Zaliczylem landung we Wro przy tym glupim okranie. Emocje jak w czasie gry w bierki. W ogóle jak to szlo przez Polske, to pogoda była nie do przewidzenia. Miało wiać wszędzie, na dolocie mieliśmy w Bygoszczy BEZ wiatru, Poznań też był ok, na północnych lotniskach wiatr był pod 90st do pasa, a Wrocek porywy ~100 km/h. Nam się udało, bo porywy mieliśmy tylko do 95km/h. :-/ Gradient ciśnień był niesamowity.
Z lotniczymi pozdrowieniami, Piotrek "Kowal" Kowalski
Zacznę od gratulacji, ogromnie się cieszę że siadłeś na pasie No ale lądowałeś we Wro, to skąd widziałeś jak jest na północy... Ha, wiem! Przy lądowaniu przeglądałeś wiadomości w przerwie swojej kolejki do bierek
Mamy swoje tajne sposoby . Są prognozy, są informacje ATIS nadawane na odpowiednich częstotliwościach na rożnych lotniskach, czasami pytamy na różnych częstotliwosciach itp. Dużo jest możliwości uzyskania info z ziemi będąc w powietrzu.
Z lotniczymi pozdrowieniami, Piotrek "Kowal" Kowalski
Kufa, nie ufam automatom przy tak zmiennych warunkach. Nie dają rady. Na szcęście. Człowiek by radochy z roboty nie miał i musiałbym pójść w budowlankę.
Z lotniczymi pozdrowieniami, Piotrek "Kowal" Kowalski
Mimo wszystko to trzeba mieć jaja jak dzwony kościelne, żeby w tak ryzykownych warunkach po prostu robić co się da i po prostu sadzać tego 200 tonowego żelaznego ptaka na pasie i członek męski. Choćby skały srały i członek męski na chuju stawał - albo się sadza, albo ewentualnie odchodzi i tyle... blać Kowal - czapki z głów, dla Ciebie i Tobie podobnych. Dla mnie to jest niewyobrażalne. Nawet jakbym leciał sam jakąś głupią awionetką to bym srał pod siebie i nogami rozgarniał. A tu może i jest ciutek łatwiej właśnie dlatego że duży (mały w takiej sytuacji nie wiem co by musiał zrobić), ale odpowiedzialność... za te kosztujące miliony dolarów tony żelastwa o bezpieczeństwie setek pasażerów nie wspominając... No kuźwa... Jaja ze stali!!