Polowanie na kreta - video i foto relacje z własnych kretobić

Panie Reżyserze, ja Pana we wszystkich filmach widziałam!
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16174
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1737 razy
Podziękowano: 1014 razy

Postautor: aikus » 21 cze 2024, o 14:27

Eeee.... luuuzik. Bywało że się na polu na szybko takie awarie naprawiało i pakiet dokańczało:) :thumb:
Awatar użytkownika
mwx
Olimp forum
Posty: 7323
Rejestracja: 23-09-2016
Lokalizacja: Poznań West
Podziękował: 46 razy
Podziękowano: 635 razy
Kontaktowanie:

Postautor: mwx » 25 cze 2024, o 21:49

Ja koledze rozwaliłem drona przez helikowe nawyki.
Dałem ujemne kąty w pętli i przestał latać :dk:
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16174
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1737 razy
Podziękowano: 1014 razy

Postautor: aikus » 26 cze 2024, o 09:25

A helikopterem nie dałęś nigdy w beczce gazu na maksa jak w samolocie??
Bo ja tak :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Autentycznie wrył się głowicą w ziemię wtedy...

Przesiadka na samolot jest bezpieczniejsza - jak "dasz ujemne kąty" to samolot nie zwali się nagle na ryj... w ogóle nie przestanie lecieć - musiałyby się jeszcze inne rzeczy wydarzyć...
Awatar użytkownika
zborecque
Lider forum...
Posty: 1534
Rejestracja: 07-12-2014
Lokalizacja: Łódź
Podziękował: 107 razy
Podziękowano: 117 razy
Kontaktowanie:

Postautor: zborecque » 18 wrz 2024, o 15:50

Ehhh jak dawno nie pisałem w tym dziale, ale i na mnie przyszła kolej. A taki już ostrożny byłem ostatnio ;-)
Ogólnie to sprawdza się stara prawda: nie lataj na wkurwie. A dzisiaj akurat mocny wkurw miałem bo byłem rano w urzędzie przerejestrować auto i... zapomniałem do niego tablic (a okazuje się, że są potrzebne nawet jak się nie zmienia numerów rej., zresztą do auta chwilowo fizycznie nie mam dostępu, więc i tak nie miałbym ich jak zdemontować i zabrać ze sobą). I tylko mi miła pani okienku powiedziała, żebym zabukował sobie następny termin i wrócił z tablicami. A w międzyczasie jeszcze dotarło do mnie, że przegląd nowo kupionego auta kończy się akurat jak będziemy na urlopie. No i parę jeszcze innych wkurwów z poprzednich paru dni i tak wyszło ;-) No nieważne.

Poniżej trochę się rozpiszę, także jak ktoś chce, to TLDR na końcu z małym podsumowaniem ;-)

Klasyczny błąd pilota - zaraz po ostrym nawrocie chciałem zrobić jeszcze jedno piro, ale byłem za nisko, za krzywo, za wkurwiony. No ewidentnie nie był to czas na podwójne piro na nawrocie. Straciłem na chwilę orientację, ale w porę zdążyłem zapiąć holda i przytrzymać autolevel i w miarę udało się usiąść na prosto, ale jednak trafiłem boomstrike:

56c637da-4de1-4ec5-89ea-46f35da0a2ca.jpg


Na pierwszy rzut oka niby spoko - belka i popychacz ogonowy (który wygląda, jakby był cały - ot, wystarczy naprostować wygięte końcówki ze snapami), oraz wałek ogonowy (oś wirnika) skrzywiona.

