
Zacząłem od... puszczania modeli z Małego Modelarza przez okno... Chociaż nie... Zacząłem od rozbierania kolejek pociągów z NRD aby wydłubać z nich cenne silniki i wpakować do modeli z MM...



Potem marzyłem żeby model poleciał z 4-go piętra po prostej, więc gdy pokazała się pierwsza i druga książka Shiera o modelach to je przekopałem w dwa wieczory i już wiedziałem o środku ciężkości i profilach no i trochę o silnikach. A przy okazji zaliczyłem pół roku fizyki gdy dostałem temat od profesora fizyki w technikum - "powiedz mi wszystko co wiesz o silnikach spalinowych?" - (pomyślałem później, że nie mogłem sobie wymarzyć lepszego pytania w życiu - i tak było),. Na prawdę wszystko co wiem? - spytałem z powątpiewaniem - Tak, wszystko... (trochę wcześcniej oolewałem fizykę więc się ze mnie śmiał). OK, sam tego chciałeś gościu... No to się zaczęło, włącznie w Wanklem i odrzutowymi. W jednej ręce gąbka, w drugiej kreda



W międzyczasie zakup pierwszego modelu RC - Jantar 2,5 metra ze sklepu "Składnica Harcerska". 2,5 metra? To jakaś popierdułka... To zrobię ze 4. Holowanie? Jakie holowanie? Silnik 2,5 ccm (heh, na prawdę to latało?) na wieżyczce i pierwsze zwiedzanie okolic Szczecina. A że po drodze zaplątałem się dzięki rodzicom do Pałacu Młodzieży to były i warunki o narzędzia i materiał.
Potoczyło się... Samoloty, łódki, rakiety, auta... Nawet startowałem w MP w uwięzi, szybowców F3B i szybkich łódkach spalinowych - walczyłem dzielnie o podium. No co? Trzeba spróbować sił bo może miałem być marynistą albo jeszcze kimś? Trafiło się kilka dyplomów i zwycięstw, ale bez jakiś szczególnych uniesień bo nie było jeszcze sponsorów i takiego nagłośnienia jak teraz. Raczej robiło się to dla siebie i frajdy...
Największe wydarzenie z tamtych czasów to prywatna nagroda pilotów dla mnie w F3B. To są duże, szybkie i mocne szybowce z laminatu. Gdy startowałem 1-go dnia rozbiłem model na podejściu - cyrkiel



I to też zaważyło po części na przyszłości. Potem były dziesiątki różnych modeli szybowców, samolotów, różne poboczne wydarzenia jak łódź podwodna czy RC auto w skali 1:1. Ewolucja w sterowaniu od modeli na uwięzi poprzez wymarzone RC - Pilota 7, Simpropa i żółtego Graupnera, potem kilku innych aż do obecnych czasów.
Ile tego było? Nie wiem, bo latałem zawsze do upadłego i każdym wynalazkiem z silnikiem, nawet drzwiami od stodoły ale prawie nic nie ocalało do dzisiaj




Organizowałem też w międzyczasie zloty i zawody modelarzy, gdzie działo się oj działo... O browarze nie wspomnę ale modeli to się przewinęło... Do dzisiaj niektórzy handlują na rynku zestawami. I kiedyś tam, mniej więcej w 2005 pojawił się wynalazek zwany helikopterem. Kolega latał ostrożnie, tylko wisiał ale to i tak było duuuuże wydarzenie.
No i tak padło ziarno na żyzną glebę, aby po latach nie dać spać spokojnie i z bólem pierwszych zębów dla kieszeni wykiełkować. A najgorsze że końca nie widać, bo ostatnie ziarno które zakwitło to FPV

Ufff... I tak to część historii ale na razie wystarczy... Se jeszcze pomyślicie że latam w kosmosie.
