ERA RC

Wszystkie maluszki do polatania w domu i w hangarze. Chociaż wiele z nich potrafi też poszaleć na dworze...
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16226
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1760 razy
Podziękowano: 1020 razy

Postautor: aikus » 9 gru 2024, o 19:46

mwx pisze:Widzę nasze podwórko, gdzie frekwencja na lotnisku spadła prawie do zera.


Bejo27 pisze:[...]U nas już nie ma lotniska. Było duże w Legnicy ale się zbyło. Cała nasza paczka się rozpadła. Każdy poszedł w swoją stronę. Modelarnie też przestały istnieć. Młodzi wolą teraz komputery i gry.



kudzu pisze:A może być też tak, jak w moim przypadku, że ludzie próbują wygospodarować choćby 2 godziny po pracy latem, czy w weekend z rana, zanim z żoną na zakupy czy dzieciakami do parku. I nie ma czasu na jeżdżenie po lotniskach ani sensu opłacania składek, tylko zasuwa się na najbliższą, dogodną łączkę, żeby się od wszystkiego odciąć.


HeliBoomer pisze:[...]

Paaaaanie, mam własną łączkę, 100m od domu, a cięzko znaleźć czas na regularnośc na symulatorze że o uzywaniu pakietów nawet nie wspomnę




No kurvva muszę... muszę bo się uduszę.
Wiecie co się stało? Co się stało z modelarstwem lotniczym? nie tylko w Polsce ale i na całym świecie w ciągu ostatnich 20 lat?
Ja Wam powiem, bo jakoś mimo, że wszyscy tu jesteśmy w wieku takim, że powinnismy to pamiętać i kleić fakty, nikt tego nie robi.
Ale zacznijmy od początku.
Opowiem wam MOJĄ historię, a Wy sami wyciągnijcie wnioski i oceńcie czyja jest podobna i jak wielki odsetek wśród pilotów RC jest własnie takich przypadków.

wiek - lat 7. Pierwszy samochód zdalnie sterowany.
Problemy z bateriami... wielkie marzenia o akumulatorkach i jeszcze większe ale z jakiegoś powodu cichsze o samolocie RC. i tak samo o helikopterze.
Praktycznie ZERO wiedzy na temat jakichkolwiek realiów tego tematu, od technicznych poczynając, skończywszy na całej reszcie która wprost z technicznych wynika.

wiek lat 18 - 30.
Coś tam do mnie dociera, że samoloty to przecież istnieją, mają się dobrze i całkiem fajnie latają i co najważniesze - tak, owszem, są elektrycznie!
(bo spalinowe z jakiegoś powodu wydawały mi się tabu).

wiek lat 33 - pierwszy latający mikrohelik. Dwukanałowa SYMA. TAK JEST. Rok 2011
Mimo oczywistych ograniczeń latała bardzo przyzwoicie, ale mniejsza o to, to było moje pierwsze zetknięcie się z rzeczywistością RCFM.

Co było dalej - mniej więcej wszyscy tu obecni wiedzą.
Walentynkowy kaprys rozwinął się w długą i naprawdę płomienną miłość do lotnictwa, która od zdalnie sterowaych zabawek w pewnym momencie zaprowadziła mnie nawet wprost to pracy zawodowej na prawdziwym lotnisku, pominąłbym fakt, że mieszkam pod ścieżką podejścia na Okęcie, ... ale NIE MOGĘ tego pominąć, bo na to też wpływ miało to jak bardzo byłem zakochany w lotnictwie.

Jednak.... czy to aby na pewno była dojrzała miłość? Czy tylko płomienny romans...?
jeszcze nie wiem... czas pokaże, ale jak się popatrzy na moje statystyki lotów w ciągu ostatniego sezonu - nie wygląda to dobrze.
Sam fakt, że zadając to pytanie używam czasu przeszłego - też o czymś świadczy.
Owszem, nie przestałem patrzeć z utęsknieniem i westchnięciem na każdego przelatującego nad moim domem Boeinga czy Airbusa.
Faktem jednak pozostaje, że w minionym sezonie rzadko znajdowałem w sobie parę, żeby naładować pakiety i jechać na pole i polatać.

I NIE!!! KURVVA NIE NIE NIE I JESZCZE RAZ NIE! Nie brak czasu jest tu winien!!!

Czasu mam dokładnie tyle samo ile każdy inny człowiek na tym świecie.
Moja doba 10 lat temu miała 24 godziny.
Teraz też ma.
Po prostu znalazłem sobie inne rzeczy które ten czas wypełniają i stają się ważniejsze.
Żona? Zakupy? Muza? Praca? Strzelanie? Może może, najprawdopodobniej wszystko po trochu, fakt jest faktem, żę latanie przestało być na pierwszym miejscu.
A z lataniem tak jest, że jak nie jest na pierwszym miejscu, to się nie lata.
End OF story.
Tak jest w prawdziwym dorosłym lataniem, tak jest z modelarstwem.