Taki kret, że jak się ma parę części w zapasie to można od ręki naprawić i polecieć.
No i powiedzmy, że się udało to zrobić (czyli z jednej strony kret "bezkosztowy"): belkę ogonową i wałek ogonowy mam w zapasach, więc wymieniłem zaraz po powrocie do domu. Wałek był skrzywiony, więc było trochę mocowania żeby wyjąć starą tuleję ślizgacza, ale po założeniu jej na nowy wałek chodzi dość płynnie, więc na razie zostawiłem starą tuleję. Ale mam z tyłu głowy, że dobrze w sumie wymienić od razu jedno i drugie.
Już w domu zauważyłem, że brakuje też statecznika ogonowego :-( Ale i tu powiedzmy do ogarnięcia - jeszcze jeden miałem w zapasie i wymieniłem.
Ale coś mi nie pasowało: statecznik do belki mocuje się za pomocą takiej jeszcze podkładki (nie wiem do końca czy to ozdoba jest, czy coś tam daje, no ale już takiej nie mam). Szukam na szybko: w tej wersji (czerwona/metalowa) nie do dostania solo (chyba), ale na aliku jakieś tam wersje czarne (czarny metal albo plastik) są do dostania, więc może nie będzie tragedii. Na szybko znalazłem jakieś podkładeczki, musiałem tylko dać dłuższe śrubki bo krótsze nie łapały - i statecznik również naprawiony. Kolejny element: plastikowa czarna obejma belki ogonowej, która też robi za uchwyt popychacza ogonowego - pokiereszowany, ale cały. Śrubkę, która go skręca można wykręcić, ale pogięta cała. Udało się wyprostować ją jakoś i tę obejmę wrzucić z powrotem na belkę - ale już nie ma tego kształtu co oryginalnie. Nie da się jej w 100% dokręcić (aby nie ruszała się na belce) i ustawić popychacza (żeby się w niej nie blokował). Także kolejny element, że "niby można latać", ale lepiej na horyzoncie mieć już w perspektywie nowy ;-).
No i popychacz ogona. W GOOSKY jest to pręt węglowy (chyba 3 albo 4mm), który osadza się na końcach w takich zmyślnych uchwytach, które z boku mają dziurę na małą "pchełkę" i zaciskają się na pręcie, a na końcach mają gwint, w który wkręca się snap. Jeden z tych uchwytów był wyciągnięty z pręta, ale gwint "pchełki" jest OK, po ponownym zamocowaniu siedzi jak siedział, więc zakładam, że normalne przeciążenia jakie są w locie to wytrzyma, przy krecie po prostu się wysunęło bo musiało. No ale z obu stron gwinty snapów wygięte. Jeden wyprostowałem - jest OK, ale drugi przy próbie wyprostowania pękł (w sensie pękł gwint, który wkręca się w snapa, i to przy samym brzegu!). Nie powiem, ku**w trochę poleciało bo nie mam tego w zapasie i nie mam możliwości przewiercenia tak małej śrubki i myślałem, że już będzie trzeba czekać na nowy element, żeby polatać, ale na szczęście jest to fajnie pomyślane: ten gwint to śrubka, którą wkręca się od wewnątrz (od strony, gdzie później osadza się pręt popychacza) i można sobie tę resztkę śrubki wykręcić i dać nową i popychacz jak nowy. Na samym pręcie jeszcze wypatrzyłem małe pęknięcie - ale to zalałem kropelką CA i do czasu kupna nowego pewnie będzie można polatać (przy sprężynowaniu to pęknięcie nie widać żeby pracowało, więc powinno być spoko na jakiś czas).
Szybka kontrola głowicy: niby wszystko OK, ale jedna łopata ma delikatny odprysk na natarciu (ok 2 mm). Na razie zalałem CA, ale przy najbliższej okazji łopata do wymiany. Reszta mechaniki głowicy, paska itp. wygląda na całe. Rama cała. Śliczna różowa kabinka dostała też w paru miejscach - ale akurat kabinek miałem w zapasie kilka, poza tym może da się to jakoś pokleić jeszcze, więc nie wyrzucam.
No i serwa. Już na łące zauważyłem, że większość już nie da się łatwo poruszać "ręcznie" (wiem, że się nie powinno, ale jak się np. układa łopaty w gąbce to zawsze trochę się orczykiem ruszy). Już się bałem, że serwa do wymiany (co najmniej dwa na głowicy się tak zachowują; ogonowe wygląda na całe, chociaż może dostało delikatnego chrobotania, w sumie nie pamiętam jak chodziło przed kretem), ale po odpaleniu na biurku - wszystkie chodzą idealnie, równiutko, cichutko, nic nie chrobocze, nic nie bzyczy, nic nie haczy. Więc postanowiłem na razie je zostawić, ale przy zimowym przeglądzie pewnie na wszelki wypadek je wymienię (ale te stare zostawię jakby któreś kiedyś jeszcze gorzej dostało).

