Kronikarsko niedzielny dzionek lotniskowego życia upiornie gorący, szczególnie od rana do południa gdy było pełne słońce. Naszczane, polatane i postrzelane. Jak się okazało ekipa jest wyposażona lepiej niż niejeden batalion wojsk obrony terytorialnej. Na szpicy Dawo i Bizon - broń długa, klasycznie łamana. Za to Mike jak wyciągnął swoją klamkę, to myślałem że jakiś Brudny Harry czy coś

Ze spraw ogólnotniskowych, zabrałem się z rańca za poszerzanie wschodniego pasa, ledwo się tam mieściłem Pingwinem. Pagórek został zwężony i pas zyskał dodatkowe 2m szerokości. Trochę karczowania, kopania, wyrównywania...


Można przejść do wątków strategicznych. Gdy byłem z robotą mniej więcej w okolicach 2 zdjęcia, na pole wbiła granatowa Skoda. Przez chwilę myślałem, że to może Lin3e zatęsknił, ale jednak nie. Z fury wygramolił się jegomość, zarzucił sprzęta na plecy i pomaszerował w pole...

Kto zacz? Ki członek męski? Ani be, ani me, ani kukuryku... Po jakimś czasie gościu wraca i udało się zagaić. No cóż, pan okazał się geodetą, na zlecenie urzędu lotnictwa cywilnego robi mapę do celów projektowych. Projektowane będą maszty antenowe i radarowe... A gdzie...? Ano w polu obok nas, dokładnie w osi pasa, który właśnie poszerzałem. Cycki mi opadły, mina zrzedła, pan wysłuchał historii tego miejsca i wzruszony poklepał po plecach. No ale nic się nie da zrobić, niestety.
Tak więc, wygląda na to, że to już ostatni rok na regulskim lotnisku. Trzeba się wynosić...