Dzień dobry

Zanim namalujesz swoje pierwsze dzieło, "dzień dobry" wszystkim powiedz.
Regulamin forum
Serdecznie witamy nowo przybyłych na naszym forum i zapraszamy do ujawnienia się :banana:

Uratuj Zborka - Podaj w temacie wątku swoją lokalizację!
Wstaw awatar i lokalizację - Nie wiesz jak? Skorzystaj z linku z instrukcją lub zapytaj nas :mrgreen:
:piwo:
Awatar użytkownika
jbb33
Witaj. Zanim zapytasz - poszukaj i poczytaj!
Posty: 9
Rejestracja: 14-11-2021
Podziękował: 6 razy

Postautor: jbb33 » 6 gru 2021, o 20:45

Przywituję się w przywitalni, gdyż dostałem maila z pogróżkami od Ekipy Heli-Team ze zostanę skasowany jak tego nie zrobię ;) Helikoptery nie są moim pierwszym wyborem w lataniu, więcej czasu poświęcam motoszybowcom RC i dronom. Ale w jakiejś promocji i przypadkiem kupiłem Eachine E119. Dla większości pewnie to zabawka ale wciągnęła mnie walka z tą maszynką. Coś zupełnie innego niż latanie szybowcami i dronami. Plus też taki że heli mogę latać po ogrodzie, bez jeżdżenia na łąki. W tej chwili obleciałem (i oczywiście porozbijałem) mikrohelioptery ze stajni Eachine. E119, 129, 130, 160. Nie planuję przesiadki na nic większego ale mam nadzieję że opanuję latanie na tyle żeby porobić jakieś akrobacje E160. Na początku rozbijany i naprawiany wielokrotnie ale już w miarę stabilny lot bez szaleństw mam ogarnięty. Jedzie do mnie jeszcze XK K110 który mam nadzieję połączy możliwości E160 z odpornością tych najmniejszych helikopterków.
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
kudzu
Elita forum...
Posty: 812
Rejestracja: 27-06-2020
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 138 razy
Podziękowano: 65 razy

Postautor: kudzu » 6 gru 2021, o 22:11

Ja tam się nie znam, ale fakt jest taki, że mikrusami można sobie całkiem fajnie po salonie polatać:)

Cześć!
Adam
Goblin 380, XL380, Belt CPX, V911s, MX-16 HoTT
Awatar użytkownika
Rafules
Elita forum...
Posty: 1234
Rejestracja: 01-03-2016
Lokalizacja: Września
Podziękował: 3 razy
Podziękowano: 22 razy

Postautor: Rafules » 7 gru 2021, o 04:24

Witam :)
Goblin 580 Raw
Goblin 420 Raw
Goblin 500 Sport
Blade 180 Infusion x 2
Spektrum Nx8
Awatar użytkownika
jbb33
Witaj. Zanim zapytasz - poszukaj i poczytaj!
Posty: 9
Rejestracja: 14-11-2021
Podziękował: 6 razy

Postautor: jbb33 » 7 gru 2021, o 08:18

kudzu pisze:Ja tam się nie znam, ale fakt jest taki, że mikrusami można sobie całkiem fajnie po salonie polatać:)

Cześć!


Można. Z tym że na początku latanie po salonie zostawia ślady na meblach i ścianach ;)
J.B
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 15946
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1685 razy
Podziękowano: 1000 razy

Postautor: aikus » 7 gru 2021, o 14:09

jbb33 pisze:Przywituję się w przywitalni, gdyż dostałem maila z pogróżkami od Ekipy Heli-Team ze zostanę skasowany jak tego nie zrobię ;)


Taaa... nie strasz harcerz bo się zesmarcesz - musieliby wszystkich skasować jakby chcieli każdego... no.
:)

jbb33 pisze:Nie planuję przesiadki na nic większego


Też kiedyś nie planowałem, spoko spoko:)
Praktyka pokazała, że muszę sprawdzić który model jest już dla mnie za duży, żeby potem zrobić krok wstecz i już sobie tak zostać.
Warto dodać, że owa "za dużość" polegała tylko na przeroście kosztów zakupu, utrzymania i logistyki modelu klasy 700 nad możliwościami mojego portfela.
Bo to jest niestety nie do przeskoczenia. W innych aspektach w zasadzie nie miałbym ograniczeń... :|
Ale spoko spoko, małymi też się fajnie lata.
Ja np. tak całkiem serio pirozawisy to opanowałem latając jakimś stałoskokowcem w pokoju nad łóżkiem.
Ważne, że powolutku idziesz w dobrą stronę :D
:thumb:
Awatar użytkownika
jbb33
Witaj. Zanim zapytasz - poszukaj i poczytaj!
Posty: 9
Rejestracja: 14-11-2021
Podziękował: 6 razy

Postautor: jbb33 » 7 gru 2021, o 16:05

aikus pisze:
Też kiedyś nie planowałem, spoko spoko:)
Praktyka pokazała, że muszę sprawdzić który model jest już dla mnie za duży, żeby potem zrobić krok wstecz i już sobie tak zostać.
Warto dodać, że owa "za dużość" polegała tylko na przeroście kosztów zakupu, utrzymania i logistyki modelu klasy 700 nad możliwościami mojego portfela.
Bo to jest niestety nie do przeskoczenia. W innych aspektach w zasadzie nie miałbym ograniczeń... :|
Ale spoko spoko, małymi też się fajnie lata.
Ja np. tak całkiem serio pirozawisy to opanowałem latając jakimś stałoskokowcem w pokoju nad łóżkiem.
Ważne, że powolutku idziesz w dobrą stronę :D
:thumb:


Koszty utrzymania to pewnie masz na myśli to co trzeba zmienić po katastrofach :) Już kilka "remontów" po zderzeniu z glebą czy ścianą Eachine E160 kosztowało mnie więcej niż połowę wartości tego helika. A były to drobiazgi typu popychacze, zębatki czy uchwyty łopatek. Domyślam się jakie koszty generują te większe. Też trzeba mieć pod ręką worek części na wszelki wypadek?
J.B
Awatar użytkownika
dawo
Sknerus
Posty: 2134
Rejestracja: 06-10-2014
Lokalizacja: Piastów
Podziękował: 46 razy
Podziękowano: 81 razy

Postautor: dawo » 7 gru 2021, o 16:24

To zależy jak często się kretuje. Przychodzi z czasem taki moment, że mylisz się coraz mniej. Dopiero nauka nowych figór powoduje zamieszanie i dezorientację.
Heli: 450, V922, 2x250, Protos 380, Protos 500, 2 x XL POWER 550
Samoloty: 2 x Combat, FunCub, MX-S, Sebart Katana 50E, Skrzydło, 2xF16, Hyper Bipe, Hawk EDF, Rad Jet, Akrobat Halowy,Bolt Mavimodels, ASW28 Volantex, E-flight v900 i Mini EDGE 540, Kwarciński Micron 150,
Drony: quad 250 i QX 90,
Samochodziki: Traxxas Rustler i 2 x Rustler 4x4, Slash 2wd, Summit, Arrma Typhon i Infraction 6s
DX9 G2 :)
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 15946
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1685 razy
Podziękowano: 1000 razy

Postautor: aikus » 7 gru 2021, o 18:35

jbb33 pisze:
Koszty utrzymania to pewnie masz na myśli to co trzeba zmienić po katastrofach :)



Nie tylko i wręcz powiedziałbym, że w dużych modelach to zaczyna mieć znaczenie marginalne, bo dużych modeli się tak często nie kretuje (statystycznie).
Po tym względem, myślę, że najdroższe w kretowaniu są modele klasy gdzieś tak 380 - 500.
Odporność na krety mają taką jak 700 ;) a kretuje się je tak często jak mikrusy:)
(oczywiście przesadzam, ale trochę tak jest).

Z kosztami utrzymania chodzi o to, że:
1. mając duży model - musisz mieć duże pakiety, które dużo kosztują.
2. Do tych dużych pakietów, musisz mieć dużą elektrownie, która dużo kosztuje (przy założeniu, że chcesz tym latać choćby porównywalnie tyle co byś latał mniejszym modelem).
3. całe to ustrojstwo robi się nieprzyjemnie ciężkie do dźwigania, więc zaczynasz kombinować ze skrzynkami na kółkach, elektrowniami w samochodzie aż do samobieżnych hangarów skończywszy :)
Kolega Kruku np. skończył swego czasu z czymś takim:
Np. o tak to się może skończyć: viewtopic.php?f=152&t=6283&start=200
(kurde widzę, że wszystkie zdjęcia wyparowały - trzeba by poprosić kruka o upload).

No i np. ... No niestety, ja stwierdziłem, że jeśli miałbym latać 700tką to musiałbym mieć co najmniej w połowie taki samochód do niej:) A na to mnie nie stać i nie będzie stać.
Więc u mnie proza życia spowodowała, że stwierdziłem, że mój rozmiar to 550.
Mam do niego trzy pakiety, ładowarka i cała elektrownia nie klęka z przerażenia jak widzi jak je wpinam do ładowania, ja nie klękam z przerażenia jak mam to nieść w torbie do samochodu, koszty eksploatacyjne (normalnego zużycia jak i ewentualnego kreta) są na poziomie akceptowalnym, a jednocześnie różnica w "czuciu" się modelu w powietrzu pomiędzy 700 a tym 550 jest.... akceptowalnie nie duża.
(bo 550tka, zwłaszcza TA (a jest to XLPower) zachowuje się w powietrzu naprawdę MEGA MEGA przyjemnie).


Osobna kwestia to osobnicze samopoczucie pilota w czasie latanie modelem większym vs mniejszym.
Generalnie większy model lata lepiej - bezapelacyjnie tak.
Ale czy JA jako pilot latam większym modelem lepiej niż mniejszym? tego nie wiem i obawiam się, że raczej nie.
A czemu?
A no temu, że im większy model tym mniejszy luz w dupie.
Jak latam 380 to z powodzeniem wykonuję każdą figurę którą umiem, albo którą umiem nie koniecznie i specjalnie się nad niczym nie zastanawiam.
Jak latam 550 to jestem już ciutkę bardziej zachowawczy.
W 700 .... No latałem tą 700tką trochę, nawet dwiema i chyba NIGDY nie poczułem się do końca swobodnie.

Oczywiście może to być dlatego, że latałem tymi modelami za mało.
A dlaczego latałem za mało?
Patrz wyżej.
Do ostatniej 700tki miałem tylko jeden pakiet. Przyjeżdżałem na pole z naładowanym i raz ładowałem na polu, więc robiłem tylko dwa loty.
Do poprzedniej siedemsetki miałem trzy pakiety (trzy zestawy), ale za to stare kapcie...
Bieda, Panie. Bieda.
I tyle.
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 15946
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1685 razy
Podziękowano: 1000 razy

Postautor: aikus » 7 gru 2021, o 18:46

No i plus dochodzi do tego zwykła eksploatacja, czyli zużycie np. serwomechaizmów.
Zestaw serw do 380 - poniżej jak się postarasz to w 500PLN się zmieścisz.
Zestaw serw do 700 - ... nie wiem czy poniżej 2,5k coś się da wygrzebać sensownego w sklepach.

Cała reszta (snapy, łożyska) też ale tu różnice nie bedą aż tak dramatyczne..

No ale np. jeśli będzie to Goblin albo Protos 700 i przyjdzie Ci wymienić np. pasek ... no to nie wiem, strzelam, że ze 200 to kosztuje.
Nom:)

Podczas gdy pasek do 360tki kosztuje 19 złotych, a do XLpowera 550 - 23 złote ...



