Ładowarka zjarana, o lataniu mogę na forum co najwyżej poczytać, na YT popatrzeć, więc się w domu nudzi. Wina też już porobione, konsumpcja próbna powoduje natychmiastowy bałagan na strychu i takie oto pomysły do główki przychodzą...
Oto pacjent:
Start jak świat lipo o bardzo złej kondycji. Jeszcze w belcie miał swoje podrygi. Jego brat zaliczył sekcję w zeszły weekend.
Po ponad 24h w zamrażalniku:
Napięcie jakby bez zmian, ale podłączenie testera spowodowało rozpoczęcie odliczania w dół na drugim miejscu po przecinku
Czas czymś go obciążyć. Z pomocą przyszła ładowarka do tel z lipo i watomierz. Przy natężeniu ok 0,6A pakiet prawie wyzionął ducha...
Nie jest dobrze. Z upływem czasu napięcie zaczęło się wdrapywać z bólami w górę. Tel nadal jest podłączony, ciągnie ok 0,45A, napięcie na pakiecie 11,04V. Nic złego się nie dzieje. Zobaczymy co będzie dalej...
Jeszcze mały updejcik na szybko. Wkrętarka. Przytrzymałem wrzeciono przez szmatę ile mogłem, bo zaraz parzyło Przy poborze ok 9,5-10A napięcie spadało do ok 9,3-9,5V. Pakiet nie zrobił się nawet cieplejszy. Niestety szkoda mi dusić wkrętarki powyżej kilku sekund. Jeszcze by dziadek lipolek, babcię wkrętarkę przeżył...
Cdn.