Edit - postanowilem jeszcze raz zmienic tytul watku bo tutaj mozna wyczytac sporo na temat RadJeta a o samym korkociagu nie kazdy moze miec ochote czytac.
Do tej pory zylem w swiecie w ktorym, na potrzeby naszych modeli mozna bylo uznac, ze jesli samolot wpada mi w korkociag to wystarczy puscic drazek, zdjac gaz i on sobie spokojnie zacznie leciec dziobem w dol i, o ile tylko mamy wystarczajacą wysokosć, mozemy zrobic co chcemy.
Zmienilo sie to w momencie kiedy zaczalem latac RadJetem.
To jest taka niby to delta niby latajace skrzydlo. W kazdym razie nie ma steru wysokosci - ma tylko sterolotki, dziob jest potrzebny tylko po to, zeby bylo gdzie pakiet schowac.
Generalnie lata super. Wprowadzic to w korek jest niesmowicie trudno. Przy zaciagnieciu drazka "na jaja" w locie szybowcowym - poprostu plasko opada na ziemie. No miod malina.
Ale zdarzaja sie sytuacje kiedy to gowno jednak sie w korek udaje wprowadzic.
Sytuacja w ktorej potrafie to zrobic we w miare powtarzalny sposob to zeslizg na ogon.
I teraz sa dwa przypadki. Jakby dwa rozne korkociagi.
Raz udaje sie bardzo latwo wyprowadzic z korkociagu poprostu skrecajac lotki w przeciwna strone do kierunku krecenia sie modelu (model nie ma steru kierunku - moze wlasnie to jest bol - nie wiem), oplyw natychmiast wraca, model zaczyna reagowac na stery i jest super.
Drugi raz model kreci sie w korku i praktycznie w ogole nie reaguje na drazek, moze tylko przyspieszyc albo zwolnic jego krecenie sie, po czym pieknie spada na ziemie, na szczescie nic sobie nie psujac.
I to mnie wkurwia.
Przede wzystkim dlatego, ze dzieje sie tak szybko, ze nie jestem pewien co to sie wlasciwie dzieje.
W pierwszym przypadku wyglada to jak zwykly korkociag.
Ale w drugim ten korkociag jest jakis dziwny - skubaniec jakby jakies krzywe fikolki robil w powietrzu raz w jedna raz w druga strone... totalny chaos.
Ktos ma pomysl jak sobie z tym radzic?
).