No i czemu tak jest...
Z wielu powodów.
Chocby ... efekt skali. Dużych modeli jest mniej, koszty produkcji, dystrybucji - wszystkiego - większe...
Ilośc materiału ma znaczenie właśnie np. w łozyskach (chociaż jak Ci przyjdzie kupić jakieś dedykowane, robione tylko przez jednego producenta na świecie to też możesz się obsrać).
W takim pasku - znaczenie marginalne - liczy się cała otoczka.
Awatar użytkownika
jbb33
Witaj. Zanim zapytasz - poszukaj i poczytaj!
Posty: 9
Rejestracja: 14-11-2021
Podziękował: 6 razy

Postautor: jbb33 » 7 gru 2021, o 19:34

aikus pisze:
jbb33 pisze:
Koszty utrzymania to pewnie masz na myśli to co trzeba zmienić po katastrofach :)



Nie tylko i wręcz powiedziałbym, że w dużych modelach to zaczyna mieć znaczenie marginalne, bo dużych modeli się tak często nie kretuje (statystycznie).
Po tym względem, myślę, że najdroższe w kretowaniu są modele klasy gdzieś tak 380 - 500.
Odporność na krety mają taką jak 700 ;) a kretuje się je tak często jak mikrusy:)
(oczywiście przesadzam, ale trochę tak jest).

Z kosztami utrzymania chodzi o to, że:
1. mając duży model - musisz mieć duże pakiety, które dużo kosztują.
2. Do tych dużych pakietów, musisz mieć dużą elektrownie, która dużo kosztuje (przy założeniu, że chcesz tym latać choćby porównywalnie tyle co byś latał mniejszym modelem).
3. całe to ustrojstwo robi się nieprzyjemnie ciężkie do dźwigania, więc zaczynasz kombinować ze skrzynkami na kółkach, elektrowniami w samochodzie aż do samobieżnych hangarów skończywszy :)
a.
I tyle.


Dylematy podobne jak przy motoszybowcach, chociaż w skali kosztów utrzymania pewnie 10x większe. Szybowiec do 1.5 m wrzucam do bagażnika bez rozkładania, coś powyżej 2.5 m wymaga rozłożenia, złożenia itp. I kretowanie kończy się zazwyczaj totalną destrukcją. Ale samo latanie to dwa światy. Oglądałem w locie heli klasy 700 i było to dla mnie imponujące. Zbliżone do realnego lotu prawdziwym helikopterem. Ale póki co nie odważyłbym się ruszyć drążkiem sterującym czymś co kosztuje mniej więcej tyle co mój aktualny samochód :)
J.B
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 15946
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1685 razy
Podziękowano: 1000 razy

Postautor: aikus » 7 gru 2021, o 23:39

jbb33 pisze:Dylematy podobne jak przy motoszybowcach, chociaż w skali kosztów utrzymania pewnie 10x większe. Szybowiec do 1.5 m wrzucam do bagażnika bez rozkładania, coś powyżej 2.5 m wymaga rozłożenia, złożenia itp. I kretowanie kończy się zazwyczaj totalną destrukcją.


Znaczy to chyba zależy od rodzaju kreta... co?
nie wiem, serio nie wiem - pytam, bo ja, jeśli chodzi o płatowce to mam doświadczenia... dużo i nie dużo... znaczy niby trochę tych różnych samolotów ulotniłem, oblatałem, przećwiczyłem, rozbiłem, sprzedałem... kurde, nie jestem pewien czy potrafie wszystkie zliczyć...
... No ale WSZYSTKIE, wszystkie jak jeden to były pianki.
Żadnego porządnego (ergo konstrukcyjnego albo jakiegoś balso/laminata) nie miałem.
Odgrażam się co i raz, że ten moment nadchodzi, ... no tylko, że jakoś nie chce nadejść :)
...
Natomiast patrząc na to jakie mam doświadczenia z kretowaniem samolotów (wszelkich) to jest to tak, że o ile tylko uda się go jakoś w miarę płasko posadzić na ziemi to straty są niewielkie albo żadne.
co innego jak jebnie pionowo dziobem w ziemie.

A w helikopterze jest czasem tak, że helikopter już stoi na ziemi, gasisz silnik i on się przechyli z dowolnego powodu (podmuch wiatru którego nie skorygujesz na czas) i sama energia kinetyczna wirujących łopat jest w stanie go przemielić.

Dawo, to chyba Ty tak miałeś raz... heh to była niezła historia:
Poszła mu sprężynka w gimbalu i gimbal drążka sterowego nie wracał do neutrum tylko ściągał w którąś stronę.
No i Dawo stwierdził, że może troche trudniej ale da się tak polatać.
I polatał!
I wylądował.
Tylko zapomniał i puścił drążek :D:D


jbb33 pisze:Ale samo latanie to dwa światy.


To prawda.
Nie zgadzam się natomiast z powszechnym stwierdzeniem, że latanie helikopterem jest trudniejsze.
Może być trudniejsze, ale wcale nie musi - to zależy co chcesz robić.
Z technicznego punktu widzenia jak robisz zawis, to już latasz.
I tak to się zaczyna. Robisz pierwsze zawisy, coraz dłuższe, coraz dłuższe... jak Ci coś nie wychodzi to po prostu sadzasz maszynę i cześć.

W samolocie tak nie ma.
W samolocie MUSI nadejść ten moment, kiedy MUSISZ znaleźć się w powietrzu i się ogarnąć, zrobić co najmniej jeden krąg i choćby ch****o ale wylądować.
No i ... albo sie uda, albo i nie :)

Tak wygląda zasadnicza różnica samego początku początku.

Potem różnic jest oczywiście wiele więcej - ja na początku latałem tylko helikopterem i z samolotem miałem trudne początki.
Potem często mi się myliło: jak helikopterem robiłem beczkę to dawałem gaz na maksa :D:D Albo z kolei w samolocie przy odwróceniu na plecy próbowałem dać ujemny ciąg :D:D
Przy zawracaniu przejść do zawisu...
Różnie się to kończyło, ... ale po czasie jak latałem trochę tym trochę tym to już teraz mi się chyba nie myli...


jbb33 pisze:Oglądałem w locie heli klasy 700 i było to dla mnie imponujące. Zbliżone do realnego lotu prawdziwym helikopterem.


No popierdółki te nasze modele, tak naprawdę dopiero rotor główny siedemsetki brzmi MNIEJ WIĘCEJ jak dźwięk najmniejszego prawdziwego lotniczego śmigła, no ale ... no cóż :)


jbb33 pisze:Ale póki co nie odważyłbym się ruszyć drążkiem sterującym czymś co kosztuje mniej więcej tyle co mój aktualny samochód :)


Przyjdzie czas to się odważysz:)
Wiesz, to można jeszcze inaczej: miałem taki czas, że w samochodzie wartym ... a nie wiem z 1000 złotych (za tyle go sprzedałem potem - Fiata Uno) woziłem helikopter warty prawie 10 razy tyle :)
No co... POjebaństwo ma swoje prawa.
:lol:

Jeszcze inna sprawa, że jak pojedziesz do Raciborza (albo może byłeś) to zobaczysz modele samolotów, przy których wszystkie te siedemsetki to jakieś popierdółki są...
... i tez bym się nie odważył tym polecieć choćby mnie właściciel nie wiem jak namawiał...
Ale jakby to był mój model, w sensie, że bym go kupił, poskładał, zbudował i tak dalej... no to co.. .nie poleciałbym? Poleciałbym!
Podwójny pampers pod zbroję i góra - po to go zrobiłem.
Nasi pradziadkowie budowali takie samoloty gdzieś tam w stodołach a potem do nich wsiadali. I ryzykowali życie i nie jeden zginął...
To co, my modelami nie polecimy??
:)

Ech.... tylko niech wiosna przyjdzie... ^^
Awatar użytkownika
Osa
Elita forum...
Posty: 903
Rejestracja: 18-01-2014
Lokalizacja: Józefów (ten koło Błonia)
Podziękował: 27 razy
Podziękowano: 44 razy

Postautor: Osa » 8 gru 2021, o 08:31

Hejka.
Kiedyś ktoś napisał fajne zdanie co do latania: Start jest zawsze dobrowolny ale lądowanie obowiązkowe.
KATANA X-Lite / Horus X10 S na EdgeTX
Pozdrawiam Adam
Awatar użytkownika
dawo
Sknerus
Posty: 2134
Rejestracja: 06-10-2014
Lokalizacja: Piastów
Podziękował: 46 razy
Podziękowano: 81 razy

Postautor: dawo » 8 gru 2021, o 10:41

Dobre też jest stwierdzenie że liczba lądowań (nie kretów) powinna odpowiadać liczbie startów :)
Tak Aikus miałem kiedyś przez drążek łopaty do wymiany ;) tylko nie pamiętam czy to Protos 380 był czy Xl 550. Po wylądowaniu zamiast trzymać drążek do momentu aż łopaty staną to puściłem drąga i włączyłem HOLDa i to był błąd odruchowy.
Heli: 450, V922, 2x250, Protos 380, Protos 500, 2 x XL POWER 550
Samoloty: 2 x Combat, FunCub, MX-S, Sebart Katana 50E, Skrzydło, 2xF16, Hyper Bipe, Hawk EDF, Rad Jet, Akrobat Halowy,Bolt Mavimodels, ASW28 Volantex, E-flight v900 i Mini EDGE 540, Kwarciński Micron 150,
Drony: quad 250 i QX 90,
Samochodziki: Traxxas Rustler i 2 x Rustler 4x4, Slash 2wd, Summit, Arrma Typhon i Infraction 6s
DX9 G2 :)
Awatar użytkownika
jbb33
Witaj. Zanim zapytasz - poszukaj i poczytaj!
Posty: 9
Rejestracja: 14-11-2021
Podziękował: 6 razy

Postautor: jbb33 » 9 gru 2021, o 17:45

aikus pisze:
jbb33 pisze:Dylematy podobne jak przy motoszybowcach, chociaż w skali kosztów utrzymania pewnie 10x większe. Szybowiec do 1.5 m wrzucam do bagażnika bez rozkładania, coś powyżej 2.5 m wymaga rozłożenia, złożenia itp. I kretowanie kończy się zazwyczaj totalną destrukcją.


Znaczy to chyba zależy od rodzaju kreta... co?
nie wiem, serio nie wiem - pytam, bo ja, jeśli chodzi o płatowce to mam doświadczenia... dużo i nie dużo... znaczy niby trochę tych różnych samolotów ulotniłem, oblatałem, przećwiczyłem, rozbiłem, sprzedałem... kurde, nie jestem pewien czy potrafie wszystkie zliczyć...
... No ale WSZYSTKIE, wszystkie jak jeden to były pianki.
Żadnego porządnego (ergo konstrukcyjnego albo jakiegoś balso/laminata) nie miałem.


Ogólnie to miło poczytać Twoje obszerne odpowiedzi :) Jeżeli chodzi o (ogólnie mówiąc) płatowce to piankowcami można rozbijać się bez większych kosztów. Może z wyjątkiem produktów Volantexa gdzie kadłuby są przeważnie z ABS. Nie da się tego posklejać i wyprostować. Ja powróciłem do modeli po latach. Daaaawno temu kleilłem i latałem modelami F1A i tzw "orzeszkami" napędzanymi silniczkami na CO2 albo spalinowymi COXami. O aparaturach RC można było pomarzyć, były dostępne w zasadzie tylko w klubach Teraz latam i piankowcami i modelami z balsy. Klasyczne balsowce z żeberkami itp są z jednej strony lekkie przez co energia kinetyczna nie rozwala ich przy drobnych błędach. Ale jak coś poważniejszego to w zasadzie nie ma czego zbierać, poza elektryką.
Helikoptery zafascynowały mnie już za pierwszego podejścia do latania jak przeczytałem "Sekrety modeli śmigłowców" Spundy. Ale w tamtych czasach to była zabawa dla wybranych tylko. A teraz dzięki skośnookim myfriendom da się to zrobić bez kredytów hipotecznych :)
J.B
Awatar użytkownika
jbb33
Witaj. Zanim zapytasz - poszukaj i poczytaj!
Posty: 9
Rejestracja: 14-11-2021
Podziękował: 6 razy

