Przyjrzałem się śrubkom w samolocie. Z tych, których długość jest wystarczająca są 3 pary:
a) para dłuższych (wkręcana na imbus) w podwoziu
b) para dłuższych (wkręcanych na gwiazdkę) na przód skrzydeł - bo szerszy profil
c) para krótszych (wkręcanych na gwiazdkę) na tył skrzydeł - bo cieńszy profil
Każda para to zupełnie inne śrubki (inny materiał wytworzenia).
Zauważyłem, że problem w sumie dotyczy pary
b.
Więc zamiast pary
b użyłem pary
a a w podwozie wkręciłem własne krótsze - bo i tak okazały się wystarczająco długie...
Może nie zrobiłem niczego odkrywczego, ale w końcu mogę spokojnie założyć skrzydła nie wykorzystując przy tym wszystkich zasłyszanych wczesniej bluzgów
A w bliżej nieokreślonej przyszłości wkręcę te śrubki od spodu (musze najpierw popracować nad giętkością palcy, bo ciężko się dostać do gabiny...
) tak żeby wystawały gwintem do góry na stałe.
Wtedy będę na nie nadziewał skrzydła i przykręcał od góry nakrętką z uszkami - palcem a nie śrubokrętem - będzie wygodniej