Postautor: aikus » 25 kwie 2021, o 20:59
Tam można dużo, swego czasu myśleliśmy z Artją nawet nad instalacją nawadniającą, bo największym problemem w suchych latach jest brak wody.
Ale wyszło, że będzie to zdecydowany przerost kosztów (finansowych i pracowych) nad efektem na ziemi, która nie jest nasza a jej przyszłość jest niepewna.
Ostatecznie bez wody (ponad to co spadnie z nieba) i żadnych nawozów, tylko koszenie, grabienie, wyrównywanie kolein i kretowisk, trawo-chwasty, przykoszone na równą wysokość udawało się z roku na rok utrzymać w przyzwoitym stanie.
Ale odkąd od jesieni przez zime rozorujemy to samochodami, co jest zwyczajem który sam zapoczątkowałem - istotnie, nie ma szans, żeby żeby w miejscach gdzie się zawraca cośkolwiek sensownego wyrosło, dlatego co wiosna wysiewam w tych plackach trawę.
I to daje efekty!
Wystarczające.
Ale młoda trawa musi mieć czas, żeby się ukorzenić...
I nie, nie chodzi o żadną zrzutę, ani nic takiego, z resztą, większość kosztów ponosi Artja - blać chłopak kupił kosiarkę i glebogryzarkę... Po co?? Przecież nie po to, żeby sobie ogródek uprawiać, bo nie ma ogródka! Kupił tylko po to, żeby utrzymywać te pasy.
Najwięcej z grabiami i łopatą też On popierdala ... Więcej tego robi niż lata...