Dlaczego nie 3,2V?
Wojtku, rozróżnij dwa stany ogniwa - w spoczynku (np. przed ładowaniem) i pod obciążeniem.
W stanie spoczynku ogniwo mające 3,2V ma jeszcze teoretycznie spory ładunek energii, jednak gdybyś je czymkolwiek obciążył napięcie natychmiast spadnie, i to znacznie.
Z praktyki wiem, pod obciążeniem 3,8V oznacza 35-40% pojemności, ale już 3,5V ok. 15%. A to oznacza, że ilość ładunku pomiędzy nimi jest znaczna, jakieś 1/3 czasu lotu. Ale od 3,5V ilość zgromadzonej energii jest bardzo niska więc spadek napięcia jest już bardzo szybki. Łatwo nie zdążyć i "załapać się" poniżej 2,7V.
W praktyce kiedy buzzer daje znać przy 3,7V w 500-tce mam jeszcze spokojnie jakąś minutę na dolot czy ostatniego autosa. Po lądowaniu mam 3,5..3,6V.
Zazwyczaj latam na stoper i do 3,5V - po sygnale muszę już niezwłocznie lądować. Pozostaje 3,1..3,3V. Stąd - moim zdaniem - tryb 3,2V jest tylko jako zabezpieczenie dla ludzi latających na czas, jako ostateczny alarm na wypadek zagapienia/zagadania, do NATYCHMIASTOWEGO wyłączenia silnika.
Pakietom może to i trochę szkodzi, ale szczerze mam gdzieś zabawę z oszczędzaniem 20 cykli życia pakietu. Po prostu kupuję kolejny i tyle
Ostatnia kwestia to zachowanie się pakietów. Nawet chwalone przeze mnie GENSy czy testowane wcześniej firmówki dobrze trzymają balans do ok. 3,5V. Poniżej cele się już rozjeżdżają. Więc jeżeli rozładujemy do 3,2 a któraś z nich jest słabsza to buzzer i tak cię nie ostrzeże na czas, bo reaguje na sumaryczne napięcie. Przykładowo 3,4V; 2,9V i 3,3V.
BTW. Pakiety w trakcie dynamicznego lotu spadają kilkukrotnie poniżej 3V, ale tu nie tyle chodzi o zaczarowaną granicę napięcia (jego wartość nie jest do końca wykładnikiem ilości nagromadzonej energii), a o to ile tej energii jeszcze faktycznie pozostało.
Więc liczy się tylko ile wlezie w pakiet przy ładowaniu. Dlatego bateria w komórce która się szybko ładuje jest do kosza (detekcja wyłącznie napięcia).