Nie zajmowalem sie tym ponad 20 lat - ostatnie sklejane modele plastikowe popelnilem w wieku lat srednich nastu.
A jak bylem gowniarzem to widzialem "sześćdziesiątego drugiego" na zywo na wycieczce na Okeciu. I zawsze go chcialem miec... I nigdy nie mialem.
I w koncu sie doczekalem... I mam.
W sumie stwierdzam, ze tak sobie usiąść wieczorkiem i posklejac to calkiem fajna odmóżdżająca sprawa... Zmuszać swoje rece to nie trzesienia sie i tak dalej... chociaz duzo jakiejs mega precyzyjnej roboty tu nie bylo - ale to i tym lepiej.
Tak jak dawniej - w sam raz do mojej cierpliwosci.
Wszystko fajnie, tylko jeden zonk. Model mial byc w barwach LOTu... ale takich NIE MA.
NIGDZIE.
I co robic?
Przerabiac?
Jak sie za to zabrac?
...
A moze olac i zrobic Aeroflot...?
Za pomysly bede wdzieczny, ale tak generalnie to tylko sie chwale i pozdrawiam Artje, ktory w owym prezencie mial swoj udzial.
![stawiam_piwo :piwo:](./images/smilies/piwo.gif)