Strona 1 z 45

Filmy i foty dużego lotnictwa

: 7 lip 2010, o 19:43
autor: Luke Skywalker
Ech, magia EPKA... To lotnisko ma coś w sobie: tam chce się wracać. Niby nic specjalnego: niewielkie, wręcz "kameralne" - a jednak. Zobaczcie, co mnie tam ostatnio spotkało. Jak zawsze bardzo duży wkład w to wszystko miał Bartek (Bartoszko), u którego zadłużam się coraz bardziej... :oops:
Pojechałem do Bartka z helikiem pod pachą. Nie sądziłem jednak, że i tym razem T-Rex nie będzie gwoździem programu.

Obrazek
Śliczna pogoda, piękny wieczór i klasyczne samoloty. Marzenie.

Obrazek
W pełni sprawne Antosie wykorzystywane przez spadochroniarzy.

Obrazek
A oto i nasz stary, dobry znajomy: PZL Koliber. Samolot, który już niedługo miałem pokochać jeszcze bardziej...

Obrazek
"Polecimy" - mówi Bartek - "usiądziesz z przodu obok Marcina"...

Obrazek
Wow, będę siedział "koło kierowcy" - pomyślałem. Przez głowę przebiegła mi nieśmiała myśl: a może da przez chwilę "poprowadzić"?!... Marcin podłącza interkom

Obrazek
Z gracją otyłego morsa i po łyżce do butów zwinnie "wślizgnąłem się" do kabiny... :thumb:

Obrazek
Kołujemy na pas. Marcin twierdzi, że "jeżdżenie samolotem to nic ciekawego..."

Obrazek
I już w powietrzu nad okolicami Kielc. Po prawej stronie zalew w Cedzynie

Obrazek
No i stało się :) "Jesteś modelarz, to wiesz jak lata samolot. Leć..."
- "Jak to - leć?!!?!" :wow2:
- "Spokojnie, to nie śmigłowiec, tak łatwo nie spada..." - powiedział Marcin...

Obrazek
No to lecę... Mieszają się we mnie dwa uczucia: nieprawdopodobna radość i satysfakcja przeplata się z przerażeniem i spięciem sięgającym zenitu. Czuję, jak krew pulsuje w skroniach, a twarz staje się czerwona...

Obrazek
Skronie pulsują tym bardziej, im bardziej rośnie "zaufanie" Marcina do tego, co robię... Jak można popijać colę w takim momencie?! Boże, co ja przeżywałem... Ale nie, żeby nieprzyjemne to było :banana:

Obrazek
Wysokość około 300 metrów. Doskonałe warunki do latania, powietrze ani drgnie. I jego (powietrza) szczęście... :nw:

Obrazek
"Oooo tam jest lotnisko, widzisz?" - pyta Marcin
"Gdzie!? Co?! Ta niteczka w dole??" - odpowiadam próbując wypatrzeć pas, który tylko na ziemi jest ogromny i niekończący się. Bartek (z tyłu) i Marcin z trudem powstrzymują się od śmiechu obserwując moje nerwowe konwulsje...

Obrazek
No i proszę jaka dziarska mina pod hangarem. Bartek próbuje mnie rozśmieszyć do zdjęcia, bo minę miałem znów nietęgą...

Obrazek
Tak tak Reksiu, poczuj respekt i przesiąknij prawdziwym lotnictwem!

Co mi pozostaje? Po raz kolejny podziękować przede wszystkim Bartkowi za gościnę i niezwykle ciepłe przyjęcie, oraz Marcinowi - mojemu Instruktorowi, za super lekcję!

Napisałem na początku, że EPKA jest magiczne: samoloty i atrakcje lotnicze to tylko część tego, co Was tam spotka. Po drugiej stronie jest grupa bardzo sympatycznych ludzi, którzy tworzą klimat i nadają duszę temu miejscu. Atmosfera święta lotniczego daje się wyczuć każdego dnia! Będąc tam mam stuprocentową pewność, że otaczają mnie pasjonaci. Ludzie, którzy kochają to, co robią, bo robią to, co kochają.

Do zobaczenia ponownie i dzięki jeszcze raz!!!

Łukasz

Re: Szkoła latania... :)

: 7 lip 2010, o 19:53
autor: Blade
Wow. Gratulacje. Super przygoda i fotki też :thumb:

Re: Szkoła latania... :)

: 7 lip 2010, o 21:45
autor: Luke Skywalker
Dzięki Blady.
Faktycznie, coś niesamowitego. Ale tak jak powiedziałem: wszystko zasługa Bartoszka :thumb:

Ł.

