Jak wywrocić na plecy samolot komunikacyjny?

Na każdy temat. Byle kulturalnie...
Regulamin forum
Jakiekolwiek wulgaryzmy, obrażanie innych użytkowników i wszelkie inne działania sprzeczne z powszechnie przyjętymi normami społecznymi będę automatycznie eliminować posty, wątki a nawet autora.
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16290
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1773 razy
Podziękowano: 1022 razy

Postautor: aikus » 13 sie 2019, o 09:13

Gmeracz pisze:A ja latałem już tyle nad kanałem do PL i z powrotem, że nie mam żadnego absolutnie przekonania, że chciałbym się w nim wykąpać.


No dobrze, rozumiem, natomiast, zdajesz sobie sprawę, że statystyki są takie, że żeby na pewno (ergo z prawdopodobieństwem bliskim 100%) zginąć w katastrofie lotniczej (jako pasażer w lotach pasażerskich, komercyjnych linii lotniczych) musiałbyś latać przynajmniej raz dziennie, codziennie przez ... chyba tysiąc albo 10 000 lat?
To członek męski długo, nie sądzisz?
:)
I podkreślam tu jeszcze raz, te dwa maxy praktycznie NICZEGO tu nie zmieniły. Może tyle, że zamiast 10 000 lat teraz wystarczy 9999 lat ... ;)
(albo jakoś tak).

Gmeracz pisze:Wolę już autem, po ziemi.


Wielu ludzi tak woli. Ale to błąd ;)
I wiesz o tym dobrze.


Gmeracz pisze:Bo nikt mi na tą chwilę nie da gwarancji, że te wszystkie pierdu-pierdu mają jakąkolwiek wartość, jako domniemywania.
Bardzo długo była cisza z wypadkami, odkąd wprowadzili procedury bezpieczeństwa, a tu się nagle dowiadujemy, że... "rodzina zginęła w wypadku, ponieważ pasy się urwały i pasażer rozwalił głowę o kierownicę".
Sorry, to był nieprzewidziany przypadek...


No ale to czekaj ... o czym teraz mówisz?
O samochodach czy o samolotach??
Bo jeśli o samochodach, to stary, słyszałeś o poduszkach powietrznych które łamały czaszki pasażerom? O pasach z napinaczami które łamały kręgosłupy?
Takie rzeczy się zdarzają i będą się zdarzały, a poczekaj na samochody autonomiczne - łomatko, to się dopiero będzie działo...
Niestety to co się liczy to TYLKO statystyki.
A statystyki są takie, ze w epoce bez pasów praktycznie każdy wypadek samochodowy kończył się śmiertelnie. Jak ktoś przeżył to miał wyjątkowe szczęście.
A w epoce z pasami i poduszkami praktycznie każdy wypadek kończy się szczęśliwie, tak, że z samochodu normalnie wysiadasz. Jak zginiesz to przeważnie jest to sprawa o której trąbią co najmniej lokalne gazety - tak czy siak wyjątkowy pech.
W samochodach autonomicznych takie przypadki będą jeszcze rzadsze (choć jak się już zdarzą, no to będzie to - wiadomo - przypominało mega spektakularną produkcję tataru / mielonki - no niestety).


W samolotach jest tak samo - liczą się statystyki.
A te są takie, ze obecne lotnictwo jest tak bezpieczne jak nigdy nie było i jak żaden inny środek transportu.




Gmeracz pisze:I tu nie tyle chodzi o wyszkolenie pilota na przykład. Chodzi o fakt, że w pewnym momencie maszyna zabrania ci ratować samolot i ludzi.


O czym Ty w ogóle mówisz??
O tym, że pilot nie wyłączył na czas jednego systemu, ergo nie nacisnął jednego guziczka który miał pod ręką??
To nazywasz "zabranianiem przez maszynę ratowania ludzi"??
No to trochę, że tak powiem misandestending :D:D


Gmeracz pisze: Sam latałem trochę różnymi aparatami przez jakieś 20 lat i znam to środowisko. To są ludzie z tak wielkim doświadczeniem, że normalnie tego nie możemy ogarnąć. Że potrafią zrobić rzeczy, które nam się po prostu w pale nigdy nie zmieszczą.


Nie. Sorry.
to nie są nadludzie.
to są ludzie.
I popełniają błędy.
Koniec, kropka.


Gmeracz pisze:A przypadek, to jakby auto nie chciało w poślizgu włączyć ABS-u i innych dodatków, bo uznało, że wie lepiej od ciebie, jak i kiedy hamować. A ty i tak przywaliłeś i wszystkich w aucie zabiłeś.
No i... Tyle, że tu zginęła masa ludzi. Najbliższych. Żon, krewnych, przyjaciół itd.



Auto jest jednak po pierwsze prostszą konstrukcją.
Błędy ABSu, kontroli trakcji, zaciętego gazu - owszem - zdarzają się i tu.
I kierowcy radzą sobie z tym różnie.
Jedni wybiją na siłe bieg, pozwolą się zagotować/zatrzeć/rozwalić silnikowi na maksymalnej mocy bez obciążenia, ale powodują, że auto powoli zwalnia i się zatrzymuje i wszyscy bezpiecznie z niego wysiadają.
Inni panukują, łapią się za głowę, trąbią, panicznie machają rękami, zapierdalają 200 na godzine po autostradzie, wciskając hamulec, który już dawno nie działa bo już dawno został spalony... i kończą żywot na jakiejś balustradzie albo drzewie albo pod tirem.
W aucie na decyzję jest mniej czasu - jak widzisz, że ABS Ci zwariował i nie pozwala hamować na suchym asfalcie to raczej nie masz czasu, żeby sięgnąć pod kierownice i wyrwać odpowiedni bezpiecznik.
W samolocie jest jednak mimo wszystko inaczej - masz czas na wszystko! Ale musisz wiedziec co robić.
Możesz się oczywiście modlić, ale to ... raczej nie pomoże.


Gmeracz pisze:Wątpię, że byś tak na prawdę zrobił to - "No i jeszcze jedno: wiem, że teraz wielu osobom które to czytają, ciśnie się na usta pytanie, czy wsiadłbym na podkład Maxa, albo wsadził tam swoją rodzinę.
Odpowiadam: Bez wahania TAK."



Nic na to nie poradzę - Twoje prawo.
Pytanie po co bym to pisał...?
Myslisz, że Boeing mi zapłacił, zebym ratował jego wizerunek wśród społecnzości heli-team.pl ??
hehehe...
No to jaki mógłbym mieć inny powód?

Stary, nie będę się nawet zastanawiał do jakiego samolotu wsiadam.
Słowo honoru.
Jeśli będzie to w liniach ... żę tak powiem europejskich, czy tam amerykańskich (generalnie - zachodnich) to po prostu wsiadam i lecę.
Jak się rozientuję, że to akurat Boeing 737-82000, czyli dawny MAX, to stwierdzę "Oooo! Fajowo, znaczy że już latają!!" ...
I tyle.
...
Z resztą... jak mi przyjdzie lecieć liniami Siberian Airlines (co jest mało prawdopodobne ale nie wykluczone) to po chwili refleksji też prawdopodobnie wzruszę ramionami i polecę.
Statystyki i tak w dalszym ciągu pokazują, że większe jest prawdopodobieństwo że mnie zajedzie pijany kierowca na przejściu niż że zginę w katastrofie lotniczej.





Gmeracz pisze:Sorki Aikus, ale jestem po trochę oportunistą i buntownikiem... I sam latałem i może dlatego mój punkt jest gdzie indziej.


Nie jesteś jedynym który latał.
Są tacy którzy nadal latają.
Moja opinia nie bierze się z nikąd, ale m.in. z konsultacji z takimi właśnie osobami.
Międzi innymi, bo - wiadomo - mam świadomość, że rozmawiam tylko z kilkoma z nich, a to dość mała próba.


Gmeracz... Katastrofy lotnicze są jak asteroida, która kiedyś pierdolnęła w ziemie i zniszczyła 90% życia.
To się zdarzyło wtedy, to się zdarzy znów.
Jest to tylko kwestią czasu.
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16290
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1773 razy
Podziękowano: 1022 razy

Postautor: aikus » 23 sie 2019, o 23:53

...
Ktoś wie jakie będą dalsze losy "Króla" po pożarze silnika?
tak czy siak resurs ma się ku końcowi... remont może być nieopłacalny...
Byłoby szkoda...
co przejeżdżam pod płotem to widzę, że stoi pod terminalem...

Wróć do „Brudnopis”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości