No dopsz, to pora na kroki raporcik z mojego dzisiejszego latania.
1. Bixler FPV sprawił niesamowitą frajdę młodej, jak miała mordęwkubeł na oczach a ja latałem po okolicach. Podobało jej się nawet bardzo. W ten sposób zrobiłem test zasięgu Video, który okazał się w zupełności wystarczający do lotów VLOS. W drugim locie postanowiłem spróbować sam i ... o dzizas...
Pewnie dla nikogo nie będzie zaskoczeniem jak powiem, że to jest trudniejsze niż myślałem. Nie chodzi o sam lot i pilotowanie modelu, tylko o orientację w terenie.
zaje**scie trudno się odnaleźć i łatwo się zgubić. Bez asysty wieży kontroli lotów - szukałbym modelu po chaszczach co najmniej ze trzy razy.
To było mniej więcej tak:
- Juśka gdzie jestem?
- Z lewej... i lecisz w prawo.
- A OK, dzięki.
...
- A teraz? Lecę na nas?
- Nie, w lewo!
- Fffuck...
... i tak przez większość lotów
Do tego w trzecim i ostatnim pakiecie zauważalnie spadła mi jakość sygnału Video, nie wiem czemu. Zasięg spadł do jakichś 30% tego co było na początku... Może przy przedostatnim lądowaniu znowu urwałem antenę - jeszcze nie sprawdzałem.
Oczywiście mógłbym zwalać winę na (generalnie, relatywnie) kiepską jakość obrazu, ale są ludzie którym to nie przeszkadza, więc prawda jest taka, że po prostu nie umiem i już.
Do zrobienia pozostaje:
1. sprawdzenie zasięgu.
2. Poprawienie optyki googli (użyłem szkieł ze złej lupy, opierają sie kantem o nos i robią bolesny odcisk, a do tego ucinają dolny pasek ekranu... Myślałem, że to nie będzie przeszkadzało, ale przeszkadza.
3. Nauka zupełnie nowej umiejętności i nie wiem czy będzie mi się w związku z tym chciało w to bawić.
Narazie - projekt na haczyk.
2. Potem na odstresowanie postanowiłem sobie polatać Gauką.
Było fajnie dopóki ta nie zaczęła się stanowczo upominać o przegląd / remont, który obiecuję jej od jesieni (ale ciągle jakoś lata).
Kilka razy w bardzo niespodziewanych momentach pojawiał się dziwny dryf ogona (tak o kilkanaście - kilkadzieścia stopni).
Zjawisko jest o tyle niepokojące, że zdarzało się w totalnie różnych momentach:
- w ostrych manewrach na maksymalnych kątach cykliki i skoku jednocześnie przy niskich obrotach - to mógłbym tłumaczyć choćby bardzo słabo naciągniętym paskiem i pewnie już trochę zjechanymi rolkami)
- w spokojnym pionowym zniżaniu (czego już wytłumaczyć na razie nie umiem).
Gauka do hangaru na przegląd i remont.
I to tyle na dziś.
Jutro raczej nie latam...