Sorki, że odkopuje temat, ale okazja się nadarzyła.
Dziś tak się składa leciałem do Rzymu. Patrzę na lotnisku we Wrocku, a tam za sterami Kowal w swoim B737-800
Nie było okazji przed lotem pogadać bo go przez otwarte okno tylko looknąłem, ale po wylądowaniu, otworzeniu drzwi do kokpitu i wysypaniu się stosu flaszek i puszek była okazja dwa słowa zamienić.
Powiem tak, liczyłem mocno na Kowala, mocno. Ale nie, nie zrobił beczki, wogóle nic nie zrobił choć niemal cały lot trzymał lampki o zapięciu pasów włączone. Były nadzieje, ale niestety lot był dziadkowy, a szkoda

Dobra, na szczęście, żona się cieszyła z delikatnego lotu
Pozdrawiam Kowala i blondyneczkę co była u niego za drugiego pilota. Cicha woda ten nasz Kowal. Niby na zakładzie tyra, a z laskami w kokpicie się wozi....
Hej