A dzisiaj na Regułąch.... Było... Fmmm.... Ciekawie.
Jak przyjechałem, to jakiś kasztan wywijał jakimś szybkim samolotkiem po REgulskim Niebie.
Podjechałem - okazało się, że to Patryk

Fajnie latał niby wszystko OK, ale coś narzekał, że zmęczony jest...
Przy lądowaniu jakoś nie trafił w pas...
... a to był dopiero początek problemów.
Skończyło się tak, że ściągaliśmy jego FunRacera z drzewa. Nie pytajcie jak to się stało, chyba żaden z nas tak do końca nie wie.
FunRacer wróci do służby aczkolwiek z fabrycznej ładności niestety trochę stracił... No cóż....
No cóż - pomyślałem - co ma być to będzie! I postanowiłem sobie poćwiczyć fikołki w trakcie autosów. Narazie takich na silniku (serio - przy silniku pracującym na najniższym idlu bardzo dokładnie słychać kiedy silnik faktycznie przenosi napęd na łopaty, a kiedy tylko się luźno kręci).
Trochę się tak powygłupiałem, mniej lub bardziej mi się to udawało... Ostatecznie nic nie popsułem, model wrócił do domu w jednym kawałku.
Na koniec, kiedy już się zbierałem, przyjechał niejaki MIchał.
Nowy koleżka z Easy Gliderem.
Podejście do tematu wręcz wzorowe - zupełnie inne niż tej niesławnej parki.
Podszedłem, pogadaliśmy... powiedział, że w sumie na początku to on woli sam, żeby nie czuć presji. Oczywiście zapewniłem, że bez sensu, ale z drugiej strony powiedziałem, że doskonale rozumiem, bo ja robiłem tak samo...
Model już latał, już był nawet rozbity (i naprawiony), więc, żeby owej presji nie wywierać zabrałem się do domu zapraszając częściej i życząc wysokości.
A, zapytałem jeszcze o heli-team - powiedział, że zna

No i obiecał, że będzie wpadał
