Moje początki to raczej historia mocno współczesna...
2015.02 - 15sty pakiet po-kenobiową 450tką
Jako, że symek mi jakos nie podchodzi, potem zacząłem intensywnie zużywać v977
2015.04 - v977, 4 krety na jednym pakiecie i model dalej lotny... ehh łezka się w oku kręci
2015.06 - po zrobieniu 40 pakietów HK450 w maju kupiłem miniaka. Nigdy nie żałowałem tego zakupu. Ponizej oblocik w Łodzi.Był to jakiś 20-30 miniakowy pakiet i ok 60ty normalnym helikiem... i nadal latanie od lewej do prawej...
2015.07 - setny pakiet trzeba było uczcić pierwszymi pleckami
Były emocje
A potem zacząłem mniej latać mikrusami i postępy jakby spowolniły
Ostatnio troche się zmuszam do symka. I "zmuszanie" to dobre słowo. Nie lubie, ale wiem, że bez tego nie zrobie żadnego kroku na przód.
Być może z tego powodu zaczynam tęsknić za mikrusem. Nawet bawiąc się na symku, mikrus byłby fajną przejsciówką przy wrażaniu nowych rzeczy w heliku.
Ale tu mam dylematy. Trex 150 wymaga zakupu nadajnika, v977 troche za słaby (no i już był), HCP100S mocny, ale zbyt często wymagał serwisu...
W sumie od dłuższego czasu obserwuje banggody z nadzieją, że wyjdzie coś nowego, odpornego, choć odrobinę mocniejszego i precyzyjniejszego od v977. Na moc nie mam nawet już takiego parcia, ale zależy mi na dobrze działającym ogonie.