Trzeba się nad tym napocić. A przecież nikt nie chce robić tego za darmo. I tu uderzamy w sedno - koszty.
Tłumaczenie takiej instrukcji jest warte dobrych kilka tysięcy bo czasowo to jakieś 2 - 3 tygodnie intensywnej pracy.
Trzeba tłumaczyć nie tylko na polski, ale na polski branżowy, na polski zgrabny i zrozumiały i możliwie prosty. No więc trzeba wiedzieć o czym się pisze. A żeby to wiedzieć trzeba wziąć takiego grata w łapki, wymieniać z manualem i rozgryźć do cna. Najzabawniejsze jest to, że często wersja, z której trzeba tłumaczyć ma błędy... Dużo błędów...

Poza tym oprócz dobrej znajomości języka, branży, urządzenia trzeba być jeszcze osobą, która umie tłumaczyć/objaśniać i jest precyzyjna...

Późniejsi czytacze nie mogą się koncentrować na języku/formie tylko powinni się dowiedzieć co i jak z możliwie małym wysiłkiem. Ile znacie takich instrukcji???
Rozumie to tylko ten kto się z tym zmierzył. Reszta się śmieje z bzdur w tak zwanych polskich wersjach


Zrobiono kiedyś badania (gdzieś kilka lat temu czytałem) na temat czytania instrukcji. Wyszło, że czyta niecałe 10% użytkowników, z czego tylko połowa rozumie co czyta. Więc z punktu widzenia producenta po co się do tego przykładać?

