Trenerek na noc

A tak na prawdę to głównie piankoloty. Bixlery, bety i inne wynalazki.
Awatar użytkownika
mwx
Olimp forum
Posty: 7200
Rejestracja: 23-09-2016
Lokalizacja: Poznań West
Podziękował: 45 razy
Podziękowano: 619 razy
Kontaktowanie:

Postautor: mwx » 28 lut 2019, o 10:01

Spośród wszystkich możliwych popychaczy samolotowych wygrywają te... śmigłowcowe. Jak chodzi o precyzję, trwałość i eliminację luzów to nie ma nic lepszego niż snapy na kulkach.
Awatar użytkownika
Artja
Garage Manager
Posty: 5055
Rejestracja: 21-10-2013
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 271 razy
Podziękowano: 474 razy

Postautor: Artja » 28 lut 2019, o 11:39

Zgadzam się, snapy i kulki to cymes, ale dość upierdliwe w wykonaniu, montażu i regulacji. Do pianki IMO przerost formy nad treścią. Krecik w helikach raczej nie bardzo, więc wpadnie w kolomyjke doboru kulek, snapow, docinania i gwintowania końcówek popychaczy
Pozdrawiam,
Jacek
Awatar użytkownika
omcKrecik
Maharadża Pendżabu
Posty: 1777
Rejestracja: 11-12-2016
Lokalizacja: Las niedaleko Pułtuska (to nie moja wina)
Podziękował: 217 razy
Podziękowano: 84 razy

Postautor: omcKrecik » 28 lut 2019, o 14:53

Podatność samej pianki zminimalizowałem j.w. - wstawkami z pręcików węglowych, przenoszącymi i rozprowadzającymi siły z podstawy rożka. Zawiasy oczywiście tak, zapomniałem napisać - z wstawek poliestrowych, handlowe czeskie. Coś tam jeszcze daje taśma pakowa (głównie uszczelnienie), same przetłoczenia EPP robiące jako zawiasy dały mi się poznać jako słabe i nietrwałe, męczą się szybko.
Artja pisze: Krecik w helikach raczej nie bardzo, więc wpadnie w kolomyjke doboru kulek, snapow, docinania i gwintowania końcówek popychaczy

Eee tam, żadna kołomyjka... Wykonywanie popychaczy od 0,8 do 6 mm to u mnie normalka (do modelarstwa najgrubiej 2, sporadycznie 2,5mm), snapów i kulek kiedyś nakupiłem trochę i tu dobór faktycznie trochę myśli zajmuje, ale jakichś masakrycznych zagwozdek z tym nie doświadczyłem. Tylko roboty czasem krzynkę, walka z lenistwem to najtrudniejszy punkt programu :oops:
Ożenienie rożka z kulką powoduje przesunięcie wektora siły od popychacza daleko poza pionową płaszczyznę symetrii rożka, co skutkuje jego niepożądanym wyginaniem. Te fabryczne baryłki robią to samo, ale mniej niż kulka bo przeciwdziała sztywność samego popychacza. W poprawionym DIY wykonaniu zmniejszyłem to przesunięcie i jeszcze usztywniłem popychacz tą nasuniętą i klejoną igłą do zastrzyków. Snapka widlastego (ideał) nie idzie tam wstawić, bo gniazdo serwa jest tak usytuowane fabrycznie, że popychacz byłby zanadto ukośnie. I tak tyci jest, ale nieznacząco.
mwx pisze:Spośród wszystkich możliwych popychaczy samolotowych wygrywają te... śmigłowcowe. Jak chodzi o precyzję, trwałość i eliminację luzów to nie ma nic lepszego niż snapy na kulkach.

Zgadzam się. Ale najmniejsze kulki jakie spotkałem to 4mm, do małych modeli bywają ciut za duże.
Artja pisze:Do pianki IMO przerost formy nad treścią.

