omcKrecik pisze:Tak, jak daje wyrażnie więcej frajdy z jazdy niż wkur#&#nia awariami, to już jest OK. To spełnia mniejszość rynkowego (czyt. : marketowego) sprzętu, w dodatku sporo kosztująca - mówimy o elektrykach, ale jak jest z konwencjonalnymi ? Chyba sporo lepiej.
Właśnie tego nie wiem, bo ja de facto mówię o sprzęcie konwencjonalnym. I ten mój rower to jest właśnie rower marketowy. Tyle, że akurat nie kupiony w markecie, ale bardzo poważnie zastanawiałem się nad B'TWIN z Decathlonu.
Wygrał Cossak, ze względu już nie pamiętam na co, natomiast B'TWINa ma moja córka już trzeci rok i jest z niego bardzo zadowolona - nigdy nie miała żadnych problemów.
Tak naprawdę w tanim badziewiu nie chodziło mi o awarię tylko o jakość wykonania wszystkiego. O to jak siermiężnie chodzą linki i mechanizmy, jak jest dopasowany do ciała ile energii tracę na walkę z materią zamiast wykorzystywać ją do przemieszczania się.
Wiadomo, że to idzie w górę wraz z ceną jaką zapłacę za rower, bo podnosiłem kiedyś rower kolegi co ma pierdolca i ma rower za 20k - leciutki jak piórko...
Ale nawet pomijając to, żę wywalić 20k na rower to jest dla mnie jakaś abstrakcja, to jakbym miał kupić rower leciutki jak piórko i potem pierwsze co zrobić to zamontować na niego dwa razy cięższy bagażnik i wozić na nim kolejny ważący 5kilo plecak no to... chyba trochę nie tego
omcKrecik pisze:Żeby poczuć bluesa na elektryku, trzeba trochę nim pośmigać, najlepiej bez niemiłych niespodzianek. Do motocykla nie ma porównania, to zupełnie inna jakość, choć są podobieństwa. Zależy, co kto lubi.
Tutaj niestety nie wiem jak to jest.
Czytałem i gadałem z ludżmi i wychodziło, że na elektryka trzeba wywałić min. około 6k co znacząco przekroczyło mój budżet.
Trochę to dzielę przez dwa, bo skąd innąd wiem ile kosztuje najtańszy napęd DIY i np. żeby dorobić to do mojego roweru to byłby koszt na poziomie 500 - 800 złotych plus moja robota.
Poza tym są ludzie, którzy do roweru za niecałe 2k (czyli takiego jak mój) nie chcieliby się kijem dotknąć, bo to jest dla nich to samo co dla mnie dziadostwo za 300 złotych.
Więc to też trochę jest kwestia oczekiwań, tym nie mniej najtańszego akumulatorowca można kupić za mniej więcej tyle co mojego klasyka i ... to oznacza, że to jest taki odpowiednik tego klasyka za 300, więc chyba raczej takiego nie chcę.
A więc generalnie co do elektryka to na upartego mieszczę się w 3 tysiach i mam elektryka.
Ale ... ostatecznie stwierdziłem, że:
1. Nie stać mnie na eksperymentowanie na gotowych rozwiązaniach
2. nie mam czasu i pary na rozwiązania DIY
3. nie chcę się bawić w przeróbki które komuś zlecę tym bardziej, że wtedy już cenowo nie wyjdzie to tak korzystnie i wolałbym gotowe rozwiązanie.
4. Nie potrzebuję tak naprawdę elektryka na chwilę obecną przy dystansach do 15km pokonywanych jednorazowo.
Więc stanęło na klasyku.
omcKrecik pisze:Zbierałem kiedyś młodziaków do grupy testującej elektryki w Bieszczadach. Dawno dość to było, taki napęd w rowerze był wtedy w Polsce prawie zupełnie nieznany. Grupa koedukacyjna, wszyscy nakręceni i nagrzani na jazdę już drugiego dnia testów. Mnie też wkręciło bardziej, niż mógłbym się spodziewać, mimo ponad miliona wcześniejszych km na motocyklach.
Co jest IMHO najfajniejsze w takim e-bike'u ?
Cisza. Tylko szum opon i wiatru.
Spokój o powrót przy świadomości zasięgu na cały dzień jazdy.
Względna lekkość i poręczność tego sprzętu, łatwość posługiwania się nim.
Swoboda wyboru trasy, wtedy można było takim e-bajkiem jeżdzić wszędzie, a już w Bieszczadach... Spotkanie z misiem było
Komfort wysiłku z wyboru, nie z konieczności bo górka jak 150 s-ów przede mną... Na pedałkach nie do pokonania, a tym ? Pierwszy bieg z roll-gazem do połowy i tylko pilnować ciałem kierunku, można jechać powolutku po stromiżnie. To wielka zaleta dobrego e-napędu - full moment obrotowy od zera prędkości.
No i to yebnięcie pod prawą dłonią, ciche, dyskretne, kulturalne. Ale to dopiero przy jednostkach o wyższych mocach. Dobre przyspieszenie jest zawsze rajcujące, w każdym sprzęcie do przemieszczania
To wszystko prawda no i wiadomo, że na takie trasy wymagania co do mocy rosną. Na moje oczekiwania (ergo jazda po mieście przyszłościowo być może na dystanse większe niż te 15km w jedną stronę) w zupełności wystarczy 250W booster.
Pewnie kiedyś do tematu wrócę i jak to się skończy - nie wiadomo.