Strona 4 z 160

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 12:00
autor: edek
Kret masakryczny a ten smiech mnie zabil :rotfl:

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 12:33
autor: jedrus
Sie wyklepie, sie sklei i na Allegro pójdzie jako moło chodzony, z oryginalnym przebiegiem, niebity, prawie nufka :rotfl:

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 12:35
autor: Luke Skywalker
"Nie takie rzeczy śmy ze szwagrem prostowali"... :lol:
A tak serio, to w chwili w której King wykonuje "niezapowiedzianą beczkę" słychać hałas - trzask lub pęknięcie... Zaczynam się zastanawiać, czy kret nie był przypadkiem skutkiem czegoś innego niż tylko wiatr.

Luke

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 12:47
autor: Ramotny
edek pisze:Kret masakryczny a ten smiech mnie zabil :rotfl:

wierz mi że po całym zajściu to brzuch mnie od śmiechu bolał dobre 10 minut :)

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 13:53
autor: redb
Kotlet z kinga ... 3 kategorii ... przemielony razem z budą :rotfl:

Ten reksio co go sprzedajesz Luke to też nówka sztuka ... czy na części? :rotfl:

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 14:06
autor: Wiktor
Dziwne, ale Kol. Ramotny nie odczuwał smutku po glebnięciu Kinga


Pilot też zdaje się być zadowolony z siebie :)

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 14:23
autor: Luke Skywalker
@ redb: Rex jest nówka, mało latany... :lol: Do obejrzenia w ogłoszeniach. Ale części też są (osobno) :rotfl:

@Wiktor: udzielił mi się nastrój Grześka. I radość z powodu, że padło na Kinga a nie na Rejdża :?

Luke

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 14:28
autor: Ramotny
Ja przepraszam :rotfl: że mnie ten kret tak rozbawił aż do płaczu :P bo każde "bliskie spotkania trzeciego stopnia z Matką Ziemią" są przykre ale smętny widok tych "flaków" wywołał u mnie atak endorfin (-> http://pl.wikipedia.org/wiki/Endorfiny)... :D
Nawet teraz jak to piszę i sobie przypomnę całe "zajście" to zaczynam rechotać... a w nocy to oglądałem to chyba z 10 razy... :)

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 18:05
autor: AdamskY
jak to powiedział Siara w filmie "Killer"

" i w %&$%&%§ i wylądował"

szkoda helika ale jak mówisz swoje wysłużył, a Ramotny za śmiech otrzymuje Nobla :banana:

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 19:50
autor: redb
Dosyć zaraźliwy ten śmiech obydwu kolegów. Jak to oglądałem w pracy to się mnie pytali co za śmieszny filmik oglądam :rotfl:.

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 20:05
autor: Luke Skywalker
Głupawkę złapaliśmy... Świadczy o tym dobitnie uwaga Grześka o mrówkach na końcu... :rotfl:

Luke

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 20:12
autor: redb
Nie dziwię się .... tyle "zielska" wokół :banana:.

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 20:26
autor: tomek68
Ale on tak zle wcale nie wyglądał to taki mały krecik tylko,tutaj to już coś-http://www.rcpilot.hu/gall/toresek_crashek/8/20100504112248/logo_700_totalis_megsemmisules.html
prawdziwa masakra

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 6 wrz 2010, o 20:33
autor: Wiktor
Trochę zaśmiecę ale wiedz Łukaszu że inni też potrafią :)


Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 7 wrz 2010, o 14:16
autor: Luke Skywalker
Ba... ja wiem, że można ;) Nie czuję się jednak pocieszony w najmniejszy sposób... :lol:

Luke

Jak nie urok to sraczka...

: 10 wrz 2010, o 10:02
autor: miszcz_waw
Wyżalić się muszę. ;)

Mam ostatnio strasznie kiepska serie. Wróciłem z wakacji i korzystając z dobrej pogody intensywnie sobie latałem przez 2 tygodnie. Potem niestety przegrałem nieco z wiatrem i deszczem ale nic to. Pogoda wróciła ale przyszedł pech.

