Czytając 1285 post na ten temat przypomniałem sobie, że kiedyś dziecięciem będąc skleciłem na szybko coś takiego i że też mógłbym sobie pospamować.
Zajrzałem do śmietnika i wyciągnąłem to:

Żywy dowód na to, że prowizora i badziew trzymają najdłużej.
Nie miało to lekkiego żywota, targałem na różne wakacje, podczepiałem wczesne go-pro, topiłem w morzu, wieszałem na drzewach, waliłem w glebę i inne twarde lub zbyt wolno uciekające obiekty.
Miss piękności za dnia to nie jest.
Trochę lepiej prezentuje się w nocy.
Lubi walnąć focha i zgasnąć w locie (światło). Wtedy latamy sobie na słuch i dorabiamy kolejne blizny na poszyciu z kolorowej taśmy klejącej.
Śmigło z jakichś niewyjaśnionych przyczyn powyżej 50% przepustnicy wpada w szalony rezonans, dzięki czemu większosć energii jest zamieniana w WUBWUBWUWBUBWUBWU!!
Dzięki temu kedyś nieświadomi przechodnie krzyczeli "Uolaboga ! ufy przyleciały!"
Kiedyś był lans/panika. Dziś gawiedź zblazowana i obyta z wciąż nad głową przelatującymi dżidżejajami czy mejwikami ma to w dupie.
Polatałem dziś sobie tym zabytkiem. Zaczęło padać, więc jak chwyciłem go po locie w rękę to mnie kopnęło.
Polecam latanie nocne, jest oryginalnie i można poznać wielu zdenerwowanych sąsiadów.


Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka