Z czego wynika zużycie serwa?
: 20 mar 2018, o 19:27
Właśnie rozebrałem serwo MKS DS95i z zamiarem wymiany zębatek, bo nabrało znacznych luzów.
Spodziewałem się ujrzeć w środku ząbki pościerane mniej więcej do połowy, tak, że niedługo zaczęłyby przeskakiwać, albo trafiać ząb na ząb.
A tu niespodzianka! Wszystkie zębatki jak nowe! Luzu na łożyskach praktycznie też zero.
Smar tylko skostniał i zamienił się w piaskowy siuwaks, więc wymyłem wszystko w benzynie, przesmarowałem i złożyłem z powrotem tak jak było.
Ale luz - pozostał.
I teraz tak: największy jest na orczyku w pozycji w której zwykle on pracuje (blisko neutrum), co jest zrozumiałe, jeśli chodzi o luz na tej największej zębatce. Pozostałe zębatki prawie na pewno nie trafiły w swoje dawne położenia względem innych, więc luz powinien się trochę skasować i może nawet tak się stało.
Czy to jest tak, że minimalne zużycie każdej zębatki jest ... naprawdę minimalne, niedostrzegalne nawet przez silną lupę, ale jeśli się złoży takie zębatki które współpracują, to te luzy się sumują i na orczyku zaczyna być to bardzo dobrze widać?
To by świadczyło o naprawdę niebywałej precyzji przy produkcji tych serw, bo o ile jestem sobie w stanie wyobrazić tanią i łatwą produkcję serw plastikowych, gdzie po prostu stosuje się luz lekko ujemny, a podatność plastiku załatwia resztę, o tyle metal - no mercy.
To tak jest?
To jest aż tak niebywała precyzja, że nowe serwo praktycznie nie ma luzu??
No i ostatnia kwestia: Najmniejsza, pierwsza zębatka atakująca na silniku: Ona (chyba) zużywa się najszybciej, bo mimo, że obciążenia ma najmniejsze to obroty największe. A właśnie ona jest jedyną niewymienną zębatką w całym serwie.
Trochę kanał, nie?
Tak czy siak, stwierdzam, że na tym serwie zrobię jeszcze z pięć razy tyle lotów co zrobiłem, zanim zębatki trzeba będzie rzeczywiście wymienić i pewnie prędzej skończy się coś innego, choćby potencjometr, albo szczotki w silniku.
No ale zębatki zapasowe są... Może rozwalę w jakimś krecie
Taka tam ... aptegocoinca rozkmina...
Spodziewałem się ujrzeć w środku ząbki pościerane mniej więcej do połowy, tak, że niedługo zaczęłyby przeskakiwać, albo trafiać ząb na ząb.
A tu niespodzianka! Wszystkie zębatki jak nowe! Luzu na łożyskach praktycznie też zero.
Smar tylko skostniał i zamienił się w piaskowy siuwaks, więc wymyłem wszystko w benzynie, przesmarowałem i złożyłem z powrotem tak jak było.
Ale luz - pozostał.
I teraz tak: największy jest na orczyku w pozycji w której zwykle on pracuje (blisko neutrum), co jest zrozumiałe, jeśli chodzi o luz na tej największej zębatce. Pozostałe zębatki prawie na pewno nie trafiły w swoje dawne położenia względem innych, więc luz powinien się trochę skasować i może nawet tak się stało.
Czy to jest tak, że minimalne zużycie każdej zębatki jest ... naprawdę minimalne, niedostrzegalne nawet przez silną lupę, ale jeśli się złoży takie zębatki które współpracują, to te luzy się sumują i na orczyku zaczyna być to bardzo dobrze widać?
To by świadczyło o naprawdę niebywałej precyzji przy produkcji tych serw, bo o ile jestem sobie w stanie wyobrazić tanią i łatwą produkcję serw plastikowych, gdzie po prostu stosuje się luz lekko ujemny, a podatność plastiku załatwia resztę, o tyle metal - no mercy.
To tak jest?
To jest aż tak niebywała precyzja, że nowe serwo praktycznie nie ma luzu??
No i ostatnia kwestia: Najmniejsza, pierwsza zębatka atakująca na silniku: Ona (chyba) zużywa się najszybciej, bo mimo, że obciążenia ma najmniejsze to obroty największe. A właśnie ona jest jedyną niewymienną zębatką w całym serwie.
Trochę kanał, nie?
Tak czy siak, stwierdzam, że na tym serwie zrobię jeszcze z pięć razy tyle lotów co zrobiłem, zanim zębatki trzeba będzie rzeczywiście wymienić i pewnie prędzej skończy się coś innego, choćby potencjometr, albo szczotki w silniku.
No ale zębatki zapasowe są... Może rozwalę w jakimś krecie
Taka tam ... aptegocoinca rozkmina...