Strona 3 z 6

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 17:15
autor: Luki35
Nieraz trzymam model w dloni po naprawie i rozkrecam wirnik. Jak wchodzi na spre obroty, przygladalem sie nie raz, jak lopaty sa ustawione, patrze blisko. Owszem, mam okulqry ochronne( na codzien zajmuje sie bhp w robocie), bo przez sztuczne oczy nie widac. Ale jakby ta lopata w ryj mi wystrzelila, to tez jakies szkody by byly ( albo w szyje).

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 18:16
autor: Artu
Aikus, świetna narracja :approve: Takie przekazy są (jak dla mnie) dużo bardziej zrozumiałe, niż popularnie stosowany słowotok...
Zazdroszczę, bo ja tak nie potrafię pisać :masakra:

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 18:23
autor: aikus
Dziekuje Artu za slowa uznania:)
Moje grafomanstwo sie czasem na na cos przydaje :nw:


UPADTE:
:roll:

O dzizas ... jaki odzew na priwie...
Co ja takiego powiedzialem...
:o

hehe:)

Panowie, napisalem co mysle, ale zeby nie bylo: NIE JESTEM SWIETY i mam tego swiadomosc.
Co najmniej dwa razy zdarzylo sie, ze ktos mi powiedzial, ze to co robie jest niebezpieczne, albo ze latam za blisko siebie.
To sie dzieje ... jakos tak samoczynnie - tym bardziej jest niebezpieczne.
Zaczynam sie czuc pewnie, wlatuje sie w wiatraka i kozacze.

To co jest istotne to to, ze jak juz ktos sie znajdzie taki kto mi to powie to pochylic sie nad tym wziac to pod uwage...
I jak zawsze zaznaczam, apeluje do wszystkich, w tym do siebie samego.

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 20:04
autor: Kenobi36
Wikingowie mówili że lepsza śmierć od helikoptera niż powolna w łóżku.
Może coś pokręciłem, już nie pamiętam ;-)

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 20:11
autor: PiotrS
Kenobi36 pisze:Wikingowie mówili że lepsza śmierć od helikoptera niż powolna w łóżku.
Może coś pokręciłem, już nie pamiętam ;-)


Podobno himalaiści modlą się: od śmierci w dolinach, uchowaj nas Panie.

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 20:18
autor: aikus
hmm
heh...
No wiesz... jak sie tak dobrze zastanowie jakiego rodzaju smierci bym zyczyl sobie to mysle ze tez bym wybral jakąś szybką, a smierc przez uciecie glowy helikopterem to rzeczywiscie poezja... :D:D W koncu... ile osob tak umiera?? Jakiez to elitarne...
:vhappy:
Hehe... czarny humor mi sie wlaczyl na koniec ...

...
Ale wiesz Kenobi... przechlapane maja Ci co zostaja... Poczawszy od tych ktorzy sa swiadkami na lotnisku poprzez wszystkich blizszych i dalszych znajomych, na rodzinie skonczywszy... Kurde, no trauma na reszte zycia...

Brrr :|

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 20:19
autor: Ramotny
Może by tak skończyć to nakręcanie depresji... wystarczy ze pogoda powoli się psuje...

Wypadki były, są i będą. Trzeba jednakże czynić wszystko by ich było jak najmniej i ich nie prowokować...

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 20:27
autor: aikus
Ooj Ramotny tak tak...
Ale moze dzieki temu na to piwo w koncu pojdziemy ;)

A pozna jesien - uszy do gory - sie przezyje:)

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 20:33
autor: Ramotny
aikus pisze:Ale moze dzieki temu na to piwo w koncu pojdziemy ;)
siur rzeczjasna... nawet gdyby to miało być bardzo małe grono... :thumb:

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 21:42
autor: pkali
To ja zabiorę głos jako totalny świerzak w temacie heli. Jako, że moje poważniejsze latanie zaczęło się pół roku temu od blade mcpx bl, który pomimo małych rozmiarów i wagi potrafił ukąsić. Przekonałem się o tym dwa razy.
Pierwszy kiedy podjarany wyjąłem go z pudełka i próbowałem wystartować w pokoju, naiwnie myśląc że dam radę skoro opanowałem v911. W efekcie musiałem malować ścianę, bo wirnik zrobił w niej niezłe mozaiki.
Drugim razem, już bardziej boleśnie, podczas ustawień coś mi poszło nie tak i "bestia" zaatakowała moją nogę - siniec wielkości pięści.
W efekcie powyższych do 450 podchodzę ze sporym szacunkiem. Powiem więcej, początkowo bałem się jej.

Sami jednak wiecie, że najbardziej w tym hobby pociąga adrenalina, która nie ma ci ukrywać jest wynikiem przekraczania granic. Dla mnie dzisiaj dostarcza jej szybki przelot lub pętla.
Patrząc na to w ten sposób... umiejętności nie mam, ale perspektywa przyszłości jest piękna. A mistrzom co zostaje? Nuda, albo ryzykowanie życia.

