Dopoki tluklem heliki jak szalony - prostowalem wszystko co dalo sie w miare jako tako wyprostowac. Waly, szpindle... nawet walek ogonowy kiedys wyprostowalem. I latal.
Ale prawda jest taka, ze jakich bym metod nie stosowal to NIGDY nie udalo mi sie uzyskac takiego naprostowania jakby wal byl nowy. Wiec to zawsze jest cos kosztem czegos.
No, ale nie bolalo mnie to, bo co mi tam wibracje z lekko krzywego walka, skoro nie dalej jak za jakies 30 lotow znowu przyglebie?
W kontakcie z ziemia waly prostowane gna sie tak samo jak nowe
Ale potem przestalem to robic.
Tfu tfu odpukac nie kretuje juz tak czesto, a jak jest kret to profilaktycznie wymieniam nawet cos co teoretycznie sie nie skrzywilo.
To jest cena jaka place za swiety spokoj i brak watpliwosci.
Wartosc dodana jest taka, ze w warsztacie przybylo mi kilka roznych pobijakow, punktakow itp, roznej srednicy i dlugosci fajnych metalowych przydasiow, z ktorych czasami korzystam.
Utwardzenie metalu odksztalcanego plastycznie ( o czym pisze Krecik ) to jeszcze inna sprawa, ale na szczescie skutkow tego zjawiska nigdy nie doswiadczylem, ergo, prostowany walek nigdy mi nie pekl w locie.
NATOMIAST: jesli walki sa drogie (co sie zdarza, waly i szpindle do niektorych modeli kosztuja jakby byly ze zlota, a co gorsza, twardosc maja taka, jakby byly z olowiu), to jest inny myk. Zrobic sobie wal samemu.
Kupic porzadny drut o odpowiednim fi, z hartowanej stali, za pare groszy, przyciac, przyszlifowac...
Ostatnio dorobilem w ten sposob wal do silnika w GAUI X3.
Zrobilem go nawet tak jak jest oryginalnie - dwusrednicowy - pod zebatka 3,5mm, na reszcie dlugosci - 4mm.
Zrobilem to domowym sposobem (papier scierny i wkretarka).
Dalo rade! Dokladnosc jest wystarczajaca, twardosc wieksza, cena mniejsza... juz jakies 100 lotow za mna i wszystko OK.
Jedyne czego nie umiem robic domowym sposobem to naciecie pod pierscien siegera.
Ale poradzilem sobie inaczej - pomiedzy zebatke a lozysko dalem na walek tulejke z rurki. Spasowalem wszystko idealnie i jest OK.