Przez wiele lat latanie było u mnie na pierwszym miejscu i wtedy latałem.
Przypuszczam jednak, że gdyby nie fakt, że RCFM stało się w pewnym momencie łatwo dostępne, NIGDY by u mnie na pierwsze miejsce nie wskoczyło.
Tyle tylko miałem szczęścia, że nie odbiłem się od ograniczeń swoich zdolności psychomotorycznych na starcie, ergo ogarnąłem zawis i byłem na tyle wytrwały, żeby nie poddawać się przy kolejnych porażkach.

Jednak byli ludzie, którzy latali wtedy kiedy u mnie pozostawało to w sferze cichych marzeń, jak wtedy kiedy cudem świata był dla mnie samochód RC.

I tak samo jest teraz.

A ja ... Po prostu ... nacieszyłem się tym spełnionym marzeniem z dzieciństwa.
Trochę to trwało....
...
Zupełnie jak z miłością i płomiennym długotrwałym romansem - czasami trudno odróżnić jedno od drugiego.

Czy kładę już lachę na latanie?
Nie.
Jeśli tak się stanie - dowiecie się o tym po ogłoszeniu na giełdzie, ale narazie daleko do tego.
Za dużo żaru tej miłości wciąż się jeszcze tli, a takie coś zawsze się może na nowo rozbuzować - nie wiadomo.
Kolejne lata przyniosą odpowiedź...
...
ale nie będę pierdolił, że nie latam, bo nie mam czasu.
NIE!
Kłamstwo.
Mam czas.

Jakkolwiek bardzo niewygodna byłaby dla mnie prawda i jakkolwiek bardzo nienawidziłbym się do niej przyznawać, powiedzenie, że nie mam czasu byłoby KŁAMSTWEM!!!
Awatar użytkownika
HeliBoomer
Stały bywalec...
Posty: 158
Rejestracja: 24-07-2024
Lokalizacja: Mazowieckie
Podziękował: 7 razy
Podziękowano: 17 razy

Postautor: HeliBoomer » 9 gru 2024, o 21:36

po przeczytaniu powyzszej wiadomości przyznaje rację, ja jeszcze walczę jeszcze próbuję niczym mąż próbujący wprowadzić odrobinę pikanterii do sypialni po 20 latach małżeństwa tyle że zamiast koronkowych fatałaszków kupuje nowe radia, systemy, modele..

poza tym leniwy sie zrobiłem i szukam głupich wymówek, a bo zimno, a bo wieje, a bo może jutro..
od kilku dni za to moje serce skradają modele trialowe w skali 1/10, znowu poczułem te motylki w brzuchu, znowu śledzę sklepy, porównuję modele, ucze się o tym, lecz nauczony doświadczeniem wiem że (tym razem) będę pielęgnował etap zakochiwania się, będę się cieszył tym etapem jak długo się da i nie, nie kliknę KUP zbyt szybko, bo (niestety) ale dochodzimy do punktu/wieku w którym nas zwyczajnie zaczyna być stać na zabawki a gdy cos łatwo przychodzi to już chyba tak nie cieszy ...ot taką ośmielę sie postawić tezę..pamietam jak te 20 lat temu wchodził człowiek do strefyhobby i kupował 450 sporta za koszt połowy pensji, jak liczył że po krecie łopaty (jakimś cudem) bedą całe, wał szpindel.. a teraz? klikam, samo sie płaci sparowaną kartą i za godzinę nie pamiętam że wydałem 3 czy 5 stów.. z jednej strony wygodne, z drugiej pozbawia dreszczyka emocji a to własnie ten dreszczyk emocji powodował miękkie kolana i latające łapy po locie oraz banana na ryju że udało się wylądować po locie bez szwanku..
...bo cały urok latania heli polega na tym że jest to trudne...
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16226
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1760 razy
Podziękowano: 1020 razy

Postautor: aikus » 10 gru 2024, o 09:53

Nooo..... poruszyłeś ciekawy aspekt...

1. podobnie jak z tym ogniem w sypialni po 20 latach małżeństwa (w sumie to nie mam pojęcia jak to jest - mężem jestem od dopiero 2 lat;) , ale w związku z jedną babą ciutkę więcej, więc powoli zaczynam chyba nabierać wyobrażenia o tym jak to wygląda)... jest jednak zasadnicza różnica: ruchańsko ma bardzo niski próg wejścia. Coś jak chodzenie albo bieganie.
SPoko, prawda, nie weźmiesz udziału w maratonie jeśli przez 10 lat wyłącznie siedziałeś za biurkiem, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby po prostu tu teraz natentychmiast zacząć biegać. Przebiedz choćby 10 metrów. Następnego dnia - 12, następnego dnia - 15, następnego dnia 20....
Igh?
Z seksem jest tak samo.
A z lataniem...?
Trochę jak ze skokami narciarskimi. Nie możesz nagle sobie po prostu zacząć skakać, bo nie możesz "trochę" skoczyć. ...
.... chociaż w sumie to może możesz... na jakiejś malutkiej skoczni skoczyć sobie 1 metr...
nie wiem, może, za mało wiem o skokach narciarskich, ale tak czy siak widać, że próg wejścia jest wyższy.
Z lataniem jest jeszcze gorzej, zarówno helikopterem jak i samolotem.
Bo nie chodzi tylko o sam lot, ale o wszystkie aspekty techniczne.
To jest .... wprost niepojęte jak wiele rzeczy po kilku latach latania regularnego człowiek robi automatycznie i nawet o tym nie mysli.
Pół roku przerwy, zaglądasz do hangaru i uświadamiasz sobie, że kurde nie wiesz co do czego...

To wszystko ma znaczenie, bo jak przestajesz latać, nagle zaczyna się robić za dużo "muszę najpierw", żeby znów polecieć...

...
Dlatego, ja mentalnie zaczynam zmierzać w kierunku "mniej a lepiej"... z resztą to się już w dużej mierze stało, ale teraz...
...
Myślę, że np. zamiast kupować nowe pakiety do X3 - sprzedam X3, zostawię sobie XL550, bo chcąc mieć jeden helikopter - to ten chcę mieć a nie X3.

Z samolotami jest podobnie - kiedyś miałem ich z 10, wszystkimi latałem regularnie.
Teraz mam cztery, plus jeden (właśnie Twinstar) wiszący na ścianie od lat i się kurzący, mimo, że sprawny.
...
2. Tu przechodzimy płynnie do kolejnego aspektu który poruszyłeś, czyli podjarywanie się przy pomocy nowych zakupów.

... i tak sobie myśle, że nie wiem... nei wiem jak to jest u mnie.
Nie zrozum mnie źle, absolutnie tu nie polemizuje, po prostu zastanawiam się jak to jest u mnie, bo pewnie każdy ma inaczej.
Mnie nowe zakupy przestały jarać już kilka lat temu. Wtedy latałem jeszcze dużo i często i byłem szczęśliwy, naprawdę mega szczęśliwy, że w oto w końcu w tym hobby nie chodzi o wydawanie kasy, ciągle nowe zabawki, tylko ... o to, żeby latać.
I to nie tak, że nic nie kupuję - nie nie, owszem, kupuję, ale wtedy kiedy mi jest potrzebne, a nie, że czuję potrzebę coś kupić i zastanawiam się co by tu wymyśleć, żeby mi się przydało... :)

Serio - ten etap przeszedł mi ... myślę mniej więcej chwilę po tym jak kupiłem X3 i uznałem, że w końcu mam docelowy model w tej klasie i nic tu już nie będę zmieniał, bo oto nareszcie jest po prostu dobrze.
...
Tym nie mniej - no, owszem, tak, zastanawiam się czy by nie kupić bushplane'a.
Ale mam ku temu powód: ze wszystkich samolotów które miałem, to właśnie bushplane był najbardziej "versatile" i najbardziej mi go teraz brakuje.


3. ... i ostatni aspekt: cena zabawek, jej relacja do grubości portfela i wpływ tego czynnika na "dreszczyk emocji"
Kurde.... też to u mnie nie działa... chyba. Raczej nie.
... Bo nawet, kiedy dokonałem największego szaleństwa w tej dziedzinie w moim życiu, czyli kupiłem Goblina 700 za wiadro pieniędzy, pozwoliłem sobie na to tylko dlatego, że odłożonych miałem 10 takich wiader.. i uznałem, żę kmą... stać mnie na to, żeby jednorazowo wyskoczyć z 10% oszczędności na cel czysto przyjemnościowy, i nigdy nie pozwoliłem sobie na większe szaleństwo... Serio - jak jęczałem i mędziłem, że nie mam kasy to znaczyło właśnie tyle, że nie mam kasy w puli przeznaczonej na zabawki, a nie, że nie mam w ogóle.
Więc ... znowu coś co u mnie raczej nie działało, a jak działało to działało negatywnie. Z tego powodu np. źle mi się latało Protosami w swoim czasie (czyli w czasie kiedy jeszcze było to MSH) - w każdej minucie lotu widziałem w sklepie części z ich cenami, a bądź co bądź był to model raczej do codziennego latania...



Co zatem ROBIŁO mi ten dreszczyk emocji...?
Kurrrrrrrvva.... Nie wiem :)
No serio, nie wiem.
Może fakt, że oto NAPRAWDE, ale tak NAPRAWDE NAPRAWDE ziściło się i zmaterilizowało moje niespełnialne niegdyś marzenie z dzieciństwa. Może świadomość, że moc, która drzemie w tym małym silniczku jest czymś po prostu niewyobrażalnym. Może fakt, że ... to nie jest zabawka... Znaczy ... oczywiście jest, ale nadal prawa fizyki rządzą nią takie same jak dorosłą konstrukcją lotniczą i takie same są rygorystyczne zasady. ZAsady bezkompromisowe, i nie tolerujące ściemy. Zasady które spełniam!! Bo przecież latam.. Może świadomość elitraności tego hobby i świadomość, że oto do tej elity należę co bez żadnej przesady mogę powiedzieć mocno podbudowało moją samoocenę...
Niby zawsze wiedziałem, że mam ją zaniżoną ale teraz pierwszy raz zetknąłem się z namacanym dowodem na to i to nie w postaci czyjegoś pierdolenia, gdzie whoy wie jaki on ma cel żeby mi słodko kadzić do uszka - nie nie - to fizyka i materia, która nie ma emocji ani ukrytych celów - jeśli działa to znaczy, że wszystko zrobiłem dobrze!
...
.... no ale przecież to się nie zmieniło, nie?
To nadal wszystko tak właśnie jest.
Dlaczego więc przestało działać?

POmidor.
Ale przede wszystkim, to nie wiem czy tak całkiem przestało.
Może przestało w części nieistotnej dla samego faktu latania.
W ciągu ostatniego roku latałem mało - to fakt, ale LATAŁEM.
A w głowie tendencję czuję raczej wzrostową...
....
Heh.. tyle się nagadałęm, a rewolucyjnych wniosków brak;)
Ale dobre i to.
Każdy ma inaczej.
Czas pokaże...
:)
Awatar użytkownika
mwx
Olimp forum
Posty: 7341
Rejestracja: 23-09-2016
Lokalizacja: Poznań West
Podziękował: 46 razy
Podziękowano: 638 razy
Kontaktowanie:

Postautor: mwx » 10 gru 2024, o 19:33

Wszytko fajnie, prawda. Ale to nie chodzi o to że nam się odechciało, tylko o to że nie ma nowych chętnych.

Ludzie zawsze się po czasie nudzili, ale w miarę stabilnie pulę uzupełniały nowe dzieciaki. Dziś ich brak i tyle.

Zostały zmanierowane, znudzone dziadersy.
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16226
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1760 razy
Podziękowano: 1020 razy

Postautor: aikus » 10 gru 2024, o 19:50

Bo to o czym mówię nie działa w skali jednostkowej, tylko w skali populacji.
Ile ludzi dziś się jara łupanym kamieniem? Albo strzelaniem z łuków?
Owszem, są tacy ludzie, ale kiedyś było 99% populacji.
To jest dokładnie to samo zjawisko, tylko trochę inne proporcje.
Ja tam mimo wszystko nadal jestem spokojny, modelarstwo RC nie wyginie. Po prostu po chwilowym boomie i zachwycie i łał, co spowodowało nakręcenie powszechnej wręcz mody zwłaszcza na latanie helikopterami... latali wszyscy, a jak ktoś nie latał to znaczy że był jakiś lewy i na pewno kapował, teraz ... powoli wracamy do normy.

Jeszcze nawet 10 lat temu, jak ktoś z "normalnych ludzi" zobaczył latający helikopter RC, to w najgorszym razie zaczynały się głupie pytania.
Dziś nie ma już nawet tego - wszyscy już wszystko widzieli, dzieci, młodzież, młodzi dorośli i starzy dorośli.
Nic się nie dzieje można się rozejść.
To skąd niby mają się brać nowi w takiej ilości jak 10 lat temu??

Natomiast nie, nie jest prawdą, że nie ma ich w ogóle.
W samej mojej rodzinie jest ich ... 5 sztuk (dzieci do lat 10)
Może w przyszłości jedno z nich będzie miało cokolwiek wspólnego z lotnictwem, może żadne - nie wiadomo.
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16226
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1760 razy
Podziękowano: 1020 razy

Postautor: aikus » 10 gru 2024, o 19:57

Swoją drogą.... kuźwa... nie ma co marudzić! Trzeba się cieszyć.
Włąśnie Nam dane jest żyć w czasach kiedy WŁAŚNIE TO hobby stało się jako tako dostępne, popularne i mogliśmy stać się jego częścią.
A mogliśmy być pokoleniem naszych ojców - wtedy próg wejścia byłby dla nas relatywnie dużo wyższy.
Mogliśmy być pokoleniem naszych dziadków, którzy tego nie dożyli...
Mogliśmy być pokoleniem naszych dzieci, które mają to w dupie ;)
No ... nie zaje**scie nam się trafiło?? :)
Awatar użytkownika
HeliBoomer
Stały bywalec...
Posty: 158
Rejestracja: 24-07-2024
Lokalizacja: Mazowieckie
Podziękował: 7 razy
Podziękowano: 17 razy