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 13 paź 2014, o 22:05
autor: bejo
Wirnikiem V911 oberwałem po ręce kilka razy . W sumie kończyło się na małym bólu albo lekkim zadrapaniu . Waspem oberwałem po ręce tylko raz . Tym razem rozcięło mi porządnie skórę na ręce w dwóch miejscach. Moc bezszczotki zrobiła swoje . A i krawędzie łopat są dość ostre . Łapka goiła się później prawie dwa tygodnie . ;)

Co dopiero taka 450-tka , tym bardziej większy heli . :nono:

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 14 paź 2014, o 01:09
autor: Gmeracz
Podczas autosa 450-tką lądowałem "do nogi". Łopata przez nogawkę rozcięła łydkę. Ale spodnie całe ;)

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 14 paź 2014, o 08:01
autor: Kowal
Ja wpadłem na pomysł zatrzymania wolno się kręcących łopat nogą, łydką w sensie.......bolało. A był to R50 :-).

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 14 paź 2014, o 15:36
autor: Jazz
Prawa ręka szyta - 11 cięć po śmigle 11x7 APC.
Majstrowałem coś wieczorkiem w domu przy regulatorze (programowanie) i jakoś się zresetował wychodząc z programowania, nagle ruszył i poleciał do przodu.
jakos tak zawadzając o rękę smiglem - 6 głebokich ran i 5 płytszych - kto sie ze mna spotkal i widzial ten wie jak to wyglada :-)
Efekty uboczne - brak czucia na czesci dloni od gory, ale ruchowo w pelni sprawna reka.
Takze ja uwazam ze bardziej niebezpieczne jest grzebanie przy modelu niz latanie :-)
Jak się kocha , to się wybacza więc jakoś wogóle mnie to nie zniechęciło.

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 14 paź 2014, o 16:49
autor: aikus
Fffffuck.... Wiec to tak bylo z ta Twoja reka...
Nawet nie wiedzialem... Zapytalem tylko kiedys na polu to powiedziales w swoim stylu "Kot mnie podrapal"...
Nie drążyłem czy to byl lew czy tygrys...

Brak czucia w czesci dloni - znaczy uszkodzone nerwy... Miales szczescie cholera ze tylko tak...

A co do zatrzymywania łopat, to zdaje sie ze Marcin opowiadal tylko nei wiem czy on czy ktos... Lekko przyhaczyl nogą taką bardzo wolno sie krecącą łopate od 90tki. Tak wolniutko sie krecila, wiadomo jak to po wyladowaniu jak sie podchodzi do helika... Lekko przyhaczyl - piszczel pęknięta.

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 14 paź 2014, o 18:07
autor: Kowal
Jazz pisze:Prawa ręka szyta - 11 cięć po śmigle 11x7 APC.
Majstrowałem coś wieczorkiem w domu przy regulatorze (programowanie) i jakoś się zresetował wychodząc z programowania, nagle ruszył i poleciał do przodu.
jakos tak zawadzając o rękę smiglem - 6 głebokich ran i 5 płytszych - kto sie ze mna spotkal i widzial ten wie jak to wyglada :-)
Efekty uboczne - brak czucia na czesci dloni od gory, ale ruchowo w pelni sprawna reka.
Takze ja uwazam ze bardziej niebezpieczne jest grzebanie przy modelu niz latanie :-)
Jak się kocha , to się wybacza więc jakoś wogóle mnie to nie zniechęciło.


To w sumie taki standard z lat minionych, zwłaszcza przy małych i bardzo szybkich silnikach. Reguluje się na dużym i małym gazie. Często robiliśmy to stojąc przed modelem, trzeba było wykręcić rękę i włożyć za śmigło, żeby iglicę złapać. Efektem tego były popodcinane nadgarstki, palce, zerwane paznokcie. Później ktoś wymyślił iglice montowane na pokrywie silnika - to była bajka.......

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 15 paź 2014, o 22:33
autor: wojtekr
Ja mam dwa pomysły na zmianę poziomu ryzyka w naszym hobby:

przy okazji rozwiązuje to problem wyważania łopat, tylko w warzywniaku poproście o dwie takie same cytryny.

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 16 paź 2014, o 06:23
autor: aikus
:vhappy:

A nie myslales zeby łopaty żyletkami wywazac?
To patent Artji, geneza jest troche inna niz bezpieczenstwo...
:D:D

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 16 paź 2014, o 07:22
autor: Ramotny
aikus pisze:A nie myslales zeby łopaty żyletkami wywazac?
:wow2:

Re: Urazy i inne skutki kontaktu z modelami latającymi.

: 16 paź 2014, o 08:02
autor: Artja
Ramotny pisze:
aikus pisze:A nie myslales zeby łopaty żyletkami wywazac?
:wow2:

Tłem tego pomysłu była zuchwała kradzież w domu moich bliskch. Wyjeżdżając na urlop chciałem postawić na stole gotową do lotu 450'tke z "wyważonymi" łopatami. Żyłka między helikiem a drągiem gazu to już detal ;-)