Niekoniecznie, w dużych piankolotach też są spore siły. Nie aż takie jak w helikach, ale ich trwałość jest dla mnie cenną cechą.
Pozdrowionka od... Andrzeja
Nie umiem latać tak jak Wy, ale się uczę.
W ogóle ciągle się uczę. Wszystkiego, czasem od nowa...
Awatar użytkownika
mwx
Olimp forum
Posty: 7200
Rejestracja: 23-09-2016
Lokalizacja: Poznań West
Podziękował: 45 razy
Podziękowano: 619 razy
Kontaktowanie:

Postautor: mwx » 28 lut 2019, o 16:05

W mikrusach znajdziesz kuleczki 3.5mm. Nie ma to znaczenia, założę się że różnica w masie pomiędzy 2 snapami z kulkami a tą baryłką byłaby bardzo niewielka.

Dla mnie to najwygodniejsze i najczystsze rozwiązanie pod każdym względem, no ale wiadomo - do pianki to nawet markowa taśma klejąca jest przerostem formy nad treścią :D
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 15948
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1684 razy
Podziękowano: 1001 razy

Postautor: aikus » 28 lut 2019, o 17:58

Ja w kombatach reguluje długość popychaczu robiąc V'ke w połowie.
Przeguby mocujące do orczykow to 'Zetki' wygięte z drutu....
W sumie to poza high performensami najchętniej wszędzie bym tak robił.
Awatar użytkownika
omcKrecik
Maharadża Pendżabu
Posty: 1777
Rejestracja: 11-12-2016
Lokalizacja: Las niedaleko Pułtuska (to nie moja wina)
Podziękował: 217 razy
Podziękowano: 84 razy

Postautor: omcKrecik » 28 lut 2019, o 19:42

mwx pisze:W mikrusach znajdziesz kuleczki 3.5mm.

Dzięki, cenne info.
mwx pisze: różnica w masie pomiędzy 2 snapami z kulkami a tą baryłką byłaby bardzo niewielka.

Jest - na korzyść kulki. Zwłaszcza, gdy zrobić drążoną i śrubką też... :mrgreen:
Znacie jakieś inne przegięcie pały, które to przebija ?
Bo krecik to owszem, zna ale nie powie :P
Ale coś w tym stylu - jak sprzęgnąć cięgno stalowe 0,8 mm ze snapem widełkowym ? W snapku jest otwór sześciokątny, przewidziany na gwint M2 - takie samogwintowanie podatnego tworzywa wkręcanym twardym elementem, w zamyśle twórcy standardową handlową końcówką cięgna, mosiężną zazwyczaj. Prosty i niezawodny to patencik, powszechnie stosowany. Snapek ma w widełkach sworzeń mosiężny z zatrzaskiem quasi-kulkowym, też bardzo dobre rozwiązanie. Do kupienia za grosze w komplecie z rożkiem także poliamidowym, sztywnym ale niełamliwym, mosiądz z tym ładnie współpracuje. Są różne wymiary takich kompletów.
No cacy, ale co z tym stalowym druciszczem 0,8 zrobić... hmm
A na ten przykład to:

20190225_183956.jpg

20190225_184011.jpg


Najpierw zatoczyć kawałek pręcika mosiężnego na fi 1,95 i nagwintować M2 na odcinku niezbędnym do pokrycia zakresu regulacji - czyli na ok. 7-8 mm. Jeszcze w tokarce nawiercić centralne wgłębienie dla naprowadzenia wiertła, obustronnie.
Potem w wiertarce stołowej (lub z dobrym statywem) nawiercić w płaskiej grubej sklejce otwór 1,9 + jako dokładnie prostopadły uchwyt roboczy dla wierconego pręcika. I w końcu ostrożnie przewiercić ów pręcik wiertłem fi 0,7 , poprawić fi 0,8 - to dla uzyskania cylindryczności i dokładnej średnicy otworu. Szerokość skrawanego wiertłem wióra ma wpływ na kształt i średnicę wierconego nim otworu, wynika to z pewnych niedoskonałości i specyfiki pracy wiertła spiralnego.

