Z punktu widzenia antytalencia helikopterowego, czyli mnie:
- nie idź w dwuwirnikowe rozwiązania trzykanałowe - szkoda czasu i pieniędzy (mimo, że są tanie)
- czterokanałowe dwuwirnikowe też bym sobie odpuścił, raczej, tym bardziej, że chyba są już na wymarciu
- do ogólnego złapania "o co biega" wybrałbym V-911, w sumie obojętne czy starego z flybarem (taki pręt z ciężarkami powyżej wirnika głównego), czy "stabilizowanego" elektronicznie (V-911s). Od razu mówię, że początki łatwe nie będą, ale... będziesz się od razu uczył "po bożemu", dasz radę spróbować latać w mieszkaniu (większych szkód na zdrowiu i mieniu powinieneś uniknąć), dasz radę polatać na zewnątrz gdy nie będzie wiatru.
- opcja nr 2 na początek - tak jak napisał Mirek - mały dron. Na etapie zawisów, utrzymywania wysokości i polatywania przód-tył, na boki, kółek i ósemek zachowa się podobnie do helika 4ch
- mikrusy 6 CH (np. V-977) na razie sobie odpuść. Są dość dzikie i trudne w ogarnięciu, latając nimi w domu masz prawie 100% pewności szram na ścianach, meblach i na sobie (nie pytaj, skąd wiem

). Większe 6CH - tym bardziej temat na później, bo kraksy takimi prawie zawsze już coś kosztują. Mikrusa na polu przeważnie otrzepujesz z piachu i latasz dalej.
- SYMULATOR TO PODSTAWA (choć u mnie i to słabo się sprawdza, ale ja jestem wyjątkowo odporny na "heli-wiedzę").
Anyway - powodzenia, bo mimo że heli to najtrudniejszy kawałek tortu RC, to zabawa jest przednia.
BTW - sens zmiany z Symy na v-911 jest duży - dzięki Symie wiesz, że Cię to kręci, ale na Symie zbyt wiele się nie nauczysz.
Pozdrawiam,
Piotr.