Postautor: HeliBoomer » 10 gru 2024, o 20:05

mwx pisze:Wszytko fajnie, prawda. Ale to nie chodzi o to że nam się odechciało, tylko o to że nie ma nowych chętnych.
.


o przepraszam, jeden nowy dotrze niedługo na forum, chłop wchodzi w heli ale nie wiedział o istnieniu forum, bo "to wina FEJSBUKA!
...bo cały urok latania heli polega na tym że jest to trudne...
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16226
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1760 razy
Podziękowano: 1020 razy

Postautor: aikus » 10 gru 2024, o 20:14

No widzisz.... i fajnie!
Awatar użytkownika
Bejo27
Pierwsze koty za płoty...
Posty: 20
Rejestracja: 13-06-2024

Postautor: Bejo27 » 17 gru 2024, o 21:38

Pierwsze modele zacząłem budować w wieku gdzieś 12 lat. Czyli jakieś 50 lat temu. Modele do sklejania kupowało się w Składnicy Harcerskiej. Były to głównie szybowce typu Jaskółka. Ale i też budowałem modele z silnikiem. Pamiętam Gawrona model z balsy napędzany silnikiem na CO2. Miałem też szybowiec z silnikiem samozapłonowym 2,5cm3. Miałem również samolot na uwięzi z silnikiem 7cm3 Raduga. Silnik mam do dzisiaj! Kupiłem go w 1982 roku. Ja mieszkałem kiedyś na wsi. W mieście Jawor działała prężnie przy Domu Harcerza modelarnia. Pamiętam jak prze miasto co roku szedł długi korowód modelarzy ze swymi modelami. Gdy przeprowadziłem się do Jawora modelarnia jeszcze była . Chodziłem do niej ale była nas garstka! Zaledwie pięć osób! Młodzi w ogóle się nie garnęli. Jeździłem też do chłopaków do Legnicy. Spotykaliśmy się na poradzieckim lotnisku albo na górce koło Rogoźnicy. Pozostały tylko wspomnienia! Wszystko się rozleciało! Nie ma już dawno modelarni w Legnicy. Nie ma też w Jaworze. Na lotnisku pobudowały się różne firmy. Na górkę koło Rogoźnicy jeżdżą tylko moto paralotniarze. Nasza paczka się rozpadła. I jeszcze jedno. Kiedyś latało gdzie się chciało. Bez żadnych zakazów.
.
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16226
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1760 razy
Podziękowano: 1020 razy

Postautor: aikus » 18 gru 2024, o 11:18

Bejo27 pisze:Kiedyś latało gdzie się chciało. Bez żadnych zakazów.


O tym było już nie raz.
Padliśmy ofiarą samych siebie.
Może nie każdy z nas, ale wielu brało aktywny udział w rozwoju technologii (a nie tylko opanowywaniu istniejących rozwiązań).
Zależało nam na tym, żeby latadła były łatwe w pilotażu, żeby każdy mógł tym latać, żeby nie trzeba było wielu godzin treningów...
W pewnym momencie okazało sie, że najłatwiej jest to osiągnąć w wielowornikowcach potocznie zwanych dronami.
I tak się stało.
Z niszowego hobby jakim zawsze było modelarstwo RFCM, nagle stało się na wyciągnięcie ręki dla naprawdę każdego. DOSŁOWNIE KAŻDY może sobie kupić drąa za kilkaset złotych i nim latać.
Co było dalej?
Wiadomo. Większość ludzi ma zdolność myślenia, kojarzenia, posiada elementarne poczucie odpowiedzialności.
Ale niektórzy - nie.
Kiedy wzrosła liczba lataczy, wzrosła też liczna tych nieodpowiedzialnych wśród nich, a to doprowadziło do pojawiania się incydentów bezpieczeństwa w prawdziwym lotnictwie.

I wiem, że to też już mówiłem, ale ... mimo, że jako lataczowi jest mi trochę nie na rękę pojawienie się tych wszystkich regulacji i obostrzeń, to gdybym brał udział w głosowaniu - głosowałbym ZA.
Dlaczego?
Bo zdarza się latać prawdziwymi samolotami mi i moim bliskim.
Całe dekady trwała ewolucja dzięki której jest to dziś najbezpieczniejszy środek transportu.
I nie ma takiej opcji, żeby pojawienie się łatwo dostępnych drogich zabawek spowodowało krok wstecz na tej drodze. No fakin łej.

Czy tęsknie za czasami kiedy wystarczyło wyjść na pole, wziąć ze sobą latadło i latać?
Oczywiście!
Czy chciałbym, żeby te czasy wróciły?
Zdecydowanie NIE.


