Strona 1 z 1

Nasze początki ...

: 21 cze 2010, o 21:59
autor: tomek68
No to tak przy okazji kto i kiedy od czego zaczynał ?
Ja zaczynam- dopisywać się :
popełniłem kiedyś jaskółkę to mój pierwszy model ( grubo ponad 30 lat temu potem było coś jeszcze i dluuuuga przerwa)

Re: Nasze początki ...

: 22 cze 2010, o 11:32
autor: Ramotny
Moja historia jest niemal identyczna...
Gdzieś chyba w '74 albo '75 na wakacjach, razem z ojcem zbudowaliśmy - jakżeby inaczej - Jaskółkę. Model tak dobrze nam się udał że w drugim locie jak go termika chwyciła to poooooszedł.... i przepadł :cry: .
Potem niewiele się działo aż do pierwszej klasy liceum ('78) - wtedy postanowiłem "pójść na całość" i do wcześniej zakupionej aparatury Graupner C4 (27MHz, za całe 100$!) dobudować dwupłatowego Wicherka 1,8m z silnikiem MOKI 10ccm (na ówczesne czasy - silnik full wypas. Zresztą mam go do dziś). Zaplanowałem że go zbuduję w ramach zajęć ZPT ale jakoś tak wyszło że wkrótce po rozpoczęciu roku wyjechaliśmy za granicę na kontrakt :( . Potem matura, studia (MEL) i jakoś tak zeszło bez modelarstwa (mały przerywnik '83 na auto RC). Dłuuuuga cisza trwała aż do października 2008 kiedy MLP (Moja Lepsza Połowa) powiedziała "Wiesz co? Nie mam pomysłu na prezent dla Ciebie na Gwiazdkę... Pomyślisz nad czymś?" :idea: .
Akurat wtedy przed oczami przemknął mi King na Allegro no i dalszego ciągu łatwo się domyśleć... :P Z dokładnością do miesiąca moja przerwa trwała równiutkie 30 lat ale za to teraz nadrabiam te stracone lata w tempie kosmicznym... już mi "hangar" pęka w szwach.... :lol:

Re: Nasze początki ...

: 22 cze 2010, o 19:58
autor: private9
tomek68 pisze:No to tak przy okazji kto i kiedy od czego zaczynał ?
Ja zaczynam- dopisywać się :
popełniłem kiedyś jaskółkę to mój pierwszy model ( grubo ponad 30 lat temu potem było coś jeszcze i dluuuuga przerwa)


Tomek :) toś się rozpisał.
Ja w szkole podstawowej modelarnia, jaskółka i favorit (czeski z kadłubem plastikowym) , później modele redukcyjne, i tak najpierw mały modelarz, zacząłem od samolotów , poprzez czołgi a skończyłem na statkach :) . Później na modelarni obadałem model na uwięzi i modele samolotów RC ale to wszystko było za drogie i się zakończyło. Szkoła, Studia, przerwane studia, wojsko, chwilowa praca w wojsku 28 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego Rędzikowo :), później praca w energetyce, i jak to wszystko się uporządkowało i były pieniądze na hobby, to zająłem się RC CARS, popełniłem w 2005 roku II-wce MP w klasie TOP STOCK SENIOR a później II-wce MP w klase E-18 Standard. Później w 2007 roku stwierdziłem że chyba trzeba spojrzeć w niebo i wybrałem najtrudniejsze czyli heli , ( po drodze były 4 samoloty ale to do odstresowania) i tak zostało i heja. :banana: :banana: :banana: :banana: Od 2009 roku testuję wszystkie modele dla Compassa, i jest fajnie.

Re: Nasze początki ...

: 23 cze 2010, o 03:14
autor: Blade
Swój pierwszy model dostałem w wieku nie wiem czy wogóle 3 lat ale go pamiętam! :) Nie był to śmigłowiec rc ale jakiś plastikowy pasażerski samolot 4 silnikowy, pamiętam, że silniki miał w skrzydłach i ten kto gowykonał nie pomalował go :D Chyba od dziadka go dostałem. Pamiętam jeszcze kilka innych modeli z wczesnego dzieciństwa. Np. ojciec kiedyś zbudował mi taka gumówkę, której konstrukcja była dość skomplikowana. Była to niemalże makietka czegoś w rodzaju pipera. Pokryta w całości jakimś pomarańczowym papierem japońskim przez który było widać konstrukcję. Chyba model w stylu współczesnych modeli hackera.
Później po przeprowadzce do krzesin w wieku 6 lat się zaczęło na dobre, huk migów 21 był skuteczną indoktrynacją :) Pierwsze kontakty z modelami to PRLowski kiosk a później modele z CSH, jakieś rzutki i inne takie (najbardziej mi się podobała taka gumówka żak - żółto-zielona, pięknie to latało) i modelarnia w pałacu Kultury 4 lata, później jakoś już mi się nie chciało w kółko sklejac jaskółek, druhów, zefirów i innych szyboli więc zrezygnowałem (tam było strasznie nudno i wszystko się ciągnęło jak flaki z olejem, jedynie wiszace na ścianach makiety i modele w gablotach w korytarzach były zachęcające), czasami sam popełniałem jeszcze jakieś sosnowo-balsowe wybryki. Kiedyś ojciec mi kupił czeski depronowy zestaw cesny z silniczkiem na CO2 ale to był wolnolatający samolot na naboje od syfonu, to była jazda :D
Długo modelarstwo redukcyjne plastik i ulubiony karton jeszcze za dzieciaka i ogólnie do szkoły średniej głowa pełna lotnictwa... później długa pauza kiedy czynniki zewnetrzne spowodowały, że musiałem odstawić marzenia i zabawki na boczny tor i dopiero niedawno mnie zakręciły heliki. Nie wiem czemu. Jako dzieciak mialem pełno "Modelarzy" i zawsze marzyłem o RC czytając po kilkanascie razy książki W.Schiera ale to były zawsze samoloty a nie heli wtedy nigdy nie było mnie stac nawet na silnik 2,5 cm do samolotu, choć w czasach "modelarni" byłem kiedyś w piwnicy takiego dziadka, który produkował silniki modelarskie na "zachód" na ul Strzeleckiej w podwórzu. Miał stoły zasłane silnikami. Pokazywał mi swój prototyp silnika odrzutowego, który jak twierdził wynalazł przed niemcami :D Tak sobie myślę z obecnej perspektywy, pewnie jakas firma w USA zatrudniała go na takiej zasadzie jak teraz się zatrudnia chinoli i nikt nawet o nim nic nie wiedział.
Same śmigłowce RC zawsze mnie dziwiły, że ludzie wogóle się w to bawia. Ani to nie przypomina śmigłowca ani nic w tym pięknego (przynajmniej do niedawna tak myślałem ;) ). Dopiero era youtube gdy można było zobaczyć jak to lata chyba spowodowała jakąś zmianę myślenia :)

@Grześ - na ZPTach w podstawówce tez budowałem model tyle że jakiegos czeskiej produkcji Miga 15UTI. Nauczyciel podszedł do nas (bo było nas 3 takich napaleńców) i to co pamiętam to, że mieliśmy ubaw po pachy bo zapytał czy jako spoiwa używamy... plasteliny? :D

Re: Nasze początki ...

: 23 cze 2010, o 18:10
autor: Gmeracz
Ja puściłem z balkonu na 4-piętrze model samolotu z Małego Modelarza.
Pięknie pikował... Pies go zjadł zanim zbiegłem :wall:

Re: Nasze początki ...

: 25 cze 2010, o 07:54
autor: private9
To ja miałem lepsze pomysły, modele papierowe puszczaliśmy z balkonu, ale podpalone :) była zadyma ostra.

Re: Nasze początki ...

: 25 cze 2010, o 08:35
autor: formica
Haha teraz sobie też przypomniałem moje początki. Najpierw były latające modele gumowe :) tzn jako gnojki w "smingus dingus" kupowaliśmy prezerwatywy napełniali wodą i puszczali z pierwszego piętra klatki bloku obok przechodniów, potem uciekaliśmy strychem do klatki obok :). Następnie pamiętam jakoś to była 7 klasa podstawówki z kumplem wyprodukowaliśmy około 300 samolocików z papieru, a to z lenistwa bo nie chciało nam się chodzić z dachu bloku na dół po puszczeniu jednego więc był zapas.
Rok później dostałem na urodziny od brata prawdziwy model szybowca hande made zrorobiony przez niego w miejskiej modelarni. Aparatur nie było więc puściliśmy go na wsi....ale odleciał sobie w siną dal. Miał tak z 1.5 rozpiętości był piękny.
Dopiero w liceum kupiłem sobie aparature hiteca 4 kanałową ale podłączyłem ją dość niepoprawnie i nauczyłęm się przez to latać w modzie 3. pierwszy śmigłowiec to walkera 36. zarazem pierwszy śmigłowiec, przez który sam musiałem sobie szyć stopę bo żył on własnym życiem. A potem to już tylko heli innej maści, parapety jakoś mnie nie wciągały.

Re: Nasze początki ...

: 26 cze 2010, o 07:01
autor: Beier
W wieku 10 lat skleciłem Jaskółkę, OSĘ oraz dwie gumówki które startowały z dechy podpartej pustakami jak z pokładu lotniskowca. Pamiętam to bieganie ekipą do kolegi który był chory ale miał dużo gumy i rzucał nam z okna - tak katowaliśmy te gumówki że kilometrami szła. Potem długa przerwa. Dostałem z firmy wyrównanie z coś tam i nie mając co zrobić z tą kasą postanowiłem spełnić marzenie z dzieciństwa i kupić śmigłowiec. Niestety byłem nieuświadomiony i kupiłem Belta CP v2. Po półrocznej męczarni model poszedł do kibla bo nie było co z niego zbierać i kupiłem Reksa 450 Sport - ten stan utrzymuje się do dzisiaj. Jednakże postępująca modeloza już domaga się czegoś większego :twisted:

Re: Nasze początki ...

: 27 cze 2010, o 01:13
autor: Gmeracz
private9 pisze:To ja miałem lepsze pomysły, modele papierowe puszczaliśmy z balkonu, ale podpalone :) była zadyma ostra.

Dooobre, tylko zależy gdzie kto mieszka. Ja wolałem odtwarzać Bitwę o Anglię jak zestrzelony samolot płonie po zderzeniu na ziemi ze zbiornikami paliwa na lotnisku...

Po saletrę się szło do apteki... Tylko pani pytała po co komu tyle... Ale życie pokazało, że to był pikuś... Później było tylko weselej...

Re: Nasze początki ...

: 13 lip 2010, o 22:08
autor: edek
Moja przygoda... zaczela sie,dwa dniii temu. Kiedy, wpie....em sloik drzemu,joł. :rotfl: (Lech Roch Pawlak)

Od dziecinstwa lubilem rozwalac wszystkie zabawki ktore sie ruszaly. BYlem kolekcjnerem glownikow i silnikow (mam do dzis 2 pudelka przeroznych)
W wieku okolo 12 lat skonstruowalem pierwsza lodke RC z buteli 1.5L przecietej na pol. Elektornika pochodzila z jakiegos samochodu 2ch. Potem byl poduszkowiec,elektronika podobnie do tego z 1 kanalu zorbilem 2,ale mechanicznie - mialo sie ten leb.
Nastepnie byla cala masa podobnych projektow... zajaralem sie elektornika,to byla moja pasja przez kolo 2-3 lat i pewnego dnia zdecydowalm,ze nie ma sensu marnowac na to czas bo nie udalo mi sie pojsc na kierunek ktory chcialem. Dzis tego bradzo zaluje :/

Jakies niecale 3 lata temu,zrobilem taki prosty prototyp smiglowca (bardzo prymitywna konstrukcja na silnikach szczotkowych,z kartonu i balsy. Nawet nie mial flybara) Po nieudanych probach ulotnienia zaczalem przeszukiwac ebay w celu zakupu jakiejs zabawki latajacej.
Potem trafilem na forum ep... Nosilem sie z zamiarem kupna Belta Cp. Wyczail mnie tam Cezar ktory tez mieszka w BXL i zlozyl mi propozycje kupna jego MiniTitana... i tak to sie zaczelo.

Pierwszy lot 9ego maja 2008 (tak lot,po 1,5 tyg cwiczenia w Aerofly wisialem we wszystkich kierunkach i jakos sie tam posowalem do przodu i w boki..:P). POlatalem z 2 miesiace ,przerwa miesiac,potem polatalem i sprzedalem. Rozpoczalem przygodne ponownie ,pod koniec czerwca 09. Od tego momentu tez mialem kilka miesiecy przerwy. Srednio po miesiac na poczatku z braku kasy na czesci,ale pod koniec roku zaczalem sie rozkrecac. DOstalem sie do Rcer'a,teraz Gaui... i co bedzie dalej,zobaczymy.

Ale sie rozpisalem...

Re: Nasze początki ...

: 14 lip 2010, o 01:07
autor: edek
NO i jak moglem zapomniec.... skladalem tez modele samolotow i statkow redukcyjnych,takie z plastiku. Kazda czesc sie odrywalo z takiego szablonu,kleilo i na koniec malwoalo. To bylo cos...

Re: Nasze początki ...

: 14 lip 2010, o 01:19
autor: tomek68
A jeszcze coś mi się przypomniało,barrrdzo dawno temu krótka lecz burzliwa przygoda z balonami (modelami)

Papierniczy bibuła szablony klej,rynna plus denaturat-kupa roboty i pięć minut zabawy a czasami spory ogień. :lol:

Re: Nasze początki ...

: 14 lip 2010, o 21:34
autor: AdamskY
u mnie się zaczęło kiedy w wieku 8 lat dostałem 3 identyczne (chyba 1:10) Mercedesy "zdalnie sterowane" i jednego pilota do nich :D. zasilane były one tzw bateriami "paluszki" które nadmiernie wykupywałem z kiosku Ruchu, były tez modele sklejane, statki z kory i inne rożne pomysły. Potem dłuuuuga przerwa, jakoś mi się odechciało i nie było funduszy. Dopiero 5 lat temu nabyłem ponownie spalinowke Tamiya 1:10 i dym poszedł z tłumika. Potem była żaglówka, walkera22e, Bercik, 2 speed-boty, corsair, clone 450 x 3 i T-rex 500. i na tym na razie koniec bo nie wygram kolejnej bitwy ze skarbnikiem o nowy model ;)

Re: Nasze początki ...

: 22 lip 2010, o 10:20
autor: elektromar
Ja tez zaczynałem od jaskółki , heh pamiętam że pół roku pilnikiem wręgi szlifowałem , a instruktor podchodził ,spojrzał
i oczywiście żle :lol:
A potem zajmowałem się czymś takim


[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=k0pj7B9kdKo&feature=related[/youtube]
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=xKKGCciADaY&feature=related[/youtube]
Ale się nitro nawąchałem :ugeek:
TE na filmach jeżdzą bez nitro ,bo zakazali nie wiem w którym roku to było.
Alkohol 80% rycyna 20% mniej więcej.
pozdrawiam Marek