Na forum Runryder pojawił się post z fotkami i takim opisem:
"Właśnie uniosłem mojego Rave do zawisu (ENV 700) i nagle z ESC wystrzeliły płomienie a helikopter zaczął płonąć tuż przed moimi oczami! Mógłbym długo o tym opowiadać, ale powiem krótko - szkody są katastrofalne!
Na pierwszy rzut oka wydawało się, że straciłem praktycznie wszystko. Spędziłem z moim tatą 4 godziny na przejrzenie całego modelu część po części. Model czeka w torbie i pudełkach aż znajdę kasę na naprawę.
To zdarzenie dało mi zupełnie inny poziom odniesienia i respektu do tych maszyn. Nigdy nie myślałem o nich jak o zabawkach, ale to co się zdarzyło dało mi prosto w twarz plaskacza uświadamiając o realności zagrożenia wiążącego się z tym sportem. Nie poddaję się tak łatwo i prawdopodobnie model znowu odżyje... Chociaż muszę najpierw wycenić szkody i koszt odbudowy, bo może taniej będzie kupić drugi zestaw i zacząć od nowa.
Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało jak popalone, ale po bliższych oględzinach wygląda na to, że coś z tego mogło przetrwać."
Poniżej parę fotek. Wszystko wskazuje na stopienie się przewodów przed reglem, co wywołało reakcję lawinową. Trudno ocenić czy przewody w ESC były za słabe (przy takim prądzie powinny być tak z 12 DWG), czy może doszło do innego zwarcia. Jednak efekt jest faktycznie dobijający: