Po prostu nie maja zbędnych części jak wałki pośrednie, przekładnie kątowe itd... Mają za to dużo plastiku, który jest sporo lżejszy od alu i ma tę dobrą cechę, że pęka a nie wygina się.
Przy krecie, wiadomo co trzeba wymienić i model zawsze lata dobrze po odbudowie.
Wielokrotnie miałem sytuację w modelach super alu, że nie mogłem dojść ci jest nie tak. A okazywało się zwykle, że jakieś okucie lub ramię jest minimalnie wygięte.
Odnośnie kretoodporności Protosa... To rzeczywiście prawda. Aikus, sam byłeś świadkiem jak na regułach pomyliłem się i zapakowałem Miniaka w zaorane pole. Podniosłem go, obejrzałem i ... nawet nie chciało mi się pakietu zmieniać więc dokończyłem lot na tym co zostało. Marcin na Pałacowej spadał Miniakiem średnio 3 razy dziennie jak się uczył skomplikowanych figur.
Ale ostatnio, jak przywaliłem pełnym gazem w glebę... to wymieniłem połowę kitu. Na szczęście Kenobi wszystko ma od ręki
![Szczęśliwy :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Protosy, podobnie jak Gobliny są jedyne w swoim rodzaju. Mają jedną wadę... jak się zacznie tym latać, to już inne modele są be... i kurzą się na półce.