I tutaj taka dygresja: co się z tymi serwami dzieje przy takim krecie, że sie tak zachowują? GOOSKY to jest dokładnie mój drugi helik, w którym mi się to stało. Pierwszym była moja GAUI X7. Tak - jakiś niecały rok po jej zakupie miałem nią lekkiego kreta (też takiego na płozy, ale coś tam jednak przywaliło w coś, bo parę rzeczy też było do wymiany) i pamiętam, że to samo stało się z serwami Hitec, które w niej były (i są do dzisiaj!) - czyli od razu po krecie zauważyłem, że trudniej poruszać nimi "ręcznie", a jak się już nimi porusza, to bardzo delikatnie chroboczą. Ale jak odpalić model i poruszać serwami za pomocą prądu - nie do odróżnienia od "bezkretowych"! Zaryzykowałem parę lotów, ale teraz to już ta Gała ma na tych serwach ze 100 czy 200 kolejnych i nic się nie dzieje. A chroboczą do dzisiaj np. przy zakładaniu gąbki na łopaty. Komplet takich serw do X7 ze 2k, a chyba wszystkie na głowicy mają ten objaw, więc odpuściłem chwilowo zakup, i ta chwila się tak przedłużyła, że ciągle latają ;-) No i zastanawiam się czy te w GOOSKY też tyle wytrzymają ;-)

No i tak kończąc powoli: helika naprawiłem sobie od ręki i jeszcze dzisiaj po południu byłem polatać (nie pytajcie skąd mam teraz tyle czasu, długa historia) - ostrożnie wylatałem dwa pakiety (drugi lot już mniej ostrożnie ;-) ) i wszystko wygląda OK. Helik lata 100% jak przed kretem. Te same odgłosy, to samo zachowanie, wszystko wygląda stabilnie. Torowanie głowicy idealne. No i po tym wszystkim pomyślałem, że może przespaceruję się po łące (dokładnie to po polu, nieużytku takim - z wysoką trawą i muldami) i spróbuję znaleźć ten statecznik. No i wyobraźcie sobie - w tym chu**wym dniu pełnym wkur*ów i dołów - udało się! Leżał sobie spokojnie i akurat narzucił się w oczy jak przez chwilę nie szukałem intensywnie tylko tak się rozglądałem :-)

20240918_151216.jpg


Także jestem do przodu statecznik i to czerwone metalowe mocowowanie-podkładkę ;-)
Przy okazji zachowały się śrubki co mi przywiodło na myśl, że w czasie wyrywania pewnie wyrwały gwint (te śrubki wkręca się w skrzynkę ogonową - która jest okrągła i ma średnicę nieco mniejszą niż belka i wchodzi do niej do wewnątrz - i jest mocowana przez 4 śrubki - dwie po stronie statecznika i dwie po stronie dźwigni popychacza) - więc skrzynkę też byłoby sensownie wymienić - chociaż dałem teraz nieco dłuższe śrubki i obie siedzą w miarę pewnie.

TLDR:

Taki niby mało-poważny kret, po którym udało się szybko naprawić model używając kilku zapasów (czyli prawie "bezkosztowo") żeby model latał:
- belka ogonowa
- statecznik ogonowy
- wałek ogonowy (oś wirnika)

Ale jak się podsumuje wszytko, co powinno być jednak również wymienione aby było bezpiecznie i zgodnie ze sztuką:
- 2 serwa tarczy (co najmniej)
- skrzynka ogonowa
- tuleja ślizgacza
- łopaty główne
- pręt popychacza ogonowego
- obejma belki ogonowej/prowadnica popychacza ogonowego
- kabinka (w sumie to tylko wrażenia estetyczne, ale fakt pozostaje taki, że kabinka też oberwała)

to wychodzi, że wcale to nie był taki mały krecik ;-(
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
GOOSKY RS4 | GAUI X7 | GAUI X5 | Tarot 450 PRO | 3x QUAD RACER | 2x ESA COMBAT | Radiomaster TX16S | FPV Combat fighter | more at my profile on ZBRC
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16174
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1737 razy
Podziękowano: 1014 razy

Postautor: aikus » 18 wrz 2024, o 18:17

zborecque pisze:[...]poruszać "ręcznie" (wiem, że się nie powinno, [...]


Ehh? A niby czemu... ? :o


zborecque pisze:I tutaj taka dygresja: co się z tymi serwami dzieje przy takim krecie, że sie tak zachowują?