Aha i jeszcze jedno: rozwiązanie wydaje się proste: Rozgraniczyć modele od dronów wielowirnikowców.
No nie?
Nooo... Nie.
Też tak kiedyś myślałem, ale niestety nie.
Wystarczy się nad tym zastanowić odrobinkę bardziej, żeby się okazało, że ... Mimo, że każdy z nas w ułamku sekundy odróżni model od drona, to jednak wyznaczenie jednoznacznej granicy jest niemożliwe.
Na przykład dlatego, że istnieją modele samolotów z funkcją pionowego startu, zbudowane tak, że w czasie startu i lądowania zachowują się jak wielowirnikowce. (mają silniki i smigła zamontowane w obrotowych gondolach. A to dopiero wierzchołek góry lodowej.

Z drugiej strony... przepisy, wraz z całą otoczką, zostały opracowane tak, że naprawdę nie ma dramatu. Są proste, przystępne, tak, że każdy łom może je opanować tak samo jak każdy łom może latać.

Chcesz latać? Poświęć jednorazowo dwie godziny (serio, tyle wystarczy), a potem minutę lub dwie przed każdą "sesją" lotniskową.
To nie jest wielka sprawa. Z tym da się żyć.
Awatar użytkownika
ciuba297
Witaj. Zanim zapytasz - poszukaj i poczytaj!
Posty: 2
Rejestracja: 01-01-2025
Lokalizacja: Wisła (miasto)
Podziękowano: 1 raz
Kontaktowanie:

Postautor: ciuba297 » 1 sty 2025, o 18:53

Dzięki HeliBoomer za zapowiedź :)

Jestem nowy w Rc heli, ale od dawna chodzi mi po głowie temat niszy o jakiej tu piszecie, czyli pokazaniu młodzieży tego świata Rc. Myślałem, myślałem i w zeszłym roku wpadłem na pomysł założenia modelarni w Wiśle.
Dzieciaki teraz siedzą przed ekranami lub się "nudzą" co jest dla mnie strasznie. Mam młodszego brata 16 letniego i z doświadczenia wiem że jak się mu nie pokaże "zajawki" to na to sam nie wpadnie.. bo lepiej popatrzeć w telefon jak robią to inni. Masakra! Wracając do tematu modelarni to od trzech lat szkolę dzieciaki na rowerach i nartach.. co ważne, to rodzice ich wciskają w te sporty, ponieważ no.. chcą aby coś ter dzieci umiały i w czymś się rozwijały.
Mam taki plan, aby założyć na początek w małym lokalu salkę do nauki składania modeli.. na początek modele z papieru, drewna i gumki recepturki. Pamiętacie? jak robiło się takie samoloty i faktycznie działały? Proste a cieszyło za dziecka :D
Następne kroki w rozwoju to klejenie i malowanie modeli, skręcanie na śrubach konstrukcji ramowych itd. Przecież dzieciaki teraz nie wiedzą nawet w którą stronę wkręca się śrubę.. :(
Z doświadczenia na szkoleniach wiem że byli by zainteresowanie rodzice i dawali by dzieci na takie zajęcia płacąc za to naprawdę nie mało. Myślałem nad 350-500zł miesięcznie za łepka na zakup narzędzi, kleje, modeli i opłaty lokalu wraz z mediami.
Wraz z rozwojem modelarni dzieciaki też wskoczyły by na poziom RC i testy zbudowanych przez siebie samolotów na pobliskim Boisku. Zajęcia 4 razy w miesiącu w weekendy.
Dużym plusem jest to że teraz wraz z rozwojem technologii modelarstwo stało względnie tanie dla początkujących i można kupić fajne rzeczy za ułamek ceny która była kiedyś.

co myślicie o tym pomyśle ? sam w wieku 24lat prowadzę na maxa dopieszczony serwis rowerowy i dopisanie kolejnego kodu pkd nie było by problemem :) a i czas w weekend by się na dzieciaki znalazł.
Jako ciekawostkę dodam że po lekkim podpytaniu moich znajomych (dorosłych) sami byli by zainteresowani chociaż spróbować coś zbudować, a jak by to jeszcze miało latać to już w ogóle bajka!
Dzięki i pozdrawiam.
Awatar użytkownika
mwx
Olimp forum
Posty: 7341
Rejestracja: 23-09-2016
Lokalizacja: Poznań West
Podziękował: 46 razy
Podziękowano: 638 razy
Kontaktowanie:

Postautor: mwx » 2 sty 2025, o 10:06

Pomysł świetny. Chciałbym żeby takie coś wypaliło.

