Poniższy TLDR to specjalna dedykacja dla Maciusia
mwx pisze:Przecież kominki są już zbanowane w co większych miastach
No są... no są....
A jak dobrze kojarzę to zaczęło się od Krakowa i okolic kilka lat temu.
mwx pisze:Te ograniczenia dot. odkurzaczy są co najmniej wku**iające. Mam już drugi taki cherlawy ekodkurzacz, kupiony w nadziei że może ten nowy jakoś jednak będzie ciągnął. Dùpa tam.
Moją żona wyczaiła że mam w garażu takiego warsztatowego R2D2 i teraz on robi za domowy. A tamte dwa mogę sobie wsadzić.
Wcześniej mieliśmy zabytkowego Zelmera ELFa, którego nie wymienialiśmy że względu na te nowe rozporządzenia. Niestety zabiłem go wciągając kompot z podłogi. Elf poświęcił się dla sprawy
[...]
Kusi mnie żeby 3 raz go wskrzesić
Kuźwa... i to jest właśnie coś czego totalnie nie rozumiem.
Fakt, pamiętam, nawet o tym pisałeś... o tym starym R2D2, o Elfie... wszystko to kojarzę.
I jest to tak sprzeczne z moimi wszystkimi doświadczeniami z odkurzaczami, że KOMPLETNIE się nie trzyma kupy, ale to kompletnie!!!
Bo też trochę tego różnego złomu w życiu przerobiłem i jak dla mnie, to era w miarę sensownie działających odkurzaczy zaczęła się jakieś 5 lat temu.
Ale po kolei.
PIerwszy odkurzacz jaki miałem w życiu, oczywiście Zelmer. Dokłądnie taki:
zelmer.jpg
Rok produkcji ok. 1971.
Służył głownie do informowania okolicznych domostw o tym, że w domu mojej babci odbywa się akurat odkurzanie. Niekórzy serio zastanawiali się czy się czasem gdzieś coś nie pali, bo nie byli pewni czy to nie syrena strażacka.
Potem przyjechali moi Starzy z Niemiec i przywieźli stamtąd odkurzacz Philipsa. Powiew zgniłego zachodu przyniósł pierwszy odkurzacz, który po pierwsze odkurzał, po drugie nie wył.
Był to też pierwszy odkurzacz którego moc kojarzę - miał 1000W.
Kilka lat później, Babcia stwierdziła, że nie będzie gorsza i kupiła sobie nowy odkurzacz Zelmera. Miał 1500W, chodził trochę ciszej niż ten pierwszy stary Zelmer z 1971 roku, ciągnął ... trochę lepiej.
Do poniemieckiego Philipsa dalej się nie umywał.
Potem w sumie nie za wiele pamiętam, ale kolejny odkurzacz który miałem i kojarzę DOBRZE, z takich klasycznych, to był właśnie Zelmer - - pogromca sierściuchów, gdzieś tak sprzed 5 lat.
Miał 1000W, w czasie pracy zasadniczo jedyne co było słuchać to szum powietrza, żadnego wycia silnika (20 lat ewolucji nauczyło w końcu inżynierów poprawnie wyważać silniki) i wciągał absolutnie wszystko co tylko dało radę się zmieścić w rurze.
Mam go z resztą do tej pory, jest sprawny, tylko wąż mu popękał w niektórych miejscach.
Zastąpił go Bosh o którym napisałem w poprzednim poście.
Chciałem nawet sprawdzić ile ma mocy, ale niestety producent się tym nie chwali, natomiast aku ma 18V... więc niech ciągnie z niego 10A - no to wychodzi 180W.
OK, technika odkurzania jest cokolwiek inna - głownie polega na pracy elektroszczotki, a ciąg powietrza wciąga do pojemnika na brud to co zgarnie szczotka (ale nie tylko - jest też zwykła ssawka, która też coś tam daje rade odkurzać, choć nie radzi sobie tak dobrze jak szczotka na dywanach, kanapach i tak dalej).
Ale wracając do tematu: co jeszcze zmieniło się w czasie tych wszystkich lat poza mocą, siłą ssania i hałasem:
No przede wszystkim w pewnym momencie odkurzacze ... przestały kurzyć. A zaczęły odkurzać.
Tych pierwszych dwóch Zelmerów o których pisałem oraz Philipsa którego Starzy przywieźli z niemiec to nie dotyczyło.
Przy każdym odkurzaniu po chałupie rozlegał się specyficzny """zapach""" (w potrójnym cudzysłowie, bo to był raczej smród).... Dopiero później zrozumiałem, czym ten smród był. Był to smród ... kurzu, pyłu, roztoczy, rozkładającego się ludzkiego naskórka.... wszystko to w dzisiejszych sprzętach jest nie do pomyślenia.
Jak ktoś odpala odkurzacz i czuje ten smród - od razu wyłącza i zabiera się najpierw za obsługę samego odkurzacza.
A ta zaczyna się od wymiany / opróżnienia worka. Ale to nie wszystko.
Raz na jakiś czas wymienia się też filtry: gąbkowy i jakiś taki fizelinowy zaraz za workiem (przed silnikiem) oraz.... filtr HEPA - na wylocie.
DOPIERO TAKIE URZĄDZENIE jest godne nazywać się odkurzaczem.
Wszystko inne, powinno się nazywać kurzaczem.Oczywiście, takie filtry stanowią kolejna przeszkodę na drodze powietrza, zwłaszcza...
.... jak są zapchane.
A zapychają się szybko jeśli np. wciągamy nimi pył budowlany, gipsowy... to jest naprawdę chwila nieuwagi.
Wiem, że to pewnie głupie pytanie, ale masz w tych nowych odkurzaczach jakieś filtry? Na pewno masz... to może je wymień ...??
Ostatnia rzecz jaką kojarzę to ... szczelność obudów.
Stare odkurzacze ciągnęły całymi sobą. W każdym miejscu obudowy można było znaleźć dziurę którą ssały. Wiadomo co to oznacza - ilość ssania która zostawała na zasadniczą przeznaczoną do tego część, czyli rurę była niewielka.
Zelmer - pogromca sierściuchów to był pierwszy odkurzacz który... no kuźwa po prostu był szczelny!!
te poprzednie konstrukcje po prostu nie miały prawa dobrze działać.
Królem znowu pozostaje Mój obecny Bosh, bo cały zestaw filtrów to jeden krążek, który ma w sobie chyba z pięć warstw (nie wiem, nie rozbierałem) w dodatku nadaje się do prania (czyszczenia na mokro).
...
tak sobie o tym myśle i myślę po prostu ... skąd się bierze Twoje (Wasze) umiłowanie odkurzaczy wciągających grube kilowaty...
Dobra, pomysł wymuszenia ograniczenia mocy na producentach może nie jest najmądrzejszy na świecie, ale czy naprawdę jest najgłupszy na świecie? Naprawdę jest za czym tęsknić?
No ja kuźwa wątpię.
Jeszcze mnie zastanawia ten R2D2 o którym mówisz... zastanawiam się co to właściwie jest.
Jak R2D2 wypisz wymaluj wyglądają raczej odkurzacze przemysłowe... To zupełnie inna klasa sprzętu niż te domowe, ale zasady są takie same! Tanie są głośne, prądożerne i średnio nadają się do odkurzania (w miarę dobrze za to nadają się do wciągania gruzu, opiłków i tak dalej, są pancerne, nie do zaj38ania... no dobra - na budowie dają radę). Lepsze, takie do odkurzania powierzchni w biurowcach, takie z którymi chodzą po dł€gich korytarzach z dywanami w hotelach i biurowcach sprzątaczki - mmmm, noooo to jest imponujący sprzęcik, nie powiem. NIe wiele głóśniejszy niż Zelmer pogromca sierściuchów, potężny zbiornik na kurz, smrodu zero... Moc? 1500W
Można? Można!!
No tylko, że taki odkurzacz kosztuje pewnie ze 5k PLN jak nie lepiej, natomiast do odkurzania dużych powierzchni (powiedzmy 5 pięter, każde po 500mkw) to jest must have.
Mojego Bosha musiałbym czyścić trzy razy na każdym piętrze.
Ale to wszystko nie koniec.
Bo ja nie wytrzymałem i zrobiłem szybką analizę tego jaki wpływ na globalne (powiedzmy w skali kraju) zużycie energii mają odkurzacze, żarówki i tak dalej...
Prosta tabelka w wexelu, .... I powiem Wam tylko tyle, że wyniki są ... zaskakujące, a wniosek jest taki, że ta dyrektywa UE nie jest w końcówki układu pokarmowego. Bynajniej.
Nad żarowkami nie ma się co zastanawiać bo to wiadomo... ale jak się przymierzy zużycie energii przez żarówki vs. zużycie energii przez odkurzacze... to to kuźwa naprawdę daje do myślenia.
Oczywiście nie mogłem się oprzeć i wrzuciłem też nasze helikoptery do tego zestawienia ... no i wyszło to co wyszło: nawet mocno zawyżając statystyki, sprawa zużycia energii przez nasze latadła jest POMIJALNA.
Nawet mój rower, przy założeniu, że jeżdżę nim codziennie do pracy o drenuję aku do zera (to jest oczywiście zawyżone) spala mniej prądu niż odkurzacz.
Tak to wygląda:
EL-kalkulacje.PNG
Przyjąłem:
- 1 zarówka na osobę przez 6 h dziennie
- Jedno odkurzanie na 3 osoby co drugi dzień przez 30 min.
- 1000 osob latających 600 lotów rocznie kelikami klasy 700
- 10000 osób latających 600 lotów rocznie helikami klasy 550
- 100000 osób latających 600 lotów rocznie helikami klasy 380
Założenia są zatem mocno niekorzystne dla helikopterów a i tak wychodzi, że to całe gówno.
O rowerach niestety brak danych na skalę globalną, nie mam pomysłu z czym to zestawić... Z samochodami? heh... dobra, można sobie darować.
Nie wiem, mogłem się gdzieś machnąć w tych kalkulacjach, bo zrobiłem to na szybko, ale tak mi wyszło
Tyle dobrego, że wolno nam latać!!:D:D
A nad żarówkami i odkurzaczami naprawdę warto się zastanowić...
Jeszcze pasowałoby tu dorzucić lodówki... ale nie mam pojęcia jaką moc miała taka stara lodówka "Minsk" .... wiem tylko, że jeszcze za starej klasyfikacji energetycznej, matka jednego znajomego pozbywała się takiej lodówki (choć pierwotnie chciała ją naprawić,ale pomysł został jej wybity z głowy)... przyszedł kolo z nową lodówką... Starą ma zabierać... pocmokał, pociamkał... wziął liczydło, coś tam zaczął liczyć....
W końcu kumpel zapytał go co On tam liczy, a on na to:
- Nie no ... tak z ciekawości próbuję policzyć klasę energetyczną dla tej lodówki, ale tu wychodzi, że to się nawet w klasie E nie mieści...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.