Zębatki obrywają.
Jakbyś rozebrał i obejrzał zębatki pod lupą, to w miejscu gdzie chroboczą, jeden ząbek będzie lekko położony, a ząbek zębatki współpracującej w tym miejscu będzie miał "wgniotka".
Kiedy próbujesz poruszyć tymi zębatkami od strony która normalnie jest "atakiem", musisz pokonać opór niedoskonałości zwielokrotniony przez wszystkie normalne opory (przekładni i silnika) które normalnie występują w serwie (bo to zniekształcenie się przeważnie dzieje na ostatnim stopniu przekładni).
Kiedy robi to silnik od właściwej strony, ma tylko odrobinkę ciężej i tylko przez pierwszych kilka "przejść" przez to wadliwe miejsce. Potem się to jakoś dociera, dopasowuje... Do tego serwo cały czas się zużywa, więc pojawiają się luzy, na zębach, na łożyskach, luzy pozwalają na jeszcze więcej niedoskonałości ... i tak to działa.
Awatar użytkownika
zborecque
Lider forum...
Posty: 1534
Rejestracja: 07-12-2014
Lokalizacja: Łódź
Podziękował: 107 razy
Podziękowano: 117 razy
Kontaktowanie:

Postautor: zborecque » 19 wrz 2024, o 15:14

aikus pisze:
zborecque pisze:[...]poruszać "ręcznie" (wiem, że się nie powinno, [...]


Ehh? A niby czemu... ? :o



A w sumie nawet nie wiem. Z kilku różnych źródeł (nie do ustalenia konkretnie od kogo) usłyszałem, że to "źle działa na serwa". Może to taki urban legend, albo to coś na zasadzie straszenia dzieci typu "nie zakładaj okularów bo sobie oczy popsujesz", albo "nie zamykaj tacki CD na siłę tylko przyciskiem bo się zepsuje" etc.




aikus pisze:
zborecque pisze:I tutaj taka dygresja: co się z tymi serwami dzieje przy takim krecie, że sie tak zachowują?


Zębatki obrywają.
Jakbyś rozebrał i obejrzał zębatki pod lupą, to w miejscu gdzie chroboczą, jeden ząbek będzie lekko położony, a ząbek zębatki współpracującej w tym miejscu będzie miał "wgniotka".
Kiedy próbujesz poruszyć tymi zębatkami od strony która normalnie jest "atakiem", musisz pokonać opór niedoskonałości zwielokrotniony przez wszystkie normalne opory (przekładni i silnika) które normalnie występują w serwie (bo to zniekształcenie się przeważnie dzieje na ostatnim stopniu przekładni).
Kiedy robi to silnik od właściwej strony, ma tylko odrobinkę ciężej i tylko przez pierwszych kilka "przejść" przez to wadliwe miejsce. Potem się to jakoś dociera, dopasowuje... Do tego serwo cały czas się zużywa, więc pojawiają się luzy, na zębach, na łożyskach, luzy pozwalają na jeszcze więcej niedoskonałości ... i tak to działa.


Ano ma to w sumie sens. No nic, będę "latał i obserwował" w takim razie ;-)
GOOSKY RS4 | GAUI X7 | GAUI X5 | Tarot 450 PRO | 3x QUAD RACER | 2x ESA COMBAT | Radiomaster TX16S | FPV Combat fighter | more at my profile on ZBRC
Awatar użytkownika
aikus
Jaskiniowiec
Posty: 16174
Rejestracja: 29-09-2014
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 1737 razy
Podziękowano: 1014 razy

Postautor: aikus » 19 wrz 2024, o 16:22

zborecque pisze:
aikus pisze:
zborecque pisze:[...]poruszać "ręcznie" (wiem, że się nie powinno, [...]


Ehh? A niby czemu... ? :o



A w sumie nawet nie wiem. Z kilku różnych źródeł (nie do ustalenia konkretnie od kogo) usłyszałem, że to "źle działa na serwa". Może to taki urban legend, albo to coś na zasadzie straszenia dzieci typu "nie zakładaj okularów bo sobie oczy popsujesz", albo "nie zamykaj tacki CD na siłę tylko przyciskiem bo się zepsuje" etc.



Znaczy jestem sobie w stanie wyobrazić dwie sytuacje:
1. szarpniesz orczykiem i zerwiesz zębatki albo wieloklin
2. zaczniesz kręcić orczykiem z taką prędkością i tak długo, że napięcie zaindukowane w uzwojeniach silnika zniszczy elektronike.

