
Zaczęło się wszystko od tego, że od paru lat leżał u mnie w piwnicy depronowy nielot, no i tak jakoś na wiosnę zeszłego roku postanowiłem go ulotnić. Spodobało się i przybyło parę modeli, jakiś Sky Surfer, FunCub, V900 itp. No, ale gdzieś tam we mnie od zawsze siedział pociąg do helikopterów i też zauważyłem pewien niedosyt emocji przy lotach samolotami, w związku z czym pojawił się w moim hangarze T-Rex 450 i tak sobie zacząłem tą przygodę. Dla mnie to zaszczyt, że mogę do takiego grona dołączyć, ale tak naprawdę to będzie zaszczyt z kimś z Was polatać. Do tego niestety jeszcze długa droga, bo na chwilę obecną to strach stać w pobliżu jak latam


