Prawda.
A ja szukałem ostatnio plecaka, który by się spełnił w roli w której od dwóch lat jakoś tak sobie spełnia mi się plecak narzędziowy Stanleya...
I też jest bida z nędzą.
Cokolwiek w czym ewentualnie dałoby się jako tako wybierać to plecaki fotograficzne, których ceny zaczynają się od 500.
I nie, nie żeby te plecaki były wykonane w kosmicznej technologii, ktora nie wiadomo co robi, tylko po prostu sprzęt fotograficzny dla profesjonalistów kosztuje tyle, że te 500 to tak jak na waciki... więc fotografowie się nie szczypią i producenci toreb też.
Anyway: chciałem plecak, który po zdjęciu będę mógł położyć na ziemi i mieć co najmniej trzy najlepiej cztery pionowe przegródki z niezależnym dostępem do każdej.
Może być oczywiście jedna komora z przegródkami, choć wolałbym cztery oddzielne kieszenie, każda wielkości takiej, żeby weszła do środka mniej więcej apka.
Jedyne co znalazłem to plecak z brudownikiem (takie dość typowe rozwiązanie większych plecaków turystycznych) co zapewnia mi miejsce na pakiety.
Niestety cała reszta to wąski głęboki worek, który mi jest na kijek. Albo na dużo kijków, ale na pewno nie na trzy apki, plus kleje, szpeje i narzędzia.
Zaraz jakiś pseudo-złośliwiec klasy B zaraz pewnie powie "Uszyj sobie! Przecież już raz to zrobiłeś."
A ja na to: a i owszem, dokładnie taki mam zamiar.
Kilka wstępnych koncepcji jest już w głowie i nie będzie to w tej sytuacji jednak szycie plecaka od zera, tylko będzie to adaptacja istniejącego plecaka do łączenia z tarotowymi pochewcami na apki.
Do tego powrót do bezpiecznego transportu pakietów, czyli podwieszenie skrzynki na amunicję pod spód plecaka.
I tym sposobem wracam do koncepcji torby modułowej.
To co jest jeszcze tylko potrzebne to długi jesienny wieczór ...
... a na to przyjdzie jeszcze trochę poczekać ...