Ja do sterowania śmigłowca podchodzę od strony rozłożenia ciśnień - bo przecież każdy lot, nawet płatowcem opiera się na ciśnieniach (konkretnie różnicy ciśnień)
Śmigłowiec w zawisie, w wyidealizowanej sytuacji powinien mieć równomierny rozkład ciśnień pod dyskiem głównego rotora.
Jeżeli ma się teraz pochylić w którąkolwiek stronę to gdzieś te ciśnienia muszą się zmienić. Prawda?
Podejście "klasyczne" sugerowałoby, że aby pochylił się do przodu ciśnienie pod rotorem po stronie belki ogonowej powinno się zwiększyć, a z przodu zmniejszyć.
"Teoria precesji żyroskopowej" zakłada, że: aby pochylić śmigłowiec do przodu (patrząc z góry na roto godzina 12) należy zwiększyć ciśnienie prawej stronie rotora (godzina 3) [przy założeniu że wiruje on zgodnie z ruchem wskazówek zegara], a po lewej zmniejszyć (godzina 9). Zjawisko precesji zrobi już swoje i obróci heli o 90* później.
Dla mnie, aby wykazać że "teoria precesji żyroskopowej" jest prawdziwa należy tylko eksperymentalnie wykazać, że kiedy pochylamy prawy drążek do przodu bardziej dmucha po prawej stronie.
Jeżeli tak nie będzie znaczy, że teoria t nie ma znaczącego wpływu na nasze maszyny.
Poczyniłem już nawet pierwsze kroki eksperymentalne na zwłokach mojego protoska, ale z braku kadzidełek

trudno jest jednoznacznie wykazać gdzie bardziej dmucha.
Czy ktoś ma jakieś uwagi? Obiekcje?
Zgadzacie się z tym tokiem rozumowania?
Co jest nie zapisane zmierza do nieistnienia...