Postautor: jbb33 » 9 gru 2021, o 18:03

aikus pisze:
Nie zgadzam się natomiast z powszechnym stwierdzeniem, że latanie helikopterem jest trudniejsze.
Może być trudniejsze, ale wcale nie musi - to zależy co chcesz robić.
Z technicznego punktu widzenia jak robisz zawis, to już latasz.
I tak to się zaczyna. Robisz pierwsze zawisy, coraz dłuższe, coraz dłuższe... jak Ci coś nie wychodzi to po prostu sadzasz maszynę i cześć.

W samolocie tak nie ma.
W samolocie MUSI nadejść ten moment, kiedy MUSISZ znaleźć się w powietrzu i się ogarnąć, zrobić co najmniej jeden krąg i choćby ch****o ale wylądować.
No i ... albo sie uda, albo i nie :)

Tak wygląda zasadnicza różnica samego początku początku.

Potem różnic jest oczywiście wiele więcej - ja na początku latałem tylko helikopterem i z samolotem miałem trudne początki.
Potem często mi się myliło: jak helikopterem robiłem beczkę to dawałem gaz na maksa :D:D Albo z kolei w samolocie przy odwróceniu na plecy próbowałem dać ujemny ciąg :D:D
Przy zawracaniu przejść do zawisu...
Różnie się to kończyło, ... ale po czasie jak latałem trochę tym trochę tym to już teraz mi się chyba nie myli...


JEST trudniejsze. Albo inaczej: wymaga szybszych reakcji i innych przyzwyczajeń. Płatowiec w osi Y ma widoczne objawy zagrożenia i jak jest pułap można się ratować, w osi Z położenie zmienia się tylko w konsekwencji zmiany X i Y. X wiadomo że można tylko szybciej albo wolniej. A w heli (i dronie) rusza się we wszystkie strony. Pamiętanie o tym jest trudne jak latało się tylko płatowcami. Swojego E160 rozwaliłem o glebę w pierwszym locie bo nie doczytałem że drążek w dół = ciąg ujemny :)
J.B
Awatar użytkownika
jbb33
Witaj. Zanim zapytasz - poszukaj i poczytaj!
Posty: 9
Rejestracja: 14-11-2021
Podziękował: 6 razy

Postautor: jbb33 » 9 gru 2021, o 18:10

dawo pisze:To zależy jak często się kretuje. Przychodzi z czasem taki moment, że mylisz się coraz mniej. Dopiero nauka nowych figór powoduje zamieszanie i dezorientację.


Na zabawkach typu E119, 129 czy E130 ilość startów=ilość lądowań bez remontu. Ale przy E160 to mam jakieś 1:4. Na razie opanowałem zawis i loty po pętli z zawracaniem śmigłem ogonowym. Pewnie kwestia regulacji na aparaturze ale w moim przypadku też przestawienie się z reakcji jakie są na płatowcach na coś zupełnie z innego świata :)
J.B
Awatar użytkownika
jbb33
Witaj. Zanim zapytasz - poszukaj i poczytaj!
Posty: 9
Rejestracja: 14-11-2021
Podziękował: 6 razy

Postautor: jbb33 » 9 gru 2021, o 18:25

aikus pisze:Ale jakby to był mój model, w sensie, że bym go kupił, poskładał, zbudował i tak dalej... no to co.. .nie poleciałbym? Poleciałbym!
Podwójny pampers pod zbroję i góra - po to go zrobiłem.
Nasi pradziadkowie budowali takie samoloty gdzieś tam w stodołach a potem do nich wsiadali. I ryzykowali życie i nie jeden zginął...
To co, my modelami nie polecimy??
:)
^


Pamiętam lot sklejonym swoim pierwszym modelem F1A. Uszy skrzydła eliptyczne, każde żeberko wycinane oddzielnie (te o stałej szerokości wycinało się i szlifowało w pakiecie). Żadnych prefabrykatów, rurek itp. Zrobienie tego to jakieś 2 miesiące ciężkiej pracy. O zestawach ciętych laserem nikt nie myślał. I puszczało się to na 50 m lince, po wyczepieniu nie ma żadnego wpływu co się stanie, poza zegarowym wyłącznikiem czasowym który podnosił statecznik poziomy jako hamulec. O ile nie uciekł w dal, nie rozwalił się o drzewo można było uważać lot za udany :) Mnie się udało i rozwaliłem go na 20 którymś locie. Tutaj to były tylko koszty mojej pracy a coby nie mówić koszty części do większych heli to nie są drobne.
J.B
Awatar użytkownika
kudzu
Elita forum...
Posty: 812
Rejestracja: 27-06-2020
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 138 razy
Podziękowano: 65 razy

Postautor: kudzu » 9 gru 2021, o 18:47

Uuuuu Kolego…. Ale będziesz przepraszał
Adam
Goblin 380, XL380, Belt CPX, V911s, MX-16 HoTT
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 15946
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1685 razy
Podziękowano: 1000 razy

Postautor: aikus » 9 gru 2021, o 20:28

jbb33 pisze:
Ogólnie to miło poczytać Twoje obszerne odpowiedzi :)


I tak masz wszystkim mówić 8-)

jbb33 pisze:Jeżeli chodzi o (ogólnie mówiąc) płatowce to piankowcami można rozbijać się bez większych kosztów. Może z wyjątkiem produktów Volantexa gdzie kadłuby są przeważnie z ABS.

Nom... a ja Volantexa właśnie kupiłem.
Rangera 2400.
Ale on jest MEGA przewidywalny... stabilny jak diabli. Trzeba się albo postarać, no albo coś musi się zesrać w elektronice, żeby nim jakoś srogo przywalić.


jbb33 pisze:A teraz dzięki skośnookim myfriendom da się to zrobić bez kredytów hipotecznych :)


Ogólnie postęp... Elektronika i ogniwa litowe - to jest coś co mocno odblokowało tę branżę.

jbb33 pisze:Płatowiec w osi Y ma widoczne objawy zagrożenia i jak jest pułap można się ratować, w osi Z położenie zmienia się tylko w konsekwencji zmiany X i Y. X wiadomo że można tylko szybciej albo wolniej. A w heli (i dronie) rusza się we wszystkie strony. Pamiętanie o tym jest trudne jak latało się tylko płatowcami. Swojego E160 rozwaliłem o glebę w pierwszym locie bo nie doczytałem że drążek w dół = ciąg ujemny :)


Czekaj...
X, Y, Z.
Ail, Rud, Ele ...
... któro jest któro u Ciebie?


kudzu pisze:Uuuuu Kolego…. Ale będziesz przepraszał


Hi hi hiii... No weź go nie strasz:)

@JBB, mamy tu taką zasadę, że przepraszamy WYŁĄCZNIE za kolejnego posta pod swoim postem.
Dłuższa historia - może kiedyś geneza tego zwyczaju wycieknie z między wierszy ... ^^ 8-)
Awatar użytkownika
kudzu
Elita forum...
Posty: 812
Rejestracja: 27-06-2020
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 138 razy
Podziękowano: 65 razy

Postautor: kudzu » 9 gru 2021, o 20:34

aikus pisze:@JBB, mamy tu taką zasadę, że przepraszamy WYŁĄCZNIE za kolejnego posta pod swoim postem.
Dłuższa historia - może kiedyś geneza tego zwyczaju wycieknie z między wierszy ... ^^ 8-)

Wiem, że to nie tu pytanie, ale czy to nasz silnik nie umożliwia automatycznego łączenia postów czy po prostu tego nie chcemy?
Adam
Goblin 380, XL380, Belt CPX, V911s, MX-16 HoTT

Wróć do „Witajcie, to ja!”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości