Don Mirson pisze:Ja się nie zastanawiam...

Ale nie o to chodzi.
Właśnie DOKŁADNIE o to chodzi. O to, że się nie zastanawiasz jak 90% populacji.
(wiem, że to brzmi jak słowa nawiedzonego maniaka i słowo daję bardzo bym chciał, żeby tak było, żebym był nawiedzonym maniakiem i w tym wszystkim co mówię się po prostu najzwyczajniej w świecie mylił).
Don Mirson pisze:Mam wrażenie, że masz ból, że nie żyjemy w świecie idealnym. I chyba ma dla Ciebie złą wiadomość - to się raczej nie zmieni.
Owszem, zmieni się, ale dojdziemy do tego.
Don Mirson pisze:Człowiek z natury jest (mniejszym lub wiekszym) egoistą. Gdyby nie to, pewnie byśmy jeszcze siedzieli na drzewach albo by nas już dawno nie było. Tego nie zmienisz bo nigdy nie sprawisz, żeby każda jednostka działała z myśla o dobru ogółu (myślę, że dla większości zawsze będa najpierw oni, rodzina, znajomi... potem dłuuuugo nic i gdzieś tam dopiero dobro wszystkich, oczywiście z wyjątkiem sąsiada

). Zmienić mógłbyś to teoretycznie sporo narzucając całej społeczności, ale tu też w pewnym momenecie dotrzesz do granicy, za którą nawet Ty powiesz "spie%%%lać!! jestem wolnym człowiekiem i nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć..."

Mówiąc całościowo: takie myślenie jest już za stare. Nie nadaje się.
Ale po kolei.
Ten świat mógłby sobie istnieć w takiej formie w jakiej istnieje, i dalej sobie być takim nieidealnym w którym każdemu jest dobrze, pod trzema warunkami:
1. mamy w tym świecie niewyczerpalne źródło energii
2. mamy w tym świecie niewyczerpalne źródło zasobów (minerałów, surowców).
3. mamy /dev/null - czarną dziurę, do której możemy znikać wszystkie smieci i odpady.
Tak działają nasze domy i mieszkania.
Mamy w nich krany z wodą, kontakty z prądem, kurki z ciepłem, czasem palniki z gazem, rurki ściekowe, kosze na śmieci i kratki wentylacyjne.
Ziemia tak nie działa.
Jeśli zużyjemy całą wodę - więcej jej po prostu nie będzie - będzie brudna.
Jeśli wypalimy cały węgiel i ropę - więcej tego po prostu nie będzie.
Jeśli zużyjemy wszystkie surowce - więcej ich nie będzie.
Jeśli cokolwiek wyrzucimy do lasu lub do oceanu, to prędzej czy później się o to potkniemy.
I skutków działania tych elementranych praw nie da się potem naprostować poprzez wytłumaczeie jak do tego doszło. Że "Bo my ludzie to egoiści - inaczej nie zeszlibyśmy z drzew" albo że "bo ekonomia".
NIE!
Będziemy w takim miejscu w jakim będziemy i nie będzie przeproś.
Ekolodzy ( nie mylić z eko-terrorystami!!!) już 30 lat temu mówili o efekcie szklarniowym. Kiedy zaczęło się o tym mówić powszechnie? Ze dwa lata temu??:)
Pomyśl sobie co będzie, jeśli zużyjemy całą wodę.
No to przecież proste! Trzeba odfiltrować i już, nie?
No... tylko zasobów do budowy filtrów też już nie mamy i nie mamy energii, żeby te filtry napędzać.
Co zrobisz w takiej sytuacji?
O pandemii, epidemiolodzy też mówili już od 20 lat.
Nikt ich nie słuchał.
Tak ogólnie, to to jest największy ból naszej cywilizacji: naukowców słucha się dopiero wtedy kiedy wszystko inne zawiedzie.
Może i z drzew zeszlismy dzięki egoizmowi, ale ta epoka miała miejsce kilka tysięcy lat temu.
Teraz to się zmieniło, a my zyjemy jak gdyby nie.
I tak naprawdę to JUŻ zyjemy w ten sposób za długo.
I tu dochodzimy do meritum: I to się zmieni. Owszem.
Im później, tym ta zmiana będzie dla nas bardziej bolesna.
Im dłużej udajemy, że problemu nie ma, tym mniejszy wpływ będziemy mieli na to JAKI kształt będzie miała ta zmiana.
Wiesz, to można porównać do człowieka, który lubi jeździć szybko samochodem, ale żyje w świecie, w którym najszybsze samochody dopiero powstają, on jest w tej dziedzinie pionierem i właśnie taki buduje. Samochód potrafi (wg. obliczeń) rozpędzić się do 300km/h ale potrzebuje na to powiedzmy 5km prostego odcinka.
Tor którym dysponuje ma ... 5km:)
Prostego oddcinka.
Nie owala ani ósemki - nie.
5km prostej drogi i na końcu ściana. Mur.
Ów człowiek budował samochód, ustawił na początku toru, wsiadł, wcisnął gaz do dechy i patrzy TYLKO NA LICZNIK.
Cieszy się tym bardziej im bliżej wskazówka jest do 300km/h.

Tak to wygląda... i to jest ... smutne KUREWSKO.
Adam12 pisze:Mirek - weź może pozbieraj te wątki do działu "zmęczeni życiem" czy jakoś tak

Dołączam się do prośby, tylko nazwę wątku to bym jakąś inną dał - niech mirek wymyśli.
Zmęczeni życiem nie będą się takimi rzeczami zajmować... Wcisną gaz do dechy.