O! Tak. To na pewno.
Wszystko na początku robisz powoli.
Pirozawis? Panie, to wyższa szkoła jazdy tak naprawdę.
Najpierw, wisisz tyłem do siebie, potem lekko pod skosem w lewo, w prawo, coraz bardziej, coraz bardziej, w końcu pod kątem 90* bokiem... i jeszcze dalej... w lewo, w prawo, aż w końcu dochodzisz co zawisu dziobem do siebie...
... Wtedy możesz zacząć powoli obracać helikopter cały czas w osi pionowej.
POWOLI.
I cały czas kontrolować zawis używając do tego jak najmniej cykliki - tylko drobne korekty, żadnych dużych ruchów.
I - voila! Masz pirozawis.
A potem stopniowo coraz szybciej.
Potem to samo ćwiczysz na plecach.
Ćwiczysz ćwiczysz i cały czas powtarzasz, przypominasz utrwalasz sobie pirozawis na brzuchu, bo bardzo łatwo doprowadzić do sytuacji, że na plecach czujesz się pewniej niż na brzuchu. Serio! To się wydaje abstrakcyjne, ale tak się bardzo często dzieje, a to źle.
Dochodzisz do momentu kiedy umiesz tak samo pirozawis na plecach i na brzuchu...
... no i - jesteś za 5 dwunasta, żeby mieć piroflip
:D
...
I te pięć minut to jest właśnie coś na czego temat ja tylko teoretyzuję.
Bo o ile pirozawis na plecach i na brzuchu jakoś tam umiem, o tyle piroflip, jest dla mnie kompletną abstrakcją.
Umiem zrobić jakiś tam ... ćwierć piroflip, czy może nawet pół piroflip (nie wiem, nie umiem tego policzyć), ale pełny piroflip - nie.
I znam naprawdę niewielu pilotów którzy to potrafią.
Tutaj warto też wspomnieć czym tak naprawdę jest piroflip. Taki pełny.
No i definicja z którą się spotkałem wiele razy, mówi, że jest to co najmniej 1,5 obrotu w osi pionowej na flipa - to po pierwsze, po drugie, obydwie te figury mają trwać JEDNOCZEŚNIE.
Czyli nie tak, że robię półtora piruetu, flip, półtora piruetu, flip - nie nie nie, to nie jest piroflip.
Piroflip jest wtedy kiedy obie te figury trwają jednocześnie.
No i to jest właśnie coś czego nie umiem i nic nie wskazuje na to, żebym się nauczył.
Ale dla uczciwości należy też przyznać, że od gdzieś tak co najmniej dwóch lat trochę zarzuciłem naukę nowych rzeczy. Latam głownie to co umiem, doskonalę, ćwiczę precyzje, albo w ogóle nic nie ćwiczę i po prostu się bawię.
A że nie jestem nie wiadomo jak zdolny, no to postęp się zatrzymał
Nie ubolewam z tego powodu, nigdy mi jakoś bardzo nie zależało na tym, żeby wywijać nie wiadomo jakie figury, zasadniczo doszedłem do etapu w którym bardzo mało kretuję z powodu błędów pilota i to był mój główny cel.
tak, że tak. tak to z mojej strony wygląda.
...
rozpisałem się jak dawniej
Jak za dobrych czasów.
Mam nadzieję, że komuś się przyda.