Re: Szkoła latania... :)

: 8 lip 2010, o 09:43
autor: Bartoszko
Witam..! :)

Aż mnie zatkało.. Piękna fotorelacja.. Nie sądziłem, że można to ubrać w tak piękne słowa.. Jestem szczerze wzruszony. Właśnie takie chwile i doznania dzięki tak pięknie przedstawionemu spojrzeniu i radości kolegi który mógł zasmakować "kierowania" prawdziwym samolotem sprawiają, że uśmiech na mojej twarzy będzie towarzyszył przez resztę dnia.
Kolega Marcin - instruktor z krwi i kości - mówił, że marnujesz talent do latania..

Bardzo Ci dziękuję Łukaszu za przepiękny obraz naszego skromnego lotniska..

Pozdrawiam bardzo serdecznie,
Bartoszko. :)

Re: Szkoła latania... :)

: 8 lip 2010, o 10:35
autor: Luke Skywalker
No to teraz żeśmy sobie posłodzili w obie strony... :mrgreen:
Do zobaczenia na oblocie Twojej 500-tki! :thumb:

Luke

Re: Szkoła latania... :)

: 8 lip 2010, o 12:32
autor: sqymon
no wielkie gratulacje!!!!

fotorelacja zeje...fajna, aż szczenka opada
nie bede ukrywał że strasznie ci zazdroszcze!!!!

Re: Szkoła latania... :)

: 8 lip 2010, o 12:40
autor: Gmeracz
Bartoszko pisze:Pozdrawiam bardzo serdecznie, Bartoszko. :)


Bartek mam pytanie. Czy mnie oczy mylą czy to ty jesteś "tym" Bartkiem od Dynamita z zamierzchłych czasów?
Jeżeli tak, to qrcze powinieneś pamiętać Gmeracza :nw:
Się trochę polatało w Masłowie...

Re: Szkoła latania... :)

: 8 lip 2010, o 12:49
autor: Luke Skywalker
sqymon pisze:no wielkie gratulacje!!!!

fotorelacja zeje...fajna, aż szczenka opada
nie bede ukrywał że strasznie ci zazdroszcze!!!!


Dzięki :) Ja tylko powtórzę: oglądałbym sobie do dziś samoloty zza płota ;) na Babicach gdyby nie Bartek. Zawdzięczam mu coś, o czym do niedawna WYŁĄCZNIE marzyłem.

Ł.

Re: Szkoła latania... :)

: 8 lip 2010, o 15:22
autor: Ramotny
Bartoszko pisze: Kolega Marcin - instruktor z krwi i kości - mówił, że marnujesz talent do latania..
ja mam wcale nie mniejszy i też się marnuje.... ;)

Re: Szkoła latania... :)

: 8 lip 2010, o 15:54
autor: Luke Skywalker
Delikatna aluzja... :lol:
Mówiłem: kup se trąbkę jak masz talent :thumb:

Luke

Re: Szkoła latania... :)

: 9 lip 2010, o 00:34
autor: edek
Swietna relacja,fajnie sie czyta. tez zawsze marzylem o tym zeby "poprowadzic" samolot albo jeszcze lepiej - smiglowiec,moze kiedys...

Re: Szkoła latania... :)

: 9 lip 2010, o 08:50
autor: Luke Skywalker
edek pisze:smiglowiec,moze kiedys...


Pracuję nad tym :mrgreen: ... Może jak będę grzeczny? :rotfl:

Luke

Re: Szkoła latania... :)

: 9 lip 2010, o 21:40
autor: edek
:( tez chce....

Re: Szkoła latania... :)

: 9 lip 2010, o 22:29
autor: Gmeracz
Luke Skywalker pisze:Pracuję nad tym :mrgreen: ... Może jak będę grzeczny? :rotfl:

Luke, widzę że do mnie fikasz... Dobrze, sam chciałeś. To ja pogadam z Bartkiem żeby następnym razem porządnie cię przeleciał, a nie takie siuski-majtki... Wozili cię jak królewicza jakiegoś... Nawet zbytnio blady nie wysiadłeś z tego malucha i portki suche :rotfl:

Bartek kiedyś mnie przeleciał na paralotni, więc to zostanie w lotniczej rodzinie :banana: unga ciaka unga unga... :lol:

Re: Szkoła latania... :)

: 9 lip 2010, o 23:10
autor: Luke Skywalker
Nie nie, Bartek mi tego nie zrobi, bo się zniechęcę - to Jego słowa. Ma rację: po co mam się zniechęcać?! :dk:
:lol:
Ł.

