Raczej się nie zarażę, nawet gdybym chciał chcieć.
Jak byłem mały to bardzo chciałem motorynkę. Ale starszyzna plemienna uprawiała przez kilka dobrych lat bardzo skuteczną propagandę edukacyjną.
Że to niebezpieczne, i że argument, że to tak samo jak na rowerze tylko nie muszę kręcić to żaden argument, bo kręcić to ja powinienem, bo nie jestem typem sportowca a powinienem się trochę ruszać i ćwiczyć, i że może w związku z tym nowy lepszy rower zamiast tego...
... i tak oto na Komunię dostałem komputer co poniekąd zdeterminowało moje przyszłe życie zawodowe, a kilka lat później zamiast motorynki - rower górski (wtedy były bardzo popularne) na którym zjeździłem bez dużej przesady całą Polskę. (fotki mam do dziś a i mapy z wykreślonymi trasami pewnie by się gdzieś w starych szpargałach znalazły).
Więc ... wnioskuję, że ... taka ... no nie wiem jak to nazwać... Fobia to zdecydowanie za mocne słowo, asekuracyjność - odpowiednie ale nie istniejące... No w każdym razie to - zostało mi z dzieciństwa i wystarczy, że nie będę z tym walczył, a na motorek raczej nie wsiądę.
