dzis dzien pelen przygod, znowu dopadla mnie klatwa pierwszego pakietu
w sumie to wszystko co dzis zabralem albo sie popsulo calkiem, albo uszkodzilo, albo zrobilo innego figla mianowicie:
1. zaczelo sie jeszcze przed pracownią jak chcialem wlozyc heliki do bagaznika, ktory sie zablokowal i nie reagowal ani na kluczyk, ani na dzwigienke w kabinie, to juz byl znak zeby zostac w domu i lezec odlogiem

niestety nie posluchalem i sie zaczelo:
1a) Skrzydlo spadlo w pierwszym locie po utrzacie zasiegu

uszkodzenia male, ale na tyle duze ze na polu juz nie naprawilem.
2) kombat po naprawie i wymianie odbionika jakos wolno reagowal na stery i skonczyl w polu pionowo w dol, o dziwo w sumie nic sie nie stalo i dolatalem pozostale pakiety
3) 450 - ku mojemu zdumieniu wszystko dzialalo prze jakies 4-5 pakietow po czym orczyk servosaver wymiekl i
pękło mu sie na wyjsciu z łuku, spadlem w zboze, straty male, ale latac dalej sie nie dalo.
4) P500 - z przygodami ale poradzil sobie najlepiej

a jeszcze bym zapomnial, skrzydlo Maćka tez wysypalem w pole
oprocz tego bylo sympatycznie, dzieki za grillowane zarcie i wesolą atmosfere
ps.
zabralem z lotnicha noz, dosyc duzy, kuchenny.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.