Re: Szkoła latania... :)

: 9 lip 2010, o 23:12
autor: edek
W takim razie ja tez chce (na razie to zostaje w sferze marzen) zeby ktos mnie tak fajnie,ale nie po krolewsku, przelecial :!:

Re: Szkoła latania... :)

: 9 lip 2010, o 23:15
autor: Luke Skywalker
Daleko z Belgii?! Rzut beretem...
Ł.

Re: Szkoła latania... :)

: 9 lip 2010, o 23:41
autor: edek
Ale takim z krotka antenka,zeby zasiegu nie zabraklo....

A moze tak przyleciec po mnie :> I na miejscu przeleciec i zabrac spowrotem do Polszy na wakacje...

Re: Szkoła latania... :)

: 12 lip 2010, o 13:53
autor: Destiny
Sam latałem kilka razy jako pasażer, ale nigdy jako pilot (a i tak emocje były niesamowite). Gratuluję wrażeń.

Wśród Spadochroniarzy na EPKA :)

: 18 lip 2010, o 21:09
autor: Luke Skywalker
Kolejny weekend - kolejna wycieczka do Bartka na EPKA. Ciekawe, kiedy mnie znienawidzi... :? W zasadzie na początku powinienem napisać znów o atmosferze na lotnisku. Generalnie jest tak, jakbyśmy się znali kilka lat.
Doszedłem do wniosku, że czerpię ogromną frajdę już z samego przebywania wśród tych ludzi: siedząc przy pizzy i coli pod drzewami z widokiem na pas startowy i gaworząc na wszelkie tematy "okołolotnicze". Wieczorem pogadanki płynnie przechodzą w grill... Ech, kiedy znów będzie weekend ?! :wall:

Ale do rzeczy... Wiecie, co to za urządzenie?
Obrazek
No jasne, że wiecie. To Antonov AN-2

Bartek po raz kolejny zdobył Grand-Prix w kategorii wymyślenia atrakcji, na którą w życiu bym się nie porwał bez "bodźca zewnętrznego"...
Rzut oka na trawnik przede mną: sekcja spadochronowa szykuje sprzęt do kolejnego skoku.
Obrazek
" - Polecisz ze spadochroniarzami..." - mówi Bartek. " - Czekaj, pójdę po spadochron dla Ciebie."

Nooo... powiem, że wreszcie poznałem znaczenie powiedzenia, że "kogoś zatkało". Zanim zdążyłem wybełkotać coś w stylu, że nie ma opcji, nie lecę, nie chcę, boję się, nie umiem, Bartek wrócił z gustownym plecaczkiem przekonując mnie, że sprzęt jest w 100% niezawodny.
Obrazek
Po dłuższych pertraktacjach ustaliliśmy, że nikt mnie nie wypchnie z pokładu Antka, ale i tak spadochron na plecach wywoływał moje lekkie zdenerwowanie. Okazuje się, że takie są wymogi bezpieczeństwa: aby polecieć ze spadochroniarzami, muszę mieć spadochron ratunkowy na sobie.
Instruktarz był niezwykle krótki, ale raczej zrozumiały. Pozwolę sobie przytoczyć go w całości:
" - Widzisz tę żółtą rączkę?
- Tak...
- Pamiętaj: na pokładzie samolotu nie wolno Ci za nią pod żadnym pozorem ciągnąć, rozumiesz?
- Tak, ale dlaczego?
- Bo cię wyssie...
- Aha, jjjassneee... wyssie...
- Natomiast jak piloci wybiegną z kabiny i powiedzą, że skaczemy, to skoczysz i wtedy masz za nią pociągnąć.
- Tttaa... jak będę wysiadał w biegu, to ciągnąć... ok.."
Przyznacie, że procedura obsługi spadochronu nie jest złożona. Natomiast po tym instruktarzu poczułem się tak, jakby szansa powrotu Antkiem w jednym kawałku była znacznie mniejsza, niż możliwość poczucia "wiatru we włosach" i to z przymusu.
No to idziemy. Na drżących nogach dotarłem do Antka próbując wgramolić się na pokład. Jak zapewne widzicie, minę mam nietęgą...

Obrazek
Wsiedliśmy. Ścisk jak w "pekaesie"... Usłyszałem huk startującego, 1000-konnego silnika. "- A drzwi?!" - zapytałem nieśmiało... - Gorąco jest, zostawimy otwarte.. - padło gdzieś z tłumu. "- Jak to - otwarte?!?!" - wrzasnąłem z przerażenia, ale mój spazmatyczny jęk zginął w hałasie warczącego Antosia.

Obrazek
Długo zastanawiałem się, do czego porównać start Antka po trawiastym pasie...
Wyobraźcie sobie Stara 200, którym po łące osiągacie około 100 km/h (o ile byłoby to w ogóle wykonalne Starem 200...). Wyobraźcie sobie ten hałas oraz to, jak rzuca po kabinie. Czuć, że ta maszyna żyje i ma duszę. KAŻDY element, który tylko może wydawać jakieś odgłosy, z pewnością je wydaje. Nie słychać własnych myśli... Odlot dosłownie i w przenośni :mrgreen:
W pewnym momencie szarpanie ustaje (hałas nie) - o, już w powietrzu. Tłum skupiony na początku w przedniej części "przedziału pasażerskiego" powoli zajmuje miejsca...
Obrazek

Antoś powoli, z gracją przeładowanego - wspomnianego wcześniej Stara - mozolnie zdobywa kolejne metry wysokości...
Obrazek

W końcu osiągnęliśmy wysokość, na której pierwsze osoby zaczęły przygotowania do skoku. Pod nami lotnisko...
Obrazek

Każdy ma na nadgarstku swój własny wysokościomierz. Przepraszam za rozmazane zdjęcie, ale w tym samolocie... wszystko drży :shock:
Obrazek

Wszyscy założyli gustowne czapeczki i sprawdzili ponownie sprzęt. Widok osoby stojącej w otwartych drzwiach lecącego samolotu jest nie do opisania.
Obrazek

I zaczęło się...
Obrazek

Samolot pustoszał. A ja siedziałem samiutki w kącie przy gaśnicy trzymające się kurczowo stalowej linki w obawie, żeby mnie ktoś z rozpędu nie wypchnął...
Obrazek

Z "drugiej strony" wygląda to mniej-więcej tak:
Obrazek

Obrazek

Coś niesamowitego: uczucie, z którym ciężko się pogodzić! Przed momentem byłem w zatłoczonym samolocie. Nie było lądowania, a tu ani żywej duszy!!! Szok... :wow2: Zostałem sam. Wiatr hulał po "kabinie" trzepiąc drzwiami... Odruchowo mocniej wcisnąłem się w kąt, żeby mnie "nie wyssało"... :?
Obrazek

Widok przez okno wart wszystkich pieniędzy:
Obrazek

W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że jestem jedynym pasażerem na pokładzie tego samolotu, Co prawda stewardessa nie podała zimnych i ciepłych napoi (choć wysokość przelotowa została dawno osiągnięta...), ale miejsca na nogi z pewnością więcej niż w "biznes-klasie" - szczególnie jak się siedzi tyłkiem na stopniu wejściowym do kabiny pilotów.

No i proszę: zostałem potraktowany jak pasażer VIP ;) Otrzymałem specjalne zaproszenie do zwiedzenia kabiny pilotów:
Obrazek

Wspaniała awionika "z tamtych lat", większość opisów przyrządów po rosyjsku...
Obrazek

Obrazek

Za sterami mój lotniczy Guru, Mentor i Sen-Sei - Marcin. Lata wszystkim, co ma skrzydła.
Obrazek

"-Siadaj na moment..." No tego się nie spodziewałem. Ale Instruktor wie, co robi. Nie byłem na to kompletnie przygotowany. Z niemałym trudem wcisnąłem się na fotel. Spadochron na plecach wybitnie "ułatwiał" zadanie. Jak to dobrze, że jestem taki szczupły... Zwróćcie uwagę na moją minę: nie wymaga komentarza. Generalnie dzięki Bartkowi i EPKA mogę założyć galerię zdjęć pt.: najbardziej durne i przerażone miny Skywalkera... Oto jedna z nich.
Obrazek

Ha! Myśleliście, że taki tchórz ze mnie?! Nic z tego! Czerwone Berety - przybywam!
Obrazek

Ale pamiętajcie, że trzeba zaczynać od niewielkich kroczków. Dla pewności w trakcie mojego skoku Bartek ubezpieczał Antka na drabinie, żeby za daleko nie poleciał... ;)
Obrazek

Po dotankowaniu Antosia czas odprowadzić go na stojankę:
Obrazek

Po zabezpieczeniu maszyny, załoga opuszcza kokpit...
Obrazek

Nastał wieczór. Skoczkowie, piloci, mechanicy powoli rozpoczynają wieczorną część pracy / realizacji hobby / spędzania wolnego czasu. Samoloty wędrują do hangaru?! Nic bardziej mylnego! Za moment NOCNE loty!
Obrazek

Ale to już temat na kolejną opowieść... Mam nadzieję, że wkrótce!

Bartek, dzięki po raz "n-ty". Już Ci mówiłem: błogosławię dzień, w którym kupiłeś ode mnie silnik od Rexa i się poznaliśmy!

Pozdrowienia!

Luke