500PLN wystraszy zdecydowaną większość rodziców niestety. Poszperaj w urzędzie, męcz pytaniami o dofinansowanie.
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16226
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1760 razy
Podziękowano: 1020 razy

Postautor: aikus » 2 sty 2025, o 11:58

Tak sobie myśle i myśle o tym wszystkim co tu napisałeś i w sumie to .... no mam kilka przemyśleń, nawet więcej niż kilka...
... ale od razu zaznaczam, że to tylko moje przemyślenia. Po pierwsze mogę być w błędzie, po drugie w żadnym razie nie mam na celu podcinania skrzydeł ani nic takiego...
No to fru:

- IMHO, żeby uniknąć pary w gwizdek, wydaje mi się, że lepiej zacząć od "prawie niczego" i stopniowo to rozwijać. Niech na początek przyjdzie jeden dzieciak, albo dwa. Zorganizować czas na kilka godzin to nie wydaje się szczególnie trudnym zajęciem, zwłaszcza przy założeniach które przyjąłeś. Jak się okaże, że temat "pyknie", zainteresowanie się rozsieje, to rozwinąć działalność zawsze można a jak się nastawisz, że będziesz miał grupę 20 dzieciaków a przyjdzie dwójka ..... rozumiesz?

- kasa. To temat tak samo ważny jak delikatny, zwłaszcza w tej branży.
Wszystko co modelarskie mocno staniało w ostatnich *nastu latach - tak, stało się bardziej osiągalne dla każdej kieszeni - tak, ale jednocześnie w ostatnich kilku latach wszystko w ogóle - zdrożało (nie w branży modelarskiej tylko ogólnie).
350 - 500 złotych miesięcznie to w whoy kasy... Może wielu zniechęcić.
Z drugiej strony, gdyby to miała być taka działalność o której mówisz, może być tak, że faktycznie może być ciężko poniżej tego zejść, a wiadomo, że nie wyskoczysz z 5k miesięcznie dla idei (bo tak bym obstawiał, że koszt prowadzenia takiej modelarni to tak mniej więcej tego rzędu wielkość by była).
Znowu dochodzimy do miejsca w którym lepiej zacząć od niczego - zaprosić jednego dzieciaka do domu. Koszty praktycznie zerowe, ot wykorzystasz to co już masz.
Zainteresuje się, połknie bakcyla, przyprowadzi kolege/koleżanke/brata/siostre/rodzica - gut!!

- Swego czasu, zdarzało mi się próbować zaszczepiać pasję do latania u innych, dzieci i nie tylko.
Podobnie robił Artja - kolega którego nie znasz bo już nie pisze na forum oraz chwilowo nie lata, ale jego stare posty można znaleźć.
Ja robiłem to tak, że po prostu dawałem leszczom spijać gotowy owoc, czyli latać modelem. Gotowym, zbudowanym, oblatanym, wyregulowanym. Ewentualne "a teraz pokażę Ci jak się do tego dochodzi" zostawiałem na później i owo "później" nigdy nie nastąpiło. Nie znaczy to, że już nie nastąpi, ale nie mam w sobie pary, żeby chcieć za innych. No niestety.
Artja zrobił trochę inaczej: Nie latał z dzieciakiem na kablu, tylko przekazał apkę w locie. Okazało sie, że dzieciak całkiem szybko i sprawnie załapał do czego służy drążek sterowy. Latał latał latał, podobało się ale nagle przyszło mu do głowy odwalić coś głupiego i roztrzaskał model o ziemie. Matka przerażona, dzieciak trochę mniej - raczej rozczarowany, że oto już nie ma czym latać, a tak fajnie było...
... na to Artja: No i widzisz i tak się zdarza! Teraz trzeba to wszystko zebrać, iśc do hangaru, wziąć narzędzia,klej i to wszystko ładnie naprawić. Jak masz wprawę to to jest jeden wieczór roboty. Więc musimy się teraz umówić i Ci pokaże jak się takie modele odbudowuje naprawia... Bo narazie poznałeś tylko smak tego co można, Ale żeby było można to jeszcze jest coś co najpierw trzeba.
I dzieciak był chętny! "tak tak, to ja przyjdę!!"
Model, a raczej jego szczątki chybe ze dwa lata leżały w garażu z przygotowanymi narzędziami i materiałami do naprawy. Nigdy się do nie wydarzyło.
Pytanie co by było, gdyby dzieciakowi nie dane było spróbować smaku latania bez obowiązku NAJPIERW zbudowania modelu. Nie wiadomo. Ja obstawiam, że nic by się nie wydarzyło.
ALE MOŻE tu z kolei kluczem jest to o czym Ty wspomniałeś: prostota konstrukcji. Jeśli dzieciak będzie w stanie na jednych zajęciach zbudować i oblatać prosty model z napędem gumowym to może będzie lepiej.