20190225_183849.jpg

(to najgrubsze wiertło to fi 2,00 - wierciłem uchwycik technologiczny do złapania fi 2 w tokarce, którego nie pokazałem)

Na koniec wkleić ten interes na cięgno Loctite 638, przy ok. 50..60*C :

Tak wygląda ten czeski dobry snapek widełkowy:

20190225_212101.jpg

Użyłem takich przy cięgnach Bowdena na SW i SK, od strony serwa są "zetki", o których pisze Aikus)

Jeszcze złożenie tych krecikowych baryłek:

20190225_211823.jpg


mwx pisze: no ale wiadomo - do pianki to nawet markowa taśma klejąca jest przerostem formy nad treścią

aikus pisze:Ja w kombatach reguluje długość popychaczu robiąc V'ke w połowie.
Przeguby mocujące do orczykow to 'Zetki' wygięte z drutu....
W sumie to poza high performensami najchętniej wszędzie bym tak robił.


Wszystko poniekąd słuszna prawda i cacy, ale do czasu... Kłopoty zaczynają się, gdy sprzęt nie lata tradycyjnie sporadycznie godzinkę - dwie na tydzień, tylko 3 -4 dziennie. Nagadali mi, że ćwiczenie tworzy...tego, no... więc ćwiczę, eksperymentuję, ulepszam, pogarszam, ganiam krety, mówię brzydkie słowa, wymyślam jakieś cuda na kiju... Czasem dosłownie, zasięg odbiorników tak sprawdzałem - na 10-cio metrowym maszcie z patyków. Więc sprzęt sporo czasu jest w powietrzu i bezlitośnie ujawnia słabe, nietrwałe miejsca wymagające ciągłego dozoru lub obsługi. Te elektrolity na pakiecie trakcyjnym to też to. Z rowerków się to wzięło, nie przewidziałem bo zbyt mało wiedziałem - to, co wstecznie oddaje ESC do zasilania jest zabójcze dla akumulatorów. Tylko PbS-y były na to względnie odporne (ale też w końcu padły), lipolki Kokama umarły mi przedwcześnie. Dłuższy temat...
Bojąc się, że nie ogarnę w końcu obsługowo tych moich latadeł staram się zrobić co potrafię, żeby nie zwątpić. A sprzęty do pokazów powinny jeszcze spełniać dodatkowe wymagania, nie mówiąc już o tych potrzebnych wypasach w światełka czy instalacje do zapalników świec dymnych i inne takie siupy...
Więc może i to wygląda jak przerost formy nad treścią - to często stawiany mi zarzut, chyba najczęściej - ale będę tak robił nadal, bo się to sprawdza w bezlitosnej praktyce. Po cichu liczę na to, że ktoś mądrzejszy podpowie mi lepsze rozwiązania, które też spełniają takie znacznie podwyższone wymogi a są prostsze i mniej pracochłonne.
Te "zetki" nie są wcale takie złe, pod warunkiem, że są dobrze wygięte i współpracują z poliamidowym orczykiem. Wtedy nawet trwałość jest całkiem niezła. Oby nie za cienkie do przenoszonych sił.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 28 lut 2019, o 20:01 przez omcKrecik, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrowionka od... Andrzeja
Nie umiem latać tak jak Wy, ale się uczę.
W ogóle ciągle się uczę. Wszystkiego, czasem od nowa...
Awatar użytkownika
mwx
Olimp forum
Posty: 7200
Rejestracja: 23-09-2016
Lokalizacja: Poznań West
Podziękował: 45 razy
Podziękowano: 619 razy
Kontaktowanie:

Postautor: mwx » 28 lut 2019, o 19:58

Jak nie chcesz wstecznych prądów to załatw sobie ESC z tzw. freewheelingiem. One mają przy mosfetach dodatkowych transów którzy wysyłają wspomniane prądy gdzie trzeba.
Awatar użytkownika
omcKrecik
Maharadża Pendżabu
Posty: 1777
Rejestracja: 11-12-2016
Lokalizacja: Las niedaleko Pułtuska (to nie moja wina)
Podziękował: 217 razy
Podziękowano: 84 razy

