No! Ja się dziś wziąłem, ze remont Gauki X7.
Znaczy... bardziej przegląd, boi remont sugeruje, że był kret, a nic z tych rzeczy - wylądowałem bezpiecznie.
W ostatnim locie (chyba przed jakimiś 2 miesiącami) coś było nie tak z ogonem - przy ostrzejszych manewrach - głośny zgrzytał.
Ale helik latał OK, więc spokojnie i czujnie dolatałem pakiet, zanotowałem, że helik do hagnaru i ... tyle.
Od tej pory nabierał mocy urzędowej.
Dziś w końcu przyszedł czas, żeby się za niego zabrać.

Winowajcę tak naprawdę znałem z pewnością bliską 100%, trzeba było tylko to skonfrontować ze stanem faktycznym no i okazało się, że rzeczywiście.

Parasolka - lekko objechana. Dwa ząbki.
W mniejszym modleu olałbym sprawę i latał, aż będzie łysa.
Ale nie w szedemsecie.

Do wymiany!
No to fru.
arthobby, części są, dostępne - gitara gra.
Zamawiamy i co widzimy??

'rwamać... :/
No dobra, każdy ma prawo do urlopu, więc luz - zero pretensji do Dzika, tylko pretensje, do losu: czemu akurat teraz?
Będzie mi ta Gauka teraz miesiąc leżała rozgrzebana, bo akurat tej jednej jebanej parasolki nie mam na stanie, a przecież z tajwanu nie będę ciągnął, bo wcale nie będzie szybciej..
Echh... no cóż...
spoko!
Tymcza tymcza tymczasem - łapówkowe winko zamiast

Swoją drogą szacun, dla parasolek Gaui. Propagacja uszkodzenia wygląda dokładnie wzorcowo tak jak powinna wyglądać propagacja wszelkich uszkodzeń mechanicznych we wszystkich częściach wszystkich maszyn lotniczych.
Zużywaj się!! Najwolniej i w sposób najbardziej widoczny i odczuwalny jak to tylko możliwe!
W żadnym wypadku nie działaj 100% sprawnie do samego końca by na koniec nagle rozsypać się w drobiazgi!!!Oczywiste? Wcale nie.
Gdybym nie miał doświadczeń wręcz przeciwnych z zębatkami aligna to bym teraz tego nie pisał.
Mając takie zębatki jak Gaui - spokojnie można nie latać na pasku.
Jest dobrze!