- skoro masz w wieku 24 lat własny dobrze działający serwis rowerowy, to znaczy, że ogólnie masz łeb do interesów. Coś, co ja mam wręcz przeciwnie :) - jestem 100% pracownikiem najemnym, ale też mam jako takie wyczucie biznesowe. Muszę mieć, bo bez tego trudno jest cokolwiek osiągnąć w jakiejkolwiek branży, nawet będąc tak jak ja 100% szeregowym pracownikiem technicznym.
No i teraz jest tak, że jakkolwiek prowadzenie własnej działalności w jakiejkolwiek branży do łatwych nie należy, tak zestawianie ze sobą trudności "bujnięcia" serwisu rowerowego, vs. komercyjnej modelarni lotniczej to dwie totalnie różne bajki.
Rowery stały się i stają i będą się stawały coraz bardziej modne (czemu chwała im za to i ja się z tego cieszę bardzo, sam z rowerem jestem prawie, że zrośnięty).
Modelarstwo, WSZELKIE to zawsze była nisza.
Modelarstwo lotnicze - to nisza w niszy.
A Modelarstwo lotnicze zdalnie sterowane, to nisza w niszy w niszy.
Jak w takiej Wislę masz 10k mieszkańców, to na rowerze jeździ .... powiedzmy, że połowa. To daje 5k ludzi. Jest co ogarniać.
Jak myślisz, ile będzie osób które tak realnie i na poważnie zainteresują się modelarstwem i zrobią to inaczej niż na chwilę? Może się te 20 osób uzbiera! I oby. Ale tryb przypuszczający wyklucza pewność... i dlatego IMHO lepiej zacząć od ostrożnego badania tematu niż puścić na zmarnowanie coś co jest najistotniejsze: Twoje chcenie.

Ja wiem, tak, to też czuję, że prawdopodobnie, paradoksalnie, masz tam w tej Wiśle, w tej relatywnie małej społeczności większe szanse na sukces w tej dziedzinie, niż ktoś taki jak ja w dużym mieście. Nie wiem czemu tak jest, ale wiem, że z jakiegoś powodu tak właśnie jest. Że zgromadzić grupę 20 osób do wspólnej pasji wśród społeczności 10k osób jest łatwiej niż w ... grupie 2 milionów osób ....
.... bo taką grupę 2 mln osób trudno już nazwać społecznością... i może właśnie o to chodzi. Nie wiem.
Nie wiem, ale tak, czuję to, że tam szanse są zdecydowanie większe.
Ale czy wystarczająco duże? Też nie wiem.

- Ostatnia, najważniejsza rzecz: Są w naszym kraju takie miejsca i tacy ludzie, którzy działalność o której mówisz prowadzą od wielu wielu lat i prowadzą ją z sukcesami na miarę Europy. Mówię tu oczywiście o Raciborzu i stowarzyszeniu "Skrzydlaty Racibórz".
Nie są to ludzie specjalnie rozmowni tu na forum, chyba jeden jedyny MacGyverek wpada tu raz w roku przed i krótko po corocznym zlocie, najpierw, żeby zaprosić a potem, żeby podlinkować filmy ale poza forum, są to ludzie mega kontaktowi i pomocni.
Na zlotach w Raciborzu pojawiają się WSZYSCY!!! Starzy, średni, młodzi, dziewczyny, chłopaki... i tam naprawdę wszystko jest możliwe.
Pogadaj z nimi!!! Nikt w tym kraju nie wie lepiej niż oni jak to robić, żeby zrobić.


Dawaj znać co wymyślisz!! Ja trzymam kciuki mocno!!
tomtech
Pierwsze koty za płoty...
Posty: 11
Rejestracja: 19-12-2022
Lokalizacja: Poznań
Podziękował: 3 razy

Postautor: tomtech » 2 sty 2025, o 18:33

Jest jeszcze pan Mariusz Wrona ( Facebook) prowadzi modelarnie i udostępnia nawet plany prostych modeli, może też coś podpowie.
Pozdrawiam Tomek
Awatar użytkownika
Bejo27
Pierwsze koty za płoty...
Posty: 20
Rejestracja: 13-06-2024

Postautor: Bejo27 » 16 sty 2025, o 17:10

Wydaje się że to nie tak dawno a to już minęło naście lat! Było nas kilku spotykaliśmy się dwa razy w tygodniu w modelarni w Domu Harcerza. W sobotę bądź w niedzielę jeździłem na legnickie poradzieckie lotnisko by tam spotkać się z całą paczką modelarzy z okolicy. Spotykaliśmy się też na górce pod Rogoźnicą. Koledzy to siedzieli tam pod namiotami nawet i tydzień jak była fajna pogoda. Cóż? Teraz to tylko wspomnienia. Nie ma już nic. Nie ma modelarni w Legnicy. Nie ma modelarni w Jaworze. Nie ma lotniska w Legnicy. Jest górka pod Rogoźnicą ale tam teraz spotykają się miłośnicy paralotniarstwa. Nasza paczka jakoś się rozpadła.

Wróć do „Mikro heliki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość