mwx pisze:Nie rozumiem - dlaczego jakość miałyby się pogorszyć?
Bo to taki marketingowy trik, który się zwyczajnie opłaca.
mwx pisze:Moim zdaniem żadna z marek nie obniża wcale lotów,
Maaaciuś, błagam Cie...
Wymieniam po kolei wszystkie marki które zaliczyły ten sam albo podobny scenariusz, czyli pierwsza seria była zajebistymi rewolucyjnymi pakietami, a kolejne puchły po kilku lotach, testowane w tych samych warunkach przez tych samych pilotów (co jednocześnie obala Twój argument o brudnych łapskach).
- Dinogy (ktoś jeszcze w ogóle je dziś pamięta?)
- Gens
.... no to sie nawymieniałem... oczywiście czarna dziura w głowie i więcej nie pamiętam, ale ... było tego jeszcze trochę.
Nie wspominając o Shidach, którą jeszcze chyba w zeszłym roku widziałem jedną 10 letnia w całkiem niezłej kondycji, a te wyprodukowane pięć lat później już dawno nie istnieją.
Z tego wszystkiego, z mojego rozeznania, najlepiej trzymają się SLSy (raczej niezmiennie wysoka jakość z nielicznymi ciut słabszymi seriami już od co najmniej kilku lat), oraz ... uwaga, Niebieskie Turnigy - jakość taka sobie, ale bardzo powtarzalna, do tej pory nam serię kupioną dobrych 5 lat temu. Są już strasznymi kapciami, ale starzeją się równo i godnie.
mwx pisze:Nie jest tajemnicą że zdecydowana większośc tych ogniw pochodzi z tej samej fabryki
Oczywiście!
mwx pisze:- naprawdę opłacałoby się im opracowywać specjalne procesy technologiczne w celu stopniowego obniżania jakości marek z ugruntowaną pozycją? Bzdury.
Ależ oczywiście, że nie!! To się tak nie dzieje.
Jedna fabryka produkująca lipole to jedno, a powtarzalność całości jej produkcji to zupełnie inna sprawa.
Śmiem twierdzić, że powtarzalność produkcji NA JEDNEJ LINII jest ... po prostu bardzo nędzna.
Ale fabryka dokładnie wie które pakiety są dobre, które takie sobie, a które do luftu.
Reszta to kwestia nalepek czyli tak zwanego marketingu.
Teraz wyobraź sobie, że jesteś konfekcjonerem takich pakietów. Nie producentem tylko konfekcjonerem.
Znasz temat od kuchni a do tego masz w sobie tę odrobinę skurwysyństwa którą mieć musisz, żeby się jakkolwiek liczyć w świecie biznesu.
Nie zrobiłbyś takiego myku? Żeby najpierw wziąć od fabryki pakiety top-class, obrandować swoją marką i sprzedać na rynek pilotażową partię choćby po dampingowych cenach, albo "na zero", tylko po to, zeby potem wypuścić jeszcze pięć serii szajsu, kupionego za grosze i sprzedanego po tych samych cenach co pierwsze i skasować markę, zanim gawiedź się połapie co jest grane?
No wiem... porządny z Ciebie Chłop, więc pewnie byś nie zrobił.
I ja też bym nie zrobił.
I pewnie dlatego tłuczemy głowami w monitory zarabiając ciężkie grosiwo na nasze pakiety, zamiast leżeć na kajmanach i mieć w chuju dosłownie wszystko.
Ale nie wszyscy ludzie są tacy porządni.
Są tacy co nie maja oporów przed byciem skurwysynami, a co gorsza doświadczenia im pokazują, że to się opłaca.