Wszystko sie zaczęło jak w piątek latałem z Danielem na Chudoby , wtedy poraz pierwszy poczułem zapach prawdziwego hardcorowego faceta
Ale zapach był delikatny wiec nie byłem pewien czy to zapach spalenizny czy moja schiza że ciagle mi się coś pali więc wylatałem wszystkie pakiety.
W sobotę aby poprawić chłodzenie zrobiłem dziury w kabince, nie wiem na ile pomogły w obniżeniu temperatury ale za to po każdym locie można było się porządnie sztachnać przez dziury spalenizną
Czasami mocniej czasami słabiej było czuć i tak wylatałem wszystkie pakiety
Dzisiaj na początku zrobiłem 2 spokojne loty i bylo ok.
Trzeci był ostrzejszy i pod koniec lotu regiel odciął i autorotowałem w pietruszce.
Od tego momentu na ziemi przy wyłączonym silniku regiel zgłaszał błąd, pewnie przegrzania
Poczekałem aż wystygnie, podlaczylem kolejny pakiet i ........ zrobiłem kolejny srednio mocny lot
Piaty zestaw tez przelatalem i bylo ok.
I przyszla kolej na ostatni zestaw czyli Kolo i Kolo .
Podpiąlem pakiet, i zacząłem iść z modelem w ręku w kierunku pasa startowego.
Wtedy właśnie coś głośno strzeliło, poczułem szarpnięcie w ręku i regiel przestał wygrywać sygnał błędu.
Jak się pochylałem aby podtawić model zobaczyłem nagle błysk i uslyszałem kolejne cichsze trzaski talie jak przy spawaniu
Zdjęcia zamieszczę później ale regiel nie wygląda tragicznie. Po prostu płytka trochę osmalona i niektore tranzystory mają porozsadzane obodowy, powypalane dziury w obudowie lub poprzepalane nożki
Najwyraźniej w ciagu odtatnich trzech dni powoli ubywało tranzystorow, jak w koncu całkowice zabrakło tranzystorów na jednej fazie to przestał działać