Środa: Jeden pakiet ok, drugi tez bez najmniejszych problemów. Trzeci, lata się fajnie, kończę nawrót, lot po prostej, nagle słychać zgrzyt. Słyszę ze obroty wirnika idą w dół, helik mocno pikuje do ziemi mimo drążka gazu na maksa. Gleba - całe szczęście ze plasku leciał to umiarkowanie małe straty. Przyczyna: w locie pękła śruba łącząca zębatkę główną z wałem -> utrata obrotów, cały wirnik próbuje latać sam. Na szczęście snapy wytrzymały i nie pozwoliły polecieć wirnikowi osobno, oczywiście jako ze całość poszła w górę to na łopatach poszły maksymalne kąty ujemne i stąd szybkie pikowanie w dol. :wall:

Czwartek: Pakiet na regulacje, drugi na fajne loty, trzeci tez lata się fajnie. Nagle ogon zaczyna się dziwnie zachowywać. No to do bezpiecznej pozycji i chce lądować. Zdążyłem go wypoziomować, zaczął się rzucać, za chwile potężne piro, jako ze był w poziomie to jako tako lekko go posadziłem choć oczywiście w kontakcie z gleba mocno się poniszczył. Przyczyna: jedna z łopatek ogonowych wraz z okuciem wybrała wolność. :gas:

Piątek (dziś!): Pakiet na regulacje, skończyłem regulacje, kontrolny przelot, jeden nawrót, drugi, starczy - zmienić chce baterie i normalne loty. Nawrot aby lądować, a on mi obracać się skończyć nie chce. Nie był w poziomie, moje korekty tylko pogorszyły sprawę, pirogleba. Straty całkiem konkretne. Przyczyna: jedna z łopatek ogona zablokowała się w skrajnym położeniu - a już myślałem ze się pozbyłem tej przypadłości. :dk:

Podsumowując: trzy dni, 7 pakietów, trzy krety, belki ogonowe, łopaty, wały, szpindle, godziny siedzenia nad helikiem, opieprze MLP że za długo siedzę nad tym itd. Potrzebuje chyba przerwy... :?

Zaraz zaraz. Będę miał przerwę, skończyły mi się łopaty... :hammer: Kilka dni temu zamówiłem, będą pewnie w przyszłym tygodniu. Skorzystam z okazji, zrobię przegląd, FBL zamontuje :thumb: może nowy silnik zdąży dojść. :ugeek: Polatałbym sobie...

Żeby jeszcze dopełnić obraz zgrozy to moje ulubione miejsce po ostatnich opadach zamieniło się w wylęgarnię komarów :x Nigdy tam tego badziewia nie było!

Re: Jak nie urok to sraczka...

: 10 wrz 2010, o 14:40
autor: Ramotny
No kurcze wiem jak to jest.... co prawda ostatnio aż taki pech mnie nie trafia ale wcześniej jak "latałem" Kingiem to był standard: 1-2 pakiety ok a przy trzecim (najczęściej pod koniec jak już się zbierałem do lądowania) - kret. Nic tylko usiąść i płakać... :evil:
Może coś przeskrobałeś albo do dywersja ze strony TLP? ;)

Re: Jak nie urok to sraczka...

: 10 wrz 2010, o 21:37
autor: Gmeracz
Spoko Miszczu... Dzielę się z tobą bólem, bo niedawno w dwa dni dwa kretyńskie krety.
Aż człek myśli, że to wszystko może jest do 4-ch liter.

Re: Jak nie urok to sraczka...

: 14 wrz 2010, o 07:26
autor: Beier
Kiedy zalicza się kreta bo przeceniliśmy własne umiejętności to w moim przypadku pochylam głowę i przepraszam wszystkie siły sprawcze za swoją głupotę. Natomiast kiedy kretuje się bo nawala sprzęt to można dostać depresji oraz zespoły post-traumatycznego. Najgorszy kret jaki miałem to rozwałka 600 z winy sprzętu właśnie. Od miesiąca nie latam... (i tu powinna się pojawić jakaś łzawa melodia ;) )

P.S. Używając frazy ojca dyrektora chodzącego po niebiosach - IDZIE NOWE!!! Niedługo, już niedługo będę znowu pruł powietrze ale już czymś znacznie lepszym :D

Re: Mój King V2 (legenda) dziś zakończył żywot... :(

: 15 wrz 2010, o 20:07
autor: lenny
'' mróweczki patrzyły co się dzieje '' :lol:


Szkoda Kinga, no ale cóż, tak to czasem z naszym hobby już jest.