No dobra, słuchajcie, porobiłem te eksperymenty.
I wychodzi to tak:
Regiel, przy podpięciu napięcia od strony awioniki (czyli BEC z regla, przy podłączeniu zasilania z niewłaściwej strony), napięcie około 4,8V "ciągnie" około 20mA.
Myślę, że to raczej normalne, nic się przez to nie ma prawa upalić.
Cała awionika w spoczynku ciągnie około 100mA.
Przy szarpaniu serwami, prąd mocno skacze i wyskakuje poza skalę miliamperomierza 200mA.
Po kilku sekundach szarpania napięcie spada na tyle, ze brain się zawiesza i zaczyna trzymać serwo ogonowe w skrajnej pozycji, poza endpointem, napięcie ustabilizowuje się wtedy na poziomie 3,3V, Brain się nie podnosi, serwa nie działają, serwo ogonowe tkwi w takim elektronicznym deadlocku... i gdybym to tak zostawił - pewnie tak by sobie bzyczało do wydrenowania pakieciku.
Tak czy siak energii na kilka / kilkanaście sekund autorotacji spokojnie wystarcza.
Czyli generalnie przydatność mojego rozwiązania jest i tak jak już sprawdzałem empirycznie - jest pozytywna, wszystko wygląda OK.
Tym nie mniej postanowiłem to wymontować.
Z dwóch powodów:
1. na pewno coś przegapiam w swoim rozumowaniu i macie racje, że tak nie należy robić.
2. całe ustrojstwo waży 71 gramów. Dużo i nie dużo, ale ja już czuję te 71 gramów mniej w powietrzu (mimo, że jeszcze nie latałem ).
Obym tej decyzji kuźwa pewnego dnia nie żałował, no kuźwa mam nadzieję...