Postautor: omcKrecik » 28 lut 2019, o 20:10

A ja się wczoraj głowiłem po lekturze bezcennego HT, co to za "wolne koło" czy co... No, ten freewheling właśnie :plask:
Możesz coś przybliżyć o tych elementach na mosfetach ? W co mocniejszych ESC dokładam diody Schottky'ego pomiędzy dreny a żródła (nie żródła prądu, tylko jedno wyprowadzenie mosfeta tak się zowie - source) i możliwie duże pojemności SMD pomiędzy górne i dolne mosfety. Diody integralne w mosfetach są zbyt wolne, żeby sobie poradzić z szybkimi przebiegami. Na stroną pakietu DC też szybka Schottky'ego mocy. Pomaga bardzo - już oscyloskop to zeznaje...
Pozdrowionka od... Andrzeja
Nie umiem latać tak jak Wy, ale się uczę.
W ogóle ciągle się uczę. Wszystkiego, czasem od nowa...
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 15948
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1684 razy
Podziękowano: 1001 razy

Postautor: aikus » 28 lut 2019, o 22:54

O freewhelingu i ja bym chętnie poczytal bo wydawało mi się że wiem co to jest... A teraz wątpię.
Awatar użytkownika
mwx
Olimp forum
Posty: 7200
Rejestracja: 23-09-2016
Lokalizacja: Poznań West
Podziękował: 45 razy
Podziękowano: 619 razy
Kontaktowanie:

Postautor: mwx » 28 lut 2019, o 23:15

No to sobie sam Krecik wytlumaczyleś i doskonale rozumiesz.
Diody szczotkiego są pasywne. Jak w ich miejsce wstawimy FETy to mamy takie jakby diody, tylko aktywne, bo uC może nimi odpowiednio sterować. Włączone FETy mają mniejszą rezystancję niż diody więc całość mniej się grzeje. Na dodatek taki FET w miejsce diody pozwala bardziej precyzyjnie dobrać automatycznie timing, no bo jest nad nim kontrola i układ pomiarowy może działać w bardziej przewidywalnych warunkach niż z samą diodą.

Krótkie wytłumaczenie dla Aikusa - w momencie kiedy tranzystor mocy (mosfet) wyłącza zasilanie cewki silnika bezszczotkowego (albo jakiejkolwiek innej cewki) powstaje siła elektromotoryczna (napięcie) samoindukcji, przeciwnie skierowana do tej która zasilała cewkę (back-EMF). Tranzystory bardzo nie lubią jak się je bierze pod włos więc stosuje się w nich diody (passive freewheeling), które mają za zadanie pochłonąć wspomniane back-EMF
W konfiguracji "active freewheeling" zamiast diód mamy kolejne FETy, które kierują to "wsteczne napięcie" indukcji do kondensatorów. FETy włączają się natychmiast i przewodzą praktycznie bez oporów, więc mniej energii idzie w grzanie ESC.

Cała ta zabawa największe znaczenie ma gdy ESC wysterowuje silnik do pracy na średnim gazie - wtedy to bardzo często wyłącza i włącza napięcie na każdej kolejnej cewce, więc back-EMF pojawia się sporo.
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 15948
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1684 razy
Podziękowano: 1001 razy

Postautor: aikus » 1 mar 2019, o 00:25

Czyli gowno a nie rozumiałem. Ale teraz rozumiem, spoko :nw: .
Awatar użytkownika
Artja
Garage Manager
Posty: 5055
Rejestracja: 21-10-2013
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 271 razy
Podziękowano: 474 razy

Postautor: Artja » 1 mar 2019, o 00:40

Wydaje mi się że nawet na elektrodzie nie ma takiej pornografii. Rozumiałem mniej niż aikus, bo chociaż termin kojarzylem z nazwy, to w działaniu podsuwal mi się one way.
Po co w takim razie niektóre esc maja możliwość wyboru freewheel on/off?
Pozdrawiam,
Jacek
Awatar użytkownika
omcKrecik
Maharadża Pendżabu
Posty: 1777
Rejestracja: 11-12-2016
Lokalizacja: Las niedaleko Pułtuska (to nie moja wina)
Podziękował: 217 razy
Podziękowano: 84 razy