:rotfl: :rotfl:
Obie sytuacje teoretycznie są możliwe, ale praktycznie trudno wykonalne, więc może to być tak jak z tymi przykładami z życia które podałeś.
Awatar użytkownika
zborecque
Lider forum...
Posty: 1534
Rejestracja: 07-12-2014
Lokalizacja: Łódź
Podziękował: 107 razy
Podziękowano: 117 razy
Kontaktowanie:

Postautor: zborecque » 20 wrz 2024, o 19:22

aikus pisze:
zborecque pisze:
aikus pisze:
zborecque pisze:[...]poruszać "ręcznie" (wiem, że się nie powinno, [...]


Ehh? A niby czemu... ? :o



A w sumie nawet nie wiem. Z kilku różnych źródeł (nie do ustalenia konkretnie od kogo) usłyszałem, że to "źle działa na serwa". Może to taki urban legend, albo to coś na zasadzie straszenia dzieci typu "nie zakładaj okularów bo sobie oczy popsujesz", albo "nie zamykaj tacki CD na siłę tylko przyciskiem bo się zepsuje" etc.



Znaczy jestem sobie w stanie wyobrazić dwie sytuacje:
1. szarpniesz orczykiem i zerwiesz zębatki albo wieloklin
2. zaczniesz kręcić orczykiem z taką prędkością i tak długo, że napięcie zaindukowane w uzwojeniach silnika zniszczy elektronike.

:rotfl: :rotfl:
Obie sytuacje teoretycznie są możliwe, ale praktycznie trudno wykonalne, więc może to być tak jak z tymi przykładami z życia które podałeś.


No właśnie sytuacja 1 to faktycznie bardzo bardzo mało prawdopodobna, ale prawdopodobieństwo niezerowe ;-)
A co do sytuacji 2 - to w sumie ciekawa anegdotka z mojej strony, która tę możliwość potwierdza:
Mam dwa skrzydełka (zbudowane pod zawody FPV Combat) do których wsadziłem "helikowe" serwa: w jednym ALZRC, w drugim KST. Jedne i drugie to trochę overkill jak na takie skrzydełko, zgadzam się, ale były to serwa, które zdemontowałem z helików albo z powodu padnięcia 1 z 3 (gdzie postanowiłem kupić trzy nowe, zamiast dokupić jedno) albo np. z powodu luzów na orczykach (delikatnie pracujący wieloklin) - które w skrzydełku nie mają znaczenia (luz jest nadal mniejszy niż luz popychacza elevona na dziurce ramionka) a w heliku mogły powodować jakiś tam dyskomfort. No i te serwa w takich skrzydełkach sprawdzają się mega (nie chwaląc się, dwa razy z rzędu II miejsce pucharu Europy :D) - elevony chodzą tak szybko że prawie nie można nadążyć wzrokiem. No i tak jakoś kiedyś przypadkiem zauważyłem, że gdy odkładałem skrzydełko na ziemię - poruszyłem energicznie niechcący elevonem i coś mignęło. Nie zwróciłem uwagi co. Zapomniałem o tym, ale co jakiś czas to miganie mi się gdzieś przewijało i w końcu dojrzałem - tak, przy energicznym ruszaniu elevonem (a tym samym serwem) zapala się na chwilę diodka w odbiorniku ;-) A to jeszcze nie wszystko - po jakimś czasie dodałem do skrzydełek jeszcze lost alarm (taki z własnym minilipolkiem, co piszczy gdy model dupnie tak mocno, że odepnie się pakiet) - i zaczęło się od czasu do czasu pikanie wywołanie nieostrożnym odkładaniem skrzydełka (znowu ruch elevona wzbudza serwem taki prąd w układzie, że na chwilę uruchamia się lost alarm - ale ponieważ ma własne zasilanie - to po paru sekundach zaczyna pikać - taki swego rodzaju opiernicz od skrzydełka, że zbyt gruboskórnie się z nim obchodzę) ;-)
GOOSKY RS4 | GAUI X7 | GAUI X5 | Tarot 450 PRO | 3x QUAD RACER | 2x ESA COMBAT | Radiomaster TX16S | FPV Combat fighter | more at my profile on ZBRC

Wróć do „Filmy i Foty”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość