zebate stoja i nie daje sie ich ruszyc, jedna z nich chodzi bardzo ciezko... A powinny chodzic leciutenko - jak w zegareczku.
i taka refleksja...
...
komu by sie dzis chcialo projektowac i budowac taka zabawke?!?
Przeciez mozna duzo prosciej... wszystko na jednym mikroprocesorze, cztery serwa do poruszania lapami... Jedyne co by sie nie zmienilo to te pompki zebate do picia wody i siusiania - to by bylo tak samo.
W dodatku piesek zrobiony dzis nie wydawalby tak glosnych jazgoczacych mechanicznych dzwiekow... Bylby fajniejszy, lepszy prostszy i tanszy....
A mimo to, rozbierajac go... czulem jakies takie... nie wiem jak to nazwac... fascynacje... szacunek, podziw... dla tego, ze oto kiedys, takich mozliwosci jak dzis nie bylo, a jednak takie zabawki powstawaly.
BTW moze ktos ma ochote pieska przygarnac i naprawic...?
Jak nie, piesek prawdopodobnie pojdzie do krainy wiecznych Niutonow (aczkolwiek to jest jeszcze do ustalenia z wlascicielem).
W razie czego - PW.
P.S. jak szczekal, to az moj prawdziwy pies sie zainteresowal i przyszedl sie przywitac...