Postautor: omcKrecik » 1 mar 2019, o 00:55

Z edytki: Artja, nie czytaj tego, to już nie porno, tylko nekrosadyzm... :masakra:
:rotfl2: :rotfl2: :rotfl2: Żartowałem ;)

Będę musiał chyba wziąć pod lupkę te mosfety używane w ESC z freewhelingiem, muszą mieć jakieś rewelacyjnie krótkie czasy ON/OFF. Proces załączania ON i wyłączania OFF mosfeta to zawiła sprawa, której główną komplikację stanowi zmienna pojemność Millera - taki jakby kondensator włączony pomiędzy DRAIN a SOURCE (odpowiedniki niby-analogicznie kolektora i emitera w tranzystorze złączowym bipolarnym) oraz widziana przez sterownik bramki pomiędzy tąż bramką a żródłem. Ta nieunikniona kłopotliwa pojemność jest zmienna w funkcji napięcia pomiędzy bramką a żródłem (GATE - SOURCE), co jest skutkiem zmiany szerokości kanału sterującego - tak, jakby w modelowym kondensatorze zmieniać odległość pomiędzy okładzinami, pojemność będzie się zmieniać w kwadratowo odwrotnej funkcji tej odległości.
Skutek widziany przez wspomniany MGD* to zadanie ładowania rosnącej i rozładowania malejącej pojemności - gorzej to już chyba nie może być... To pierwsze jest jak napełnianie wodą wiszącego nad jakąś skrzynką kondoma, można lać i lać a on łyka i łyka, chociaż mały się wydawał... Aż wypełni tę skrzynkę chroniącą go przed katastrofą pęknięcia :lol:. Potem trza tę wodę wyssać...
Wszystko to wraz z jeszcze innymi pasztetami w mosfecie sprawia, że trudno jest (a może było ?) zejść z czasami ON/OFF poniżej 3...2,5 us. Niby szybko, ale nieee... To dość długo jak na coraz to nowsze pomysły zaprzęgania mosfetów do tyrki.
Dla ciekawych - pojemność GATE-SOURCE w znanych mi mosfetach mocy zawiera się w przedziale od 0,5 do 22 nF. Realne prądy szczytowe bramki (której oporność jest rzędu giga- lub teraomów; mosfet w stanie ustalonym praktycznie wcale nie pobiera prądu) podawane i łykane przez MGD bywają rzędu kilku lub kilkunastu amperów. Skutki narastania takiego prądu z prędkością megaamperów na sekundę i zmian napięcia w megawoltach na sekundę to przepięcia na indukcyjnościach pasożytniczych osiągające setki woltów. Przykład - ścieżka na płytce prowadząca do bramki załamana pod kątem prostym może wytwarzać przepięcie 50V przy układach kalibru jak nasze średnie ESC. Przy większych prądach (100A czy tam więcej), nieco wyższych napięciach zasilania (ponad 40V) może to być 500V i więcej... Co tu się dziwić Castlakom, to dynda na cienkim włosku.
W obwodzie prądowym DRAIN-SOURCE przepięcia są odpowiednio wyższe, gdyby nie spec ochrona to ESC nie pożyłby ani sekundy. Te przepięcia trzeba jakoś poskromić i to jest ważny wątek tematu niezawodności naszych ESC. Tu dotknęliśmy jeszcze aspektu odzysku strat z tych przepięć wynikających, czyli owego freewhelingu.


* - Mosfet Gate Driver - sterownik bramki mosfeta - to ten obwód, który bezpośrednio podłączony pomiędzy bramkę a żródło przełącza mosfeta ON/OFF; mosfety mocy prawie zawsze pracują jako przełączniki, nigdy pośrednio, są tylko dwa stany docelowe ustalone - ma przewodzić albo nie przewodzić pomiędzy DRAIN a SOURCE. Nieustalony stan przełączania powinien być jak najkrótszy, gdyż podczas niego pomiędzy DRAIN a SOURCE występuje jednocześnie (jeszcze/już) napięcie i (już/jeszcze) płynie prąd, więc wydziela się moc. Zbyt długi czas przełączenia - odrobinę zaledwie - to natychmiastowe zniszczenie elementu. Dla wyobrażenia odpowiedzialności MGD z najwyższej półki - mosfety przełączające moce na poziomie setek kilowatów, a nawet megawatów są w powszechnym wykorzystaniu np. w trakcji kolejowej - napięcie ponad 3000V, prąd średni 600A. Niech się MGD rypnie choć raz :masakra: :masakra: :masakra:
Tego skrótu wraz ze skromnym objaśnieniem użyłem celowo. Problem jest tak dobrze znany i na tyle istotny, że w literaturze tematycznej spotyka się go często bez dalszych wyjaśnień znaczenia.
Ostatnio zmieniony 1 mar 2019, o 01:31 przez omcKrecik, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrowionka od... Andrzeja
Nie umiem latać tak jak Wy, ale się uczę.
W ogóle ciągle się uczę. Wszystkiego, czasem od nowa...
Awatar użytkownika
mwx
Olimp forum
Posty: 7200
Rejestracja: 23-09-2016
Lokalizacja: Poznań West
Podziękował: 45 razy
Podziękowano: 619 razy
Kontaktowanie:

Postautor: mwx » 1 mar 2019, o 01:03

Weź pod uwagę to, że takiego feta uC może zacząć otwierać odpowiednio wcześniej. Dioda nie zadziała z wyprzedzeniem.

Głównie rozchodzi się pewno o różnicę w oporze
Awatar użytkownika
omcKrecik
Maharadża Pendżabu
Posty: 1777
Rejestracja: 11-12-2016
Lokalizacja: Las niedaleko Pułtuska (to nie moja wina)
Podziękował: 217 razy
Podziękowano: 84 razy

Postautor: omcKrecik » 1 mar 2019, o 01:20

mwx pisze:Weź pod uwagę to, że takiego feta uC może zacząć otwierać odpowiednio wcześniej. Dioda nie zadziała z wyprzedzeniem.

Głównie rozchodzi się pewno o różnicę w oporze

I z pewnością tak czyni, ale proste przeliczenie wymaganego czasu przełączenia vs. gęstość przełączeń w czasie dla przeciętnych prędkości wirowania Naszych silników (250 obr/s , 14 przełączeń na obrót lub 16 kHz PWM na pół gwizdka gazu jak trafnie piszesz) nie daje odpowiedzi "spoko spoko"...
Chyba zerżnięcie schematu takiego ESC z freewhelingiem coś by rozjaśniło, co oni tam wykombinowali i jak hmm
Dioda Schottky'ego wprawdzie nie zadziała z wyprzedzeniem, ale przełącza 1000 razy szybciej. Tyle, że jedynym sposobem jej sterowania jest napięcie w kierunku przewodzenia, będące jednocześnie niejako parametrem sterowanym.

Aaa... Dla ścisłości - wszystkie półprzewodnikowe przyrządy przełączające to elementy aktywne. Pasywne (bierne) to takie o teoretycznie liniowej charakterystyce podstawowej, np. oporniki, kondensatory, indukcyjności.
Pozdrowionka od... Andrzeja
Nie umiem latać tak jak Wy, ale się uczę.
W ogóle ciągle się uczę. Wszystkiego, czasem od nowa...
Awatar użytkownika
mwx
Olimp forum
Posty: 7200
Rejestracja: 23-09-2016
Lokalizacja: Poznań West
Podziękował: 45 razy
Podziękowano: 619 razy
Kontaktowanie:

Postautor: mwx » 1 mar 2019, o 07:54

Tak, to kłamstwo to po to żeby wskazać skąd różnica w angielskiej nazwie
Awatar użytkownika
Artja
Garage Manager
Posty: 5055
Rejestracja: 21-10-2013
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 271 razy
Podziękowano: 474 razy

Postautor: Artja » 1 mar 2019, o 08:01

Dzięki Krecik za wykład, chociaż dziedzina mocno odległa od mojej wiedzy i nie wszystko rozumiem, to jednak domniemywam że freewheel to w rzeczywistości hardware. Już sam prąd brzmi dla mnie zlowieszczo, a co dopiero taki wsteczny, który kojarzę bardziej z niektórych plaż niż z modeli. Znaczy możliwość wysterowania freewheel on/off to podsuniecie laikom urządzenia które mogą samodzielnie zepsuć z poczuciem że przecież opcja default jest ustawiona na off, więc po co tam grzebać, gdy się nie wie do czego ona sluzy? Widziałem na własne oczy częściowo odparowany i zweglony regiel kenobiego, którego nie posadzam o ignorancje w temacie, i to mi wystarcza żeby trzymać się z daleka od diwajsow powyżej 60 amperkow, a tu jeszcze taki kwiatek.
Pozdrawiam,
Jacek
Awatar użytkownika
mwx
Olimp forum
Posty: 7200
Rejestracja: 23-09-2016
Lokalizacja: Poznań West
Podziękował: 45 razy
Podziękowano: 619 razy
Kontaktowanie:

Postautor: mwx » 1 mar 2019, o 08:25

Z jakiegoś powodu niektóre ESC przy włączonym AFW gorzej radzą sobie z utrzymywaniem RPM w trybie GOV.

Producenci zaczęli dawać możliwość wyłączenia żeby zrzucić odpowiedzialność za niedopracowany soft albo hardware na użytkownika.

AFW to nie jest żadna nowość w ESC, a w sterowaniu silnikami ogólnie to już absolutnie nic nowego. Po prostu niedawno trafiło do tych tańszych, a HW postanowił wykorzystać to jako chwyt marketingowy. Ze względu na podwojoną ilość tranzystorów wykonanie jest trochę droższe, więc naturalnie w najtańszych ESC tego nie było i nie ma.
To nie zmienia faktu że są też drogie ESC które nie mają AFW - np. CC. No ale to są Amerykanie - jak coś działa od 30 lat to nie widzą powodu żeby zmieniać ;)
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 15948
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1684 razy
Podziękowano: 1001 razy

Postautor: aikus » 1 mar 2019, o 09:47

blać..... Ale przecież są regle które mają PWM 32kHz.
To raz.
Dwa, istnieją wzmacniacze audio klasy D.ktore przecież steruj cewkami glosnikow właśnie PWMem.
Skoro potrafia poruszać taki głośnik z prędkością do 20lHz utrzymując przy tym przyzwoity poziom zniekształceń to jaka częstotliwość przełączania musi tam być.... Ze 200kHz?

Jakim cudem to istnieje i działa?
Awatar użytkownika
omcKrecik
Maharadża Pendżabu
Posty: 1777
Rejestracja: 11-12-2016
Lokalizacja: Las niedaleko Pułtuska (to nie moja wina)
Podziękował: 217 razy
Podziękowano: 84 razy

Postautor: omcKrecik » 2 mar 2019, o 02:20

aikus pisze: to jaka częstotliwość przełączania musi tam być.... Ze 200kHz?

Jakim cudem to istnieje i działa?

Ano działa Panocku, działa jakoś... 500 kHz i więcej się zadaje. Tylko to są specjalnie do tego projektowane i wykonywane inną technologią mosfety. Mogą pracować do 1 MHz i nawet wyżej w zamian za inne mankamenty, tu mniej istotne.
Grube książki napisano, ale postęp w ostatnich 15-stu latach jest bardzo znaczny.
Artja pisze:Widziałem na własne oczy częściowo odparowany i zweglony regiel kenobiego, którego nie posadzam o ignorancje w temacie, i to mi wystarcza żeby trzymać się z daleka od diwajsow powyżej 60 amperkow, a tu jeszcze taki kwiatek.

Masz poniekąd słuszność w zakresie Naszych modelarskich ESC. Zagrożenie wydymieniem kilku stówek (albo i tysiaka :masakra:) bierze się IMHO z dwóch rzeczy.

Pierwsza to SOA mosfeta, które to tajemne hasło chyba jest olewane przez co poniektórych designerów. Może za duży skos oczu nie daje im zobaczyć całego arkusza karty katalogowej mosfeta - to taki pliczek od 15 do 50 arkuszy A4 obowiązkowo publikowany przez producenta elementów półprzewodnikowych. Przez producenta szanującego siebie i nabywcę dodajmy...
Safety Operation Area, czyli obszar bezpiecznej pracy to takie pole parametrów napięcie/prąd, w którym mosfecikowi na bank nic złego się nie stanie i producent to gwarantuje. SOA dodatkowo obwarowane jest warunkami czasu przełączania i temperatury złącza (czasem trza se wyliczyć z podanego wzoru, pierdyliona cyferek i własnej głowy, jak się ma temp. obudowy elementu do temp. złącza :masakra: ). Kuśfa, designer bądż co bądż nie do końca bezpiecznego układu jakim jest ESC sporej już mocy to chyba powinien to znać jak własnego ptaka... Wygląda na to, że albo nie zna (wątpliwe) albo księgowy ma go na sztychu (prawie pewne). Bo taki lepszy mosfet jest duuużo droższy od gorszego...
Co z tym SOA... Ano to taki prostokąt z mocno ściętym prawym górnym narożem. Lewe dolne naroże pokrywa się z początkiem układu współrzędnych; poziomo (na osi odciętych) napięcie, pionowo na rzędnych prąd. To jest pole bezpiecznej pracy poza które nie wolno wyjść ani tyci i ani na chwilkę. Wynika z tego mocnego ścięcia prawego górnego naroża (zazwyczaj oberżnięte jest 20 - 40 % pola powierzchni, ale pod różnym kątem), że np. mamy mosfecika na 60V z dopuszczalnym prądem drenu 50A to nie wolno mu zapakować jednego i drugiego na maksa na raz. Jeżeli dasz 60V, to prądu co najwyżej 12A, jeżeli chcesz przełączać prąd 50A to OK., ale przy max.20V - to przykładowo, przeciętnie mniej więcej tak jest. A jak dasz jedno albo drugie na maksa, to już użyj spec drivera MGD, który zapewni dostatecznie szybkie przełączanie i mamy cię w doopie drogi inżynierze, jeśli naszego fecika przy tym usmażysz, chłodzenie to twoja broszka, my podaliśmy SOA dla 25*C. Dla 100*C też podaliśmy, tylko czytaj w karcie DATASHEET wszystko i uważnie ze zrozumieniem, jak nie kumasz to na szkolenie albo czytaj nasze biuletyny albo sprawozdania z sympozjów, tam wszystko znajdziesz co trzeba...
Co z tego praktycznie wynika dla Nas ? Mogę powiedzieć jedynie, co IMHO dla mnie. Jeszcze nie zjarałem żadnego ESC. Takim opisanym 3-4S podłączałem 6S i nic się nie stało, pracowały ładnie i na zimno. Takim niektórym opisanym 12S nie podłączałem 50V, zobaczywszy co siedzi w środku. Na 8S to jeszcze-jeszcze, ale prąd już zmniejszony... I też chodzi.
Z tego też powodu do nocnego trenerka, którego silnik normalnie nie łyknie więcej niż 15A (średniego !!! - w szczytach przebiegów jest więcej) wsadziłem ESC 40A i śpię spokojnie. Napięcie probiercze 33,2V wytrzymał bez ekscesów, mosfety ma na 60V właśnie, a scalaczek wewnętrznej przetwornicy BEC i jednocześnie zasilania procka + MGD dopuszcza 40V na wejściu jego zasilania. Przy pracy napędu na full jest zimny, strat prawie brak.

Drugą rzecz opiszę w cdn. ;)
Jak mnie ktoś nie tego wczesniej... no, nie zbeszta ;)
Pozdrowionka od... Andrzeja
Nie umiem latać tak jak Wy, ale się uczę.
W ogóle ciągle się uczę. Wszystkiego, czasem od nowa...

Wróć do „Szybowce i motoszybowce”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości