Dobry wieczór we Wrocławiu
: 7 lut 2015, o 21:45
Cześć!
Mam na imię Mikołaj, jestem jak się można było domyśleć z Wrocławia.
Przygodę swoją z helikami zacząłem w 2008 roku. W centrum handlowym człowiek latał sobie helikopterkami które sprzedawał, spodobało mi się to, i wkrótce stałem się w drodze obdarowania właścicielem Syma 608 Mosquito.

Niestety latanie tym ustrojstwem nie było łatwe. Nadajnik nie zawierał potencjometrów, tylko kilkupozycyjne styki, więc zawis w jednym miejscu był niemożliwy. Latanie polegało na ustawicznym podlatywaniu góra-doł, ciągłej korekcie ogona przyciskami trymowania przy każdej zmianie gazu oraz wraz z wyczerpywaniem się baterii. Nie dało się więc lecieć tym w linii prostej, szczególnie po wyczerpaniu zakresu trymu. Tak więc jak przygodę z lataniem rozpocząłem, tak szybko ją i zakończyłem.
Przewiń do przodu do jesieni 2014 - kiedy to odkryłem tego gruchota na dnie szuflady i stwierdziłem ze może jednak warto spróbować z czymś co lepiej lata. Po dogłębnym przeszukaniu zasobów internetu pod kątem rekomendacji dla moich potrzeb i możliwości, stałem się właścicielem Blade mSR. Okazało się że latanie może być fajne, nawet jeżeli jest początkowo trudne i stanowi wyzwanie dla umiejętności kojarzenia kierunków nie siedząc w kabinie. Każdy manewr kończący się ostatecznie ominięciem śmiertelnie twardych i płaskich ścian sprawiał niesamowitą przyjemność. Ostatecznie nabyłem tyle wprawy że już bezstresowo latałem sobie w sypialni wokół żyrandola.
Nadszedł czas na upgrade - pod choinką pojawił się Blade nanoCPX. Tutaj latanie wokół żyrandola już przestało być łatwe. Sukcesem jest dla mnie obecnie fakt że nadal nie skosiłem sobie żyrandola ani górnej części czaszki. Na razie jestem na etapie ćwiczenia zawisu i niewpadania w ściany. Fakt że w większości przypadków po włączeniu TH helik spada na miękkie łóżko na pewno przedłuża mu życie.
W międzyczasie jeszcze kupiłem używany Blade mCX2, bo byłem ciekaw jak lata normalny 2-wirnikowiec, bo miałem nadzieję wciągnąć córkę w hobby, bo chciałem mieć taki powiedzmy komplet małych śmiglaków Blade'a, i bo mCX2 fajnie mruga diodami jak lata. No więc lata dobrze, ale nudno, córka się nie wciagnęła, a ja wróciłem do męczenia nanoCPX.
A to moja drużyna:

A moje dalsze plany?
W ciągu miesiąca-dwóch zamierzam sobie złożyć z kitu jakąś fajną 450-tkę. Przegrzebuję w tym celu kolejne czeluści internetu i chłonę wiedzę aż dymi. Głównie google mnie kieruje na rcgroups albo helifreak, ale tutaj na tym forum też kilka ciekawych artykułów znalazłem oraz interesujących linków. Tak więc postanowiłem się zarejestrować. Trochę dlatego że być może będę jednak potrzebował jakichś porad przy składaniu, trochę dlatego że pewnie będę się chciał pochwalić tym co złożę, a głównie dlatego że będę chciał pewnie w realu poznać lokalnych doświadczonych pilotów i ich wykorzystać. Ich doświadczenie znaczy się.
Pozdrawiam!
DDS
Mam na imię Mikołaj, jestem jak się można było domyśleć z Wrocławia.

Przygodę swoją z helikami zacząłem w 2008 roku. W centrum handlowym człowiek latał sobie helikopterkami które sprzedawał, spodobało mi się to, i wkrótce stałem się w drodze obdarowania właścicielem Syma 608 Mosquito.

Niestety latanie tym ustrojstwem nie było łatwe. Nadajnik nie zawierał potencjometrów, tylko kilkupozycyjne styki, więc zawis w jednym miejscu był niemożliwy. Latanie polegało na ustawicznym podlatywaniu góra-doł, ciągłej korekcie ogona przyciskami trymowania przy każdej zmianie gazu oraz wraz z wyczerpywaniem się baterii. Nie dało się więc lecieć tym w linii prostej, szczególnie po wyczerpaniu zakresu trymu. Tak więc jak przygodę z lataniem rozpocząłem, tak szybko ją i zakończyłem.
Przewiń do przodu do jesieni 2014 - kiedy to odkryłem tego gruchota na dnie szuflady i stwierdziłem ze może jednak warto spróbować z czymś co lepiej lata. Po dogłębnym przeszukaniu zasobów internetu pod kątem rekomendacji dla moich potrzeb i możliwości, stałem się właścicielem Blade mSR. Okazało się że latanie może być fajne, nawet jeżeli jest początkowo trudne i stanowi wyzwanie dla umiejętności kojarzenia kierunków nie siedząc w kabinie. Każdy manewr kończący się ostatecznie ominięciem śmiertelnie twardych i płaskich ścian sprawiał niesamowitą przyjemność. Ostatecznie nabyłem tyle wprawy że już bezstresowo latałem sobie w sypialni wokół żyrandola.
Nadszedł czas na upgrade - pod choinką pojawił się Blade nanoCPX. Tutaj latanie wokół żyrandola już przestało być łatwe. Sukcesem jest dla mnie obecnie fakt że nadal nie skosiłem sobie żyrandola ani górnej części czaszki. Na razie jestem na etapie ćwiczenia zawisu i niewpadania w ściany. Fakt że w większości przypadków po włączeniu TH helik spada na miękkie łóżko na pewno przedłuża mu życie.
W międzyczasie jeszcze kupiłem używany Blade mCX2, bo byłem ciekaw jak lata normalny 2-wirnikowiec, bo miałem nadzieję wciągnąć córkę w hobby, bo chciałem mieć taki powiedzmy komplet małych śmiglaków Blade'a, i bo mCX2 fajnie mruga diodami jak lata. No więc lata dobrze, ale nudno, córka się nie wciagnęła, a ja wróciłem do męczenia nanoCPX.
A to moja drużyna:

A moje dalsze plany?
W ciągu miesiąca-dwóch zamierzam sobie złożyć z kitu jakąś fajną 450-tkę. Przegrzebuję w tym celu kolejne czeluści internetu i chłonę wiedzę aż dymi. Głównie google mnie kieruje na rcgroups albo helifreak, ale tutaj na tym forum też kilka ciekawych artykułów znalazłem oraz interesujących linków. Tak więc postanowiłem się zarejestrować. Trochę dlatego że być może będę jednak potrzebował jakichś porad przy składaniu, trochę dlatego że pewnie będę się chciał pochwalić tym co złożę, a głównie dlatego że będę chciał pewnie w realu poznać lokalnych doświadczonych pilotów i ich wykorzystać. Ich doświadczenie znaczy się.
